Słońce świeciło wysoko na niebie, gdy trzech jeźdźców wyłoniło się z za ściany drzew. Rozprawiali ze sobą wesoło i śmiali się serdecznie. Halt, Will i Gilan, zmierzali w kierunku polany, na, której miał odbyć się tegoroczny zlot zwiadowców.
- Halt? - zaczął Will
- O co chodzi? - zapytał mrukliwy zwiadowca.
- Zastanawiałem się - Kontynuował Will - Kim był pierwszy zwiadowca?
Halt zastanowił się chwilę, po czym odparł:
- Pierwsi zwiadowcy byli braćmi. Byli oni zaufanymi doradcami tamtejszego króla, który znał ich umiejętności i widząc ich w akcji, pomyślał, że dobrze byłoby dysponować grupą w ten sposób wyszkolonych ludzi. Postanowił więc założyć korpus zwiadowców, który miał być uszami i oczami jego królestwa. Więcej na ten temat powie ci Berrigan, gdy dotrzemy na miejsce. On wie dużo więcej niż ja, na ten temat.
Reszta podróży upłynęła im w milczeniu. Podziwiali piękno przyrody. Na drzewach leżały białe czapy śniegu, a z ich gałęzi zwisały sople, długie nawet na pół metra. Nieopodal znajdował się oblodzony strumyk, który kiedyś zapewne prędko płynął i wesoło chlupotał, ale teraz stał skuty lodem i czekał niecierpliwie na nadejście wiosny, by móc uwolnić się i znowu ruszyć naprzód. Na ziemi widać było ślady wielu zwierząt: zająców, saren, jeleni i lisów. Raz nawet dojrzeli ślady sporego dzika. Wreszcie dojechali na miejsce. Na miejscu powitał ich Crowley, dowódca korpusu zwiadowców i tak rozpoczął się zlot.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sorry, że takie krótkie i przynudzające. Akcja zacznie się w kolejnym rozdziale.😁
![](https://img.wattpad.com/cover/254695992-288-k860721.jpg)
YOU ARE READING
Zwiadowcy ,,Ostatnia bestia''(brak weny)
FantasyMiędzy 11 a 12 częścią jest wielki przeskok. Co się wtedy wydarzyło? Czy może nic ciekawego? Może życie biegło zwyczajnie, bez niezapowiedzianych niespodzianek i przygód?