12.

218 16 6
                                    

Deliah's pov

Pełna nadziei wyczekiwałam tego dnia. Tęsknie za życiem z przed porwania. Chcę znowu wpaść w ramiona mojego brata i usłyszeć, że wszystko będzie dobrze. Natychmiast wychyliłam się, aby zobaczyć co dzieje się za oknem. Widziałam pełno radiowozów policyjnych. A na środku stało auto. Auto, które bardzo dobrze znałam. Steven.

Natychmiast zerwałam się w stronę drzwi, mając nadzieję że wykorzystam sytuacje. Ludzie byli zakłopotani, pogrążeni w chaosie. Szybki sposób na zgubienie się w tłumie. Szybko pobiegłam w stronę drzwi, widząc że policjanci idą w stronę domu.
Oczywiście ktoś chwycił mnie mocno za nadgarstek i przyciągnął do siebie - Travis.

- zostaw mnie - zaczęłam się szarpać, jakby od tego zależało moje życie.

- nie wyrywaj się, kurwa - pogłębiał ucisk.

- to boli - napłynęły mi do oczu łzy.

- słuchaj - rozglądnął się desperacko na kolegów i jego oczy pomaszerowały znów w moją stronę.

- znowu mi niszczysz życie - słona woda spływała mi po policzkach.

- jak się nie będziesz słuchać to dopiero ci zniszczę życie. WYCHODŹ - krzyknął, popychając mnie i trzymając za ręce.

- dlaczego mi to robisz? - wymamrotałam, będąc zmuszana do wejścia do innego pomieszczenia.

- nie mogą nas złapać, teraz widzisz to okno? kurwa skacz - Scott wyburczał.

Widziałam. Nie do końca wiedziałam, czy na pewno się na to piszę, cóż kobieta nie ma szansy z mężczyzną. Nie miałam tyle siły co on, żeby jakkolwiek się obronić, stawiać opór. Bezsilność bolała najbardziej. To, że nie mogę decydować o tym co chce robić. Nie zobaczę brata. Nie zobaczę rodziców bo muszę płacić za jego porachunki.
Zostałam sila pchnięta w stronę trawy i piachu za oknem. Nie była to duża wysokość, ale jednak bolało. Spadłam na rękę a za mną upadek przypieczętował Travis, który spadł prosto na mnie.

- ała - krzyknęłam

- cicho bo wparowali do domu. podnoś się - rozkazał czarnoskóry, stojąc nade mną.

- nie dam rady wstać - oznajmiłam, czując ten ogromny ból w ręce.

- dlaczego?

- spadłam na kamień i ty jeszcze do tego spadłeś na mnie - mruczałam pod nosem

- dobra nie będę się z tobą użerał - w energicznie podniósł mnie, zarzucił na plecy i zaczął biec.

W tamtym momencie już było mi wszystko jedno. Nie mam siły na to, żeby walczyć o wolność. Ciągle jestem przez niego robiona tak jak on chce, nie mam szans. Niech już każdy robi ze mną co tylko chce. Po kilku minutach słyszałam, że idzie po jakieś wysokiej trawie. Słyszałam jak sapie dźwigając to ponad 50kg.

Travis pov

Musiałem z nią uciec. Schować, cokolwiek. Nie możemy się tak szybko poddać. Mam swoje powody dlaczego ją zabrałem. Nie chce iść do więzienia. Nie chce, żeby tak się to skończyło.
Niosłem Deliah na barku, miałem dość po kilku minutach. Pewnie jedno ramie będzie wyżej niż drugie. Słyszałem jak płacze, wiem że jej ciężko ale nie jestem jej matką. Nie będę jej pocieszał.

- co planujesz ze mną zrobić? - odezwał się piskliwy głos.

- nie zadawaj teraz takich pytań Alley - przewróciłem oczami.

- no ale musisz mieć plan, gdzie mnie targasz?

- jak najdalej stąd, gdzie się schowamy. w mieście nas znajdą. może zrobie jakiś szałas na zadupiu - zacząłem się śmiać.

- jesteś pojebany, nienawidzę cię - parsknęła.

————————————

Jestem zajebisty. Odnalazłem jakieś opuszczone miejsce kolo lasu i namiot. Wyglądał jakby nie był używany trochę długo. Myśle, że to cudowne miejsce na zatrzymanie się. Po zrzuceniu dziewczyny z barka przetarłem spodnie. Uraczyła mnie zażenowanym wzrokiem, oglądając okolicę.

- podoba się? - rzuciłem w jej stronę uśmiech.

- ty mi lepiej powiedz co będzie z moją ręką - popatrzyła na nią i na mnie.

- dobra no nie możesz iść do lekarza, jesteś zaginiona. po prostu idź do namiotu chyba jest tam jakiś stary koc - wychrypiałem.

Dziewczyna zrobiła to co kazałem, trzymając kurczowo rękę, wydała jęk gdy usiłowała się położyć. Bez zastanowienia, widząc leżącą Alley zrobiłem to samo.

- co? - popatrzyła spod rzęs.

- nic, wygodnie?

- nienawidzę cię. tu blisko jest las. co ja zrobie? boje się niedźwiedzi - w jej głosie było czuć nutę strachu. Właśnie jako taką ja zapamiętam.

- przytulę cię - wyłożyłem swoją nogę na jej.

- spadaj, śmierdzisz - wykrakała.

- słucham? dobra, idź spać. mam duże plany na jutro, musimy się stąd zmyć.

————-
Hej kochani! Przepraszam, ze rozdział jest krotki. Napisalam cos na szybko bo mialam pisac rozdziały na soboty. Umknęło mi to, ale nastepny bedzie dłuższy! Im back
Kisses

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 09, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fun or love?  - Travis ScottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz