Malfoy Manor

27 2 1
                                    

Rano gdy się obudziłam zobaczyłam, że Draco pakuje dwie walizki.
-Co robisz? Spytałam zaspana.
-Pakuje ciebie i siebie, no wiesz Malfoy Manor.
-Ach... no tak, zapomniałam.
-Wstawaj już, bo za 2 godziny będziemy się teleportować.
-Dobra. Podniosłam się i poszłam ogarnąć.
Gdy byłam już gotowa nie miałam nawet czasu na pożegnanie się z przyjaciółmi, bo musieliśmy się teleportować. Stałam razem z Draco przed dobrze znanym mi domem. Weszliśmy do środka, Draco zaprowadził mnie do swojego pokoju i poszedł dogadać się z rodzicami na temat mojego pobytu u nich w domu. Grzebałam mu w ten czas w szufladach. Były tam różne rzeczy, takie jak: papierosy,cygara,zapałki, jakieś kartki papieru, mnóstwo kurzu, jakieś pierdoły i.....trawka?! Uśmiechnęłam się. Draco podszedł do mnie od tyłu i zaczął łaskotać.
-Nieładnie grzebać tak komuś w szufladach. Przerzucił mnie przez ramie i położył na łóżku dalej łaskocząc.
-Co-co to jest? spytałam śmiejąc sie, a chłopak przestał mnie łaskotać.
-O nie,nie,nie oddawaj. Wystawił rękę.
-Zapalimy? Spojrzałam mu w oczy.
-Jak ty nawet papierosów palić nie umiesz. Wybuchł śmiechem.
-To sie nauczę! Zerwałam sie na równe nogi i złożyłam ręce.
-No tak jasne, dawaj. Wyrwał mi woreczek z ręki.
-No proszę. Popatrzyłam na niego smutnym wzrokiem.
-Może wieczorem, teraz jeszcze moi rodzice zauważa i będzie przypał. Uśmiechnęłam się zwycięsko.
-Co robimy? Spytałam.
-Za chwile będzie obiad wiec chodź na dół.
Zeszliśmy na obiad, zasiedliśmy do stołu wraz z jego rodzicami i zaczęliśmy jeść. Było naprawdę pyszne. Gdy zjedliśmy podziękowaliśmy za wspólny posiłek i poszliśmy na górę.
-Przeszłabym się gdzieś, a ty? Usiadłam na łóżku.
-W sumie to ja też, chodź do ogrodu.
Wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się do ogrodu. Nic się w nim nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty, był tak samo piękny jak zawsze. Usiedliśmy na jednej z ławek i gadaliśmy o różnych głupotach. Czas leciał naprawdę szybko i zanim się obejrzeliśmy zrobiło się ciemno i wróciliśmy do środka. Leżałam na łóżku blondyna i przypomniało mi się o tej trawce.
-Dracooo? Zaczęłam.
-Takkk?
-To co z tą trawką?
-O Merlinie. Wyjął ją z szuflady i spojrzał na mnie.-Jesteś pewna?
-Tam,tak,takk. Usiedliśmy na podłodze przy małym stoliku i chłopak zaczął skręcać. Podpalił i zaciągnął się po czym podał mi. Patrzyłam się przez chwile na skręta po czym wzięłam go do ust i również się zaciągnęłam, co szybko okazało się złym pomysłem bo zaczęłam strasznie kasłać.
-O matko. Wyszeptałam i podałam chłopakowi jointa. Draco zaciągał się nim bez problemu. Ja również zaciągnęłam się jeszcze kilka razy po czym oddałam go chłopakowi, który go dokończył,
a resztę towaru schował.
Nasze oczy były zaczerwienione i śmialiśmy się z najmniejszych głupot. Szybko zrobiliśmy się senni wiec stwierdziliśmy ze idziemy spać.
Rano obudził mnie Draco mówiąc, że za chwile śniadanie. Ogarnęłam się jak najszybciej mogłam i zeszliśmy razem. Wszyscy byli bardzo ponurzy podczas śniadania, jedliśmy w ciszy. Gdy skończyliśmy i poszłam z Draco do niego usiadłam na łóżku i spojrzałam mu w oczy, był bardzo smutny.
-Co się dzieje? Spytałam ostrożnie.
-Allison...
-Tak?
-Dziś....w nocy...Voldemort napadnie na Hogwart.
Spuścił wzrok.-Wszyscy umrą.
-Coś ty! Jest tam Harry i na spokojnie da on sobie z nim radę! Wierze w niego!
-Allison! Znam jego plan działania i nie! Potter nie da rady! Przykro mi...
Nic nie powiedziałam. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.
-Będziesz tam z nimi? Pociągnęłam nosem.
-Tak...
Draco cały dzień spędził ze śmierciożercami obmyślając plan działania. A ja siedziałam sama w jego sypialni. Gdy wieczorem wyszli z Malfoy Manor stwierdziłam, że wezmę kąpiel. Napuściłam całą wannę cieplej wody i położyłam się w niej. Zanurzyłam również twarz. Czułam jak zaczynam się dusić, ale nie zwracałam na to uwagi. Przestałam oddychać i nastąpił zgon.

Pov Draco
Wróciłem wkurwiony do Malfoy Manor. Miałem dość. Smierciozercy wciąż byli w Hogwarcie, ale ja zrezygnowałem. Miałem zamiar uciec stąd z Allison. Zacząłem jej szukać po całym domu. Wszedłem do jednej z łazienek i..
-Allison! Allison! Wyciągnąłem jej martwe ciało z wody i położyłam na marmurowej posadzce.
-Kurwa! Nie! Allison!! Próbowałem ją uratować, ale na marne. Była martwa. Łzy spływały po moich policzkach.
-Dlaczego?! Mieliśmy uciec...razem! Kurwaaaa! Wstałem i przyjrzałem się w lustrze. To moja wina. Moja pieprzona wina! Zrzuciłem z siebie marynarkę, otworzyłem okno na oścież, stanąłem na parapecie i zrobiłem krok do przodu.

Wszystkie bóle minęły, już nikt nie był smutny. Allison tańczyła w białej pięknej sukience i słodko się śmiała. Byłem cholernie szczęśliwy, że udało nam się uciec.

Koniec moi drodzy, było mi niezmiernie miło i żegnam <3

impossible loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz