Wbiegłam na Wielką Salę i usiadłam obok Harrego.
-Co jest? Spytał szeptem, bo Dumbledore głosił swoją coroczną przemowę.
-Zgubiłam pierścionek, ale go nie znalazłam. Zasmuciłam się.
-I przez to się tak zmęczyłaś? Uśmiechnął się.
-Nie.... spotkałam Malfoya i miał jakieś problemy.
Gdy już wszyscy się najedliśmy to poszliśmy do dormitorium. Siedzieliśmy przy kominku z którego buchało ciepło i rozmawialiśmy do późna.
Przebudziłam się i spojrzałam na zegar. Była 4:20.
Nie mogłam już usnąć wiec wstałam ubrałam się, umyłam i umalowałam. Postanowiłam przejść się po Hogwarcie. Spacerowałam wolno korytarzami nucąc jedna z mugolskich piosenek.
-A ty czego tu szukasz?! Odwróciłam się w stronę głosu, a mój dobry nastrój uleciał. Był to Malfoy.
-Jakiś problem? Spytałam z udawaną uprzejmością.
-Jest 4, a ty spacerujesz po korytarzach, z pokojów można wychodzić dopiero o 5. Wyciągnął już notes, ale podeszłam do niego i mu go zabrałam.
-Posłuchaj mnie, mam gdzieś ciebie i zasady, a ten notes to wsadź sobie w dupę! Rzuciłam nim o ziemie.
-Podnieś to. Był zły.
-Pff..nie. Poprawiłam włosy.
-Podnieś to mówię! Krzyknął, a ja podskoczyłam
-Nie mam takiego zamiaru!
Chwycił mnie za szatę i pociągnął tak mocno w dół, że wylądowałam na kolanach.
-Podnoś! Patrzył się na mnie z nienawiścią.
-Chyba śnisz! Podniosłam się i poprawiłam szatę.
-Posłuchaj mnie szmato. Chwycił mnie mocno za szatę. -Nie jesteś jakąś pieprzoną królową, wiec się kurwa schyl i to podnieś!!
-Może i nie jestem ale mam godność!! Popchnęłam go. Podszedł do mnie agresywnym krokiem i uderzył w twarz tak mocno, że nogi się pode mną ugięły i upadłam.
-Podnieś! Krzyczał. Wzięłam notatnik w rękę i się podniosłam.
-Takie to trudne? Wyrwał mi go z ręki.
Po moich policzkach spływały łzy, a na policzku miałam wielki odcisk po uderzeniu. Chłopak na mnie spojrzał i chyba nie dowierzał, że uderzył mnie aż tak mocno. Uśmiechnął się i odszedł. Dogoniłam go i zaczęłam uderzać.
-Przestań, bo się zmęczysz. Śmiał się.
-Jesteś okropny! Płakałam.
-I o co ty beczysz?! Odepchnął mnie od siebie.
-O co?! Uderzyłeś mnie! Tak mocno, że się przewróciłam! Nie jesteś normalny!
-Niesamowite. Powiedział bez uczuć i mnie wyminął. Usiadłam na parapecie i płacząc patrzyłam na wschodzące słońce. Korytarze zaczęły się zapełniać.
Nagle ktoś do mnie podszedł. To byli bliźniacy.
-Siema, co tam? Powiedzieli równo.
-Yyy... nic... Wytarłam szybko oczy z łez.
-Co się stało? Spyta Fred siadając obok mnie.
-Mówię, że nic. Uśmiechnęłam się.
-Co ty masz na policzku?! Odkręciłam szybko głowę w druga stronę, ale złapał mnie za brodę i odkręcił tak żeby mógł zobaczyć ślad po uderzeniu.
-Kto ci to zrobił?! Spytał George,
a ja z trudem opowiedziałam im całą historię. Miałam jeszcze 30 minut do śniadanie wiec poszłam do pokoju wspólnego. Rozsiadłam się na kanapie i już myślałam, że odpocznę gdy nagle ktoś bardzo agresywnie wszedł do środka. Był to Harry.
-Słyszałem co się stało. Podszedł do mnie.-Pokaż.
-Co mam pokazać? Wiedziałam o co mu chodzi, ale chciałam żeby odpuścił.
-Wiesz co masz pokazać. Był zły, więc mu pokazałam. Miałam siniaka na policzku.
-Kurwa! Krzyknął.
-Harry uspokój się.. proszę. Wstałam i go przytuliłam.
-Przepraszam. Oddał uścisk bo chyba wyczuł, że się go wystraszyłam. Usiedliśmy razem na kanapie,
-Kto ci o tym powiedział? Zaczęłam rozmowę.
-Bliźniacy. Odpowiedział krótko.-Może idź do skrzydła szpitalnego?
-Nie... raczej nie. Powiedziałam obojętnie.
-Idziemy. Wstał i czekał aż ja wstanę.
-Nie chce iść do pielęgniarki Harry.
-Wstawaj i idziemy. Westchnął
-Nie chce.
-Wstawaj! Krzyknął, ale ja dalej siedziałam wiec przerzucił mnie przez ramie, a ja się tylko śmiałam. Byliśmy w skrzydle i pielęgniarka dała mi maść i siniaka zniknął.
Szliśmy na śniadanie, ale po drodze spotkaliśmy Malfoya.
-No proszę, kogo my tu mamy? Pannę co uważa, że ma honor i Pottera. Zaczął się głośno śmiać.
Podeszłam do niego szybkim krokiem.
-Będziesz miał przejebane za to co mi zrobiłeś!
Krzyknęłam i poszłam z Harrym na śniadanie.
-Allison? Zaczęła Hermiona popijając sok.- Nie przyjaźnisz się już z Grace i Cedrikiem?
-No niby się przyjaźnie, ale nie wiem czemu jakoś mnie unikają. Zasmuciłam się.
-Bo wiesz.... widziałam ich jak się całują. Wyszeptała dziewczyna, a ja zachłysnęłam się sokiem.
-Oni?! Grace i Cedrik?! Nie coś Ci się pomyliło. Zaśmiałam się nerwowo.
-Niestety nie, nie pomyliłam się Allison.
-Przecież oni się nienawidzą! Spojrzałam na Grace, która siedział przy stole Ravenclaw i na Cedrika przy stole Hufflepuff.
-Czemu nic o tym nie wiedziałam?! Zezłościłam się, wstałam podeszłam do Grace. -Po śniadaniu przy toalecie na pierwszym pietrze. Powiedziałam do niej bez uczuć i odeszłam.
-Co jej powiedziałaś? Spytał Harry gdy usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
-Że po śniadaniu musimy pogadać. Uśmiechnęłam się. Gdy skończyłam jeść odrazu ruszyłam w umówione miejsce. Grace już tam stała.
-O czym chciałaś pogadać? Uśmiechnęła się lekko.
-Ty i Cedrik?! Krzyknęłam.
-Umm.. No widzisz w wakacje musiałam do niego jechać, bo mój ojciec miał sprawę i zaczęliśmy się lepiej dogadywać, a teraz No.... odkryliśmy, że się kochamy. Spuściła głowę- Nie bądź zła.
-Grace... nie jestem zła o to, że jesteś z Cedrikiem, ale o to, że nic mi o tym nie mówiłaś.... w zasadzie nie gadałyśmy od naszego spotkania u mnie.
-Wiem, przepraszam. Przytuliła mnie i zaczęła płakać, ja tez płakałam.
-Co teraz masz? Spytałam gdy już się od siebie odkleiłyśmy.
-Transmutacje, muszę iść zostały mi 2 minuty. Uśmiechnęła się i poszła.
Szłam do lochów, bo mieliśmy eliksiry.
CZYTASZ
impossible love
FanfictionOpowiadanie o trudnej miłości zbuntowanej dziewczyny z domu lwa i o chłopaku, który ma ogromne grono wielbicielek. Raz się kochają, raz nienawidzą....co z tego będzie? Dowiecie się czytając! ‼️Przekleństwa i gorące scenki‼️