Zadzwonił dzwonek. NARESZCIE. Zerwałam się z ławki, zostawiając arkusz na skraju blatu i pędem wybiegłam na korytarz. Spytacie się mnie pewnie: "Catra, nie poczekałaś na Adorę?" Haha... Tak się składa, że właśnie zaczęła się przerwa na lunch, więc... to idealna okazja, żeby zrobić ukochanej niespodziankę dziękczynną. Co mam w planach? Wiedzcie lub nie, ale Adora strasznie się wlecze, jeśli chodzi o pakowanie się i wychodzenie z klasy. Serio... Wychodzi na korytarz prawie ostatnia... No ale mniejsza o to. Dziś ta debilka znowu zapomniała zabrać ze sobą śniadania, więc jak najbardziej mam zamiar to wykorzystać i przygotować dla niej własnoręcznie zrobione drugie śniadanie z pomocą szwedzkiego stołu.
Dobiła już godzina dwunasta i wszyscy powoli zaczęli zbierać się przy stolikach, za to ja podeszłam do stoiska i skamieniałam. Pytanie tylko, co ona lubi... Cholera, nigdy ją o to nie pytałam... A jak włożę jej do bułki coś, na co ma uczulenie...? Rzesz kurwa, naprawdę tego nie przemyślałam...
- No dobra, Catra, może po prostu dasz jej coś, co sama lubisz...? Ale czy to nie będzie za zwyczajny suwenir...? - Zaczęłam panikować, stwarzając coraz większą kolejkę do stoiska.
- O! Tu jesteś, Catra. Wybiegłaś z klasy jak dzikie zwierzę puszczone na wolność, haha. Musisz być naprawdę głodna. - Usłyszałam za sobą znajomą idiotkę. Szlag... I po niespodziance...
- Taa... Naprawdę nie mogłam się doczekać, aż coś wszamię - rzuciłam pod nosem, kładąc sobie na talerz kawałek kurczaka, łyżkę ryżu i parę sztuk sushi. W moich stronach taki posiłek to złota tradycja wśród mieszkańców.
Blondynka delikatnie uniosła kąciki ust i wróciła do uzupełniania swojego talerza. Dyskretnie śledziłam każdy jej ruch. Wyciągnęła dłoń w stronę kawałka pizzy, a żeby nie było za biednie urozmaiciła sobie dietę o przyprawionego omleta. Serio...? Ugh, co za żenada... Że też na to nie wpadłam...
- A więc kawałek pizzy i omlet to twój faworyt wśród drugiego śniadania? - Zwróciłam się do Adory, kierując się razem z nią do naszego stolika.
- Pizza...? Aaa, to! Haha to nie jest pizza, tylko quiche lorraine*, a ten omlet profesjonalnie nazywa się du jambon*. W Eternii to tradycyjne potrawy serwowane zwykle właśnie na lunch - parsknęła pod nosem, wymawiając te dziwne nazwy bez żadnego problemu, za to ja już zapomniałam, jak się nazywają i nie ma bata, że potrafiłabym je powtórzyć. Tak poza tym... Mam wrażenie, że już skądś znam ten akcent...
- Zaraz... Więc tamtego wieczora to właśnie ty śpiewałaś tą dziwną melodie przy akompaniamencie gitary...? - Usiadłam naprzeciwko dziewczyny nieco zszokowana układającymi się faktami.
- Hm...? Słyszałaś, jak śpiewałam!? Matko, ale wstyd... - Niebieskooka szybko schowała twarz w dłoniach, próbując ukryć czerwony odcień wkradający się na jej policzki.
- Nie! W sensie... masz naprawdę piękną barwę głosu i... myślę, że nie masz się czego wstydzić - odparłam upijając łyk ramune.
- Mówisz tak, bo... jesteś moją dziewczyną... - Opuściła dłonie, unikając kontaktu wzrokowego.
- Ach, Adorka... Czy ja kiedykolwiek sztucznie ci słodziłam? Nie. Jestem po prostu szczera, skarbie. - Pochyliłam się nieco w stronę dziewczyny, nabijając pałeczką kawałek tej jej dziwnej pizzy.
- Naprawdę nie spodziewałam się, że tak myślisz... ale nie sądzę, że jest jakiś nadzwyczajny. - Zaczęła błądzić wzrokiem po talerzu, od czasu do czasu bawiąc się omletem.
- Nie jest jakiś nadzwyczajny?! Dziewczyno, masz naprawdę ogromny talent! Już nie bądź taka skromna, lisie, hah... - Złapałam za kawałek kurczaka, obejmując go ustami.
CZYTASZ
Catradora | Księga II | Miłość i Nienawiść
FanfictionUwaga! Zanim zaczniesz czytać polecam przejść najpierw do 》Catradora | Księga I | Adora i żołnierze Hordy! Catra i Adora po wielu wydarzeniach zostają parą. Mogłoby się więc wydawać, że ich życie będzie spokojne... ale rzeczywistość okazuje się inn...