U Wesleyów

176 5 1
                                    

Zacznijmy od początku. Nazywam się Allison Williams i mam 15 lat. Uczęszczam do Hogwartu, a moim domem jest Gryffindor. Moi rodzice to Alice Williams i Jake Williams. Jestem jedynaczką. Przyjaźnie się z Harrym,Georgem i Fredem Wesley, Cedrikiem Diggory i Grace Taylor.
Póki co są wakacje, a ja właśnie siedzę na łóżku w swoim domu, który znajduje się gdzieś na obrzeżach Londynu. Za 2 dni rodzice Wesleyów zabierają mnie do siebie i razem z nimi będę jechała na peron.
-Allison! Zawołała mnie mama. Zeszłam do niej na dół.
-Tak? Spojrzałam na elegancko ubranych rodziców.
-Razem z mamą idziemy do znajomych i wrócimy pewnie nad ranem. Uśmiechnął się ojciec.
-Jak chcesz to możesz kogoś zaprosić. Dodała matka po czym oboje zniknęli w drzwiach.  Przez 15 minut zastanawiałam się kogo zaprosić i stwierdziłam, że zaproszę  Grace , bo w końcu to moja najlepsza przyjaciółka. Jesteśmy dla siebie jak siostry.
Zadzwoniłam do niej i dogadaliśmy się, że przetransportuje się tutaj kominkiem i, że będzie za godzinę. W tą godzinę zdążyłam ogarnąć swój pokuj i przygotować coś do picia i jedzenia. 30 minut później siedziałam już z Grace u mnie na łóżku plotkując i śmiejąc się wesoło. Poszłyśmy spać gdzieś tak o północy.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do pokoju przez duże okno. Spojrzałam na Grace która już nie spała i ogarniała mój pokuj po naszej małej imprezie. Natychmiast zerwałam się na równe nogi żeby jej pomóc. Gdy skończyliśmy to zeszliśmy na śniadanie. Moja mama usmażyła nam naleśniki i zrobiła kawę. Zjadłyśmy ze smakiem i 30 minut później żegnałam się z Grace, która kominkiem wróciła do swoje domu. Opadłam ciężko na kanapę.
-Co jest? Spytał mój tata z nad gazety.
-Nic, po prostu tęsknie za Hogwartem i przyjaciółmi. Westchnęłam.
-Jutro już będziesz u Wesleyów, a za 2 dni w Hogwarcie. Uśmiechnęła się mama. Stanęłam na równe nogi.
-Nie spakowałam się jeszcze! Krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Chwyciłam kufer i zaczęłam się pakować. Musiałam zabrać mojemu tacie z barku alkohol, bo razem z bliźniakami planujemy małą imprezę u nich. Tak, nie należę to tych grzecznych Gryffonek. Ja lubię się bawić i imprezować. Kiedy rodzice już spali zakradła się do barku i zabrałam jedną butelkę ognistej whisky.
Spakowałam ją dyskretnie i zamknęłam kufer. Poszłam wykonać wieczorną toaletę i spać.
Rano obudziłam się z uśmiechem na twarzy, bo dziś spotkam się z przyjaciółmi. Zjadłam śniadanie i wykonałam poranną rutynę. Po obiedzie pożegnałam się z rodzicami i nim się obejrzałam byłam u Wesleyów.
-Dzień Dobry. Powiedziałam z uśmiechem do Molly.
-Oh, witaj kochaniutka! Uścisnęła mnie serdecznie. Zza rogu wyszli bliźniacy i Harry.
-Fred, George! Przytuliłam się do nich.
-Tak, my tez tęskniliśmy.
-Harry, nie spodziewałam się ciebie dzisiaj. Uśmiechnęłam się i rzuciłam na chłopaka, a on odwzajemnił mój uścisk.
-Jestem już tutaj od 3 dni. Uśmiechnął się.
-Mam whisky. Szepnęłam z uśmiechem- Więc wieczorem mała impreza? Dodałam.
-Jasne! Powiedzieli bliźniacy.
-Harry, a ty jak? Spojrzałam na chłopaka.
-No wiesz wtedy musieliby być tez Hermiona i Ron.
-Nie ma sprawy, mogą przyjść! Uśmiechnęłam się, a Fred zaniósł moje walizki na górę.
Nie kolegowałam się jakoś bardzo z Hermioną i Ronem, ale chętnie z nimi poimprezuje, bo czemu nie? Umówiliśmy się wszyscy o 23 w pokoju bliźniaków. Więc po kolacji każdy udawał, że śpi, a później zebraliśmy się w pokoju. Okazało się, że mam z Hermioną wiele wspólnych tematów, więc rozmowa się kręciła, a whisky kończyła. Po imprezie wszyscy poszliśmy spać do swoich pokoi. Rano było ciężko wstać przez alkohol wypity poprzedniego wieczoru. Ale udało się wszystkim zejść na śniadanie. Pan Artur zbierał się do pracy. Pożegnał się i wyszedł. Po śniadaniu poszłam do pokoju Hermiony, bo miałyśmy pogadać o starożytnych runach. Tak, ja również dobrze się uczyłam. Tak się wciągnęłyśmy w rozmowę, że zanim skończyłyśmy był obiad. Po obiedzie poszłam przejść się z Harrym. Szliśmy piękną polaną.
-Cieszysz się, że po jutrze do Hogwartu? Spytał.
-No jasne! Nie mogę się doczekać imprez w naszym pokoju wspólnym! Zaczęliśmy się śmiać. Zaczęliśmy się ganiać po tej polanie. Uciekałam przed Harrym, a on mnie gonił. Udało mu się mnie dogonić. Przerzucił mnie przez ramie i pobiegł do miejsca z którego bardzo dobrze widać zachód słońca. Usiedliśmy na trawie i patrzyliśmy się na zachodzące słońce. Gdy już zaszło chłopak wstał.
-Chodź, wracajmy. Podał mi rękę pomagając mi wstać. Weszliśmy do domu i poszliśmy do bliźniaków.
-Gdzie wy byliście? Spytał George.
-Na dworzu. Uśmiechnęłam się.
-Chcieliśmy pograć z Harrym w Quidditcha. Powiedział Fred.
Pogadaliśmy chwile z chłopakami, pożegnaliśmy się i razem wyszliśmy z ich pokoju.
-Chyba pójdę do Hermiony. Już miałam odchodzić, ale Harry chwycił mnie za ramię.
-Eeeee bo ja mam sprawę. Powiedział.
-No, to dawaj. Uśmiechnęłam się.
-Bo ty jesteś dziewczyną...... Zaczął powoli.
-Wow, nie zauważyłam. Zaśmiałam się.
-No.... mi tak trochę podob się Ginny..... i jakbyś mogła mi powiedzieć co mógł bym zrobić żeby zwróciła na mnie uwagę.
-O...eeeemm....No wiesz..jesteś naprawdę fajnym chłopakiem i ja No.... nie wiem. Posmutniałam.
-No dobra nie ważne, dzięki. Uśmiechnął się i odszedł. Nie będę ukrywać Harry jest super i podoba mi się. Usiadłam na schodach, schowałam twarz w dłonie i zaczęłam cicho łkać.
-Co się stało? Usłyszałam głos Hermiony.
-Nic. Otarłam szybko oczy z łez.
-Przecież widzę, że coś się stało. Usiadła obok mnie.
-No... ahhh podoba mi się Harry i gdy gadaliśmy on powiedział, że podoba mu się Ginny i pytał się mnie co może zrobić żeby go zauważyła.... Zalałam się łzami.
-Oh Allison. Przytuliła mnie. - Nie przejmuj się.
-Co ja mam zrobić?!
-Pokaż Harremu, że tez jesteś bardzo wartościowa, po prostu zrób coś żeby zwrócił uwagę na ciebie, a nie na nią. Uśmiechnęła się.- Myśle, że powinnaś pójść spać. Odprowadziła mnie do pokoju, przytuliła i wyszła. Leżąc w łóżku jeszcze długo myślałam o tym wszystkim, ale w końcu usnęłam.
Rano obudzili mnie Fred i George.
-Wstajemy! Krzyknęli w tym samym czasie.
-Aaa!!! Krzyknęłam, bo bardzo mnie wystraszyli.
-Wstawaj, musimy iść na Pokątną i się spakować. Powiedziała z wyrzutem Ginny i wyszła.
-A jej co? Spytał Fred, na co ja wzruszyłam ramionami.
-Dobra, wyjdźcie muszę się przebrać. Wstałam z łóżka.
-A nie to my tu posiedzimy. Uśmiechnęli się.
-Wypad! Wypchnęłam ich za drzwi. Ogarnęłam się i zeszłam na śniadanie. Gdy schodziłam usłyszałam z pokoju Hermiony jakieś krzyki wiec postanowiłam podsłuchać.
-Lepiej go zostaw! Krzyczała Hermiona.
-Ona nie ma u niego szans! Krzyczała Ginny.- Są TYLKO przyjaciółmi i widać, że Harry nie chce niczego więcej!
-Ostatni raz Ci mówię zostaw go! Krzyknęłam ostatni raz Hermiona, a ja uciekłam już na dół do jadalni. Po śniadaniu wszyscy wybraliśmy się na Pokątną po rzeczy do Hogwartu, a gdy wróciliśmy to ja, Hermiona, Harry i bliźniacy graliśmy w butelkę. Tak bardzo się cieszyłam, że jutro wracamy do Hogwartu.

impossible loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz