Rozdział 1

68 5 0
                                    


Słońce świeciło wysoko na niebie, gdy trzech jeźdźców wyłoniło się z za ściany drzew. Rozprawiali ze sobą wesoło i śmiali się serdecznie. Halt, Will i Gilan, zmierzali w kierunku polany, na, której miał odbyć się tegoroczny zlot zwiadowców. 

- Halt? - zaczął Will 

-  O co chodzi? - zapytał mrukliwy zwiadowca.

- Zastanawiałem się - Kontynuował Will - Kim był pierwszy zwiadowca? 

Halt zastanowił się chwilę, po czym odparł:

- Pierwsi zwiadowcy byli braćmi. Byli oni zaufanymi doradcami tamtejszego króla, który znał ich umiejętności i widząc ich w akcji, pomyślał, że dobrze byłoby dysponować grupą w ten sposób wyszkolonych ludzi. Postanowił więc założyć korpus zwiadowców, który miał być uszami i oczami jego królestwa. Więcej na ten temat powie ci Berrigan, gdy dotrzemy na miejsce. On wie dużo więcej niż ja, na ten temat.

Reszta podróży upłynęła im w milczeniu. Podziwiali piękno przyrody. Na drzewach leżały białe czapy śniegu, a z ich gałęzi zwisały sople, długie nawet na pół metra. Nieopodal znajdował się oblodzony strumyk, który kiedyś zapewne prędko płynął i wesoło chlupotał, ale teraz stał skuty lodem i czekał niecierpliwie na nadejście wiosny, by móc uwolnić się i znowu ruszyć naprzód. Na ziemi widać było ślady wielu zwierząt: zająców, saren, jeleni i lisów. Raz nawet dojrzeli ślady sporego dzika. Wreszcie dojechali na miejsce. Na miejscu powitał ich Crowley, dowódca korpusu zwiadowców i tak rozpoczął się zlot.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sorry, że takie krótkie i przynudzające. Akcja zacznie się w kolejnym rozdziale.😁

Zwiadowcy ,,Ostatnia bestia''(brak weny)Where stories live. Discover now