Rozdział 4

35 5 0
                                    

Morris przełknął ślinę. Wiedział co za chwilę nastąpi, lecz ciągle stał w jednym miejscu. Jego pan nie lubił złych wiadomości, ale ktoś musiał mu je przekazać. W końcu zebrał się w sobie i zapukał do drzwi. Usłyszał mruknięcie zachęcające do wejścia do środka. Gdy wchodził cały się trząsł. Oby tylko miał dobry humor... Gdy wszedł stojący przy oknie wargal, odwrócił na niego wzrok.
- O co chodzi?- zapytał

- Prz...przy...przynoszę wieści od zwiadowcy panie- odrzekł Morris

- Mów
- Oni...oni pokonali naszych ludzi

- Macie go?

Morris zaskoczony pytaniem, w pierwszym momencie nie zorientował się o co chodzi. Spodziewał się, że jego pan wpadnie w furię, ale on stał tak spokojnie jak przedtem.

- Kogo panie?

Wargal westchnął zniecierpliwiony.

- Zwiadowca Treaty. Macie go?

- Tak panie- odrzekł Morris, któremu przypomniało się nagle wszystko. Ciągle jednak nie mógł pojąć dlaczego jego pan jest taki spokojny.

- Wszystko idzie zgodnie z planem...

...

Po walce, Halt od razu chciał ruszyć na poszukiwanie Willa i Berrigana, ale najpierw trzeba było załatwić wiele ważnych spraw. Bitwa była zaciekła, toteż nie obyło się bez strat. Trzech zwiadowców poległo, w tym dwóch uczniów. Pięciu odniosło poważniejsze rany, jednym z nich był Gilan, którego postrzelił przez przypadek nieuważny czeladnik. Wszyscy pogrążyli się w żałobie po stracie Crowleya i trzeba było wyznaczyć nowego dowódcę korpusu. Halt nie mógł zrozumieć co się stało z Berriganem i z Willem, ale prawda, była jeszcze bardziej zadziwiająca...

Zwiadowcy ,,Ostatnia bestia''(brak weny)Where stories live. Discover now