Następnego dnia gdy jadłam obiad podszedł do mnie Cedrik.
- Hej Allison! Uśmiechnął się.
-Hej! Wstałam i uścisnęłam chłopaka po czym wyszliśmy z WS.
-Jest dziś u nas impreza, wpadniesz?
-No nie wiem. Odpowiedziałam niepewnie siadając pod jednym z drzew.
-No dawaj! Będzie fajnie! Cedrik usiadł obok mnie.
-O której? spojrzałam na niego.
-23, wiedziałem, że się zgodzisz. Uśmiechnął się zwycięsko.
Zobaczyłam w oddali Dracon. Zmierzył mnie zimnym wzrokiem i zaczął sie śmiać razem z Blaisem. Moje oczy momentalnie się zaszkliły.
-Ej nie smuć się. Powiedział chłopka po czym mnie przytulił, a ja zaszlochałam w jego ramie.
-Dobra to będę o 23, muszę iść. Podniosłam się, poprawiłam ubrania i poszłam do zamku.
Weszłam do PW Gryffonów i usiadłam na kanapie razem z pergaminem i piórem. Snape zadał nam wypracowanie, a skoro mam iść na imprezę to wole zająć się nim teraz. Z wypracowaniem zeszło mi się do 20. Postanowiłam, że prześpię się do 21 i potem zacznę się szykować. Tak tez zrobiłam. Była godzina 22:40 a ja kończyłam makijaż. Gdy skończyłam makijaż zaczęłam czesać włosy. Rzuciłam na siebie okiem w lustrze i wyglądałam pięknie. Czarna dopasowana sukienka na cienkich ramiączka, czarne szpilki, brokatowe cienie na powiekach i czerwona szminka. Wyszłam ze swojego pokoju. Oczy wszystkich osób siedzących w PW były skierowane na mnie.
-Gdzie idziesz? Spytała dziewczyna z którą dzieliłam pokój.
-Do Puchonów na imprezę, nie czekaj na mnie.
Byłam w drodze na imprezę, ostatni zakręt i wchodziłam do PW Puchonów.
-Jesteś! Podszedł do mnie zadowolony Cedrik- Ślicznie wyglądasz.
-Ahhh dziękuje. Zaśmiałam się.
Bawiłam się świetnie. Poznałam kurukona o czarnych kręconych wlosach. Był w tym samym wieku co ja. Świetnie nam się gadało. Wypiłam kilka drinków, ale wciąż mogłam normalnie funkcjonować. Poszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć. Krukon zaśmiał się widząc mój taniec, ja również zaczęłam się śmiać. W oddali zobaczyłam Malfoya siedzącego na kanapie razem ze swoimi znajomymi, trzymał w ręku szklankę z whisky.
Mój uśmiech pobladł.
-Coś się stało? Spytał Krukon.
-O nie. Jęknęłam gdy zobaczyłam zbliżającego się do nas Draco.
-Emm mój ex tu idzie.
-Chodziłaś z Malfoyem? Spojrzał na mnie.
-Tak.
-No proszę.... Allison i..? Podniósł brew patrząc się na krukona. Przeniósł wzrok na mnie z nadzieją, że podam mu imię chłopaka, ale ja milczałam.
-Nie znasz nawet jego imienia? Wybuchł śmiechem.
-A ty? Wiesz chociaż jak ona się nazywa? Spytał z kpiną.
-Ja....ja jej nie znam. Odpowiedział krukon oddalając się.
-Co?! Ej, czekaj! Krzyczałam za nim ale nie słuchał.
-Czy ty zawsze musisz wszystko psuć?! Krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Widocznie to z tobą jest coś nie tak skoro udaje, że cię nie zna. Zaśmiał się.
-Kurwa... jak ja cię nienawidzę! Pchnęłam blondyna i wybiegłam przed zamek. Usiadłam pod jednym z drzew i schowałam twarz w dłoniach. Miałam się tam zrelaksować i dobrze bawić. Wyszło jak zwykle.
-Nie płacz. Podniosłam głowę i zobaczyłam Malfoya, usiadł obok mnie. -Ja po prostu jestem zazdrosny... gdy cię z nim zobaczyłem to nie wytrzymałem.
-Kocham cię. Szepnęłam pociągając nosem.- Wciąż i nie mogę i tobie zapomnieć Draco.
-Allison ja... ja....
-Co?
-Nic z tego, przykro mi.
-Jesteś o mnie zazdrosny, a gdy wyznaje ci miłość masz mnie w dupie!
-Nie mam cię w dupie.
-Nie?!
-To dla twojego dobra!
-Dla mojego dobra?!
-Tak! Jestem smierciozerca! Zabija cię jeśli się dowiedzą rozumiesz?!! Wstał z ziemi.
-Ja... Draco pocałuj mnie... ostatni raz. Również wstałam z ziemi, a z nieba zaczął padać deszcz. Chłopak przybliżył się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach.
-Ja tez cię kocham. wyszeptał.- ale musimy się pożegnać i zapomnieć o sobie.
-wiem... Z moich oczu poleciały łzy.
Chłopak wrócił do zamku, a ja odczekałam 10 minut i również wróciłam do środka. Byłam mokra od deszczu. Poszłam do swojego pokoju wzięłam prysznic i poszłam spać.
Rano gdy się obudziłam w zamku był straszny chaos.
-Allison wstawaj! Smierciozercy są w zamku! krzyczała moja współlokatorka. Zerwałam się na równe nogi.
-Jak to?! Krzyknęłam zakładając na siebie szybko szare dresy i szary top na ramiączkach.
-Normalnie za 3 minuty mamy być w Wielkiej Sali!
Wybiegliśmy z pokoju w kierunku WS. Biegłyśmy ile sił w nogach. Byłyśmy ostatnie. Wieglysmy szybko do środka a Dumbledore zamknął za nami drzwi. Mcgonagall rzuciła zaklęcie na drzwi i okna aby nikt się do nas nie dostał. Wystraszeni uczniowie rozmawiali ze sobą co spowodowało hałas.
-CISZA! Ryknął Dumbledore i wszyscy umilkli.-Niestety ten poranek nie zaczął się tak jak każdy, jak wiecie w zamku są smierciożercy. Musimy tu pozostać do wieczora, aurorzy są w drodze, nie macie się czego obawiać. Nie kazdy dom odnajdzie swoich preferektów i usiądzie przy swoim stole. Tak tez zrobiliśmy. Usiadłam pomiędzy Harrym a Hermioną.
-Masakra jakaś. Jęknęła Hermiona.
Nie mieliśmy co do roboty wiec zaczęliśmy rozmawiać po cichu. Ja wpatrywałam się w stół Ślizgonów. Nie było tam Draco. Był z nimi. Ze smierciozercami. Poczułam że jestem śpiąca, wiec położyłam głowę na kolanach Harrego i zasnęłam. Przespałam cały dzień. Obudziłam się gdy już mogliśmy opuścić WS. Gdy wychodziłam z sali ktoś pociągnął mnie za rękę i zaciągnął do pustej klasy. Był to Malfoy. Wtuliłam się w niego i zaciągałam się zapachem jego perfum.
-Allison... posłuchaj mnie uważnie. Był poważny.
-Tak?
-Nie jest tu bezpiecznie, wyjedź... do domu, gdziekolwiek.
-Draco... ja nie mam domu, wiesz o co chodzi.
-A Wesleyowie?
-Wtedy musieli pojechać tez Harry,Ginny,Ron i Hermiona.
-To pojadą.
-Draco, nie rozumiesz? Bym musiała im wszystko wytłumaczyć, powiedzieć ze jesteś śmierciożercą.
-Kurwa! Racja. Kopnął w ławkę.
-Zostanę tu.
-Nie ma opcji, Malfoy Manor. Spojrzał na mnie.
-Powaliło cię? Tam jest pełno śmierciożerców.
-Ale tam będziesz bezpieczna, będą wiedzieli ze jesteś ze mną i cię nie skrzywdzą, a tu mają to w dupie i zabijają hurtowo.
-Ale mówiłeś, że jeżeli Voldemort dowie się, że jestem waż....
-Kłamałem. Przerwał mi szybko.
-Co?
-To było kłamstwo. Spojrzał w dół.
-Ale dlaczego? Dlaczego kłamałeś?
-Bo prawda jest taka że nie jestem dla ciebie odpowiedni, nie zasługuje na ciebie, miałaś się trzymać po tych słowach z dala ode mnie i miało być łatwo ale nie wyszło.
-Draco, czemu uważasz, że nie zasługujesz na mnie?
-Bo jestem jebanym palantem, który pieprzy każdą i..
-Draco... szczere pytanie.
-No dawaj.
-Ila razy uprawialiśmy seks?
-Raz? Podniósł brew.
-A ile jesteśmy razem?
-Rok...chyba.
-I czy podczas tego długie czasu gdy nie pieprzyliśmy się twoje uczucia do mnie zmieniły się?
-W pewnym sensie tak, bo z każdym dniem kocham cię bardziej.
-No właśnie, wiec widocznie trafiłeś na wyjątkową dziewczynę, której nie musisz pieprzyć by dawała ci szczęście.
-Ale ty jesteś kurwa skromna. Parsknął.
-Nie psuj pięknego momentu. Zaśmiałam się.
-Może masz racje, ale podczas tych naszych krótkich zerwań zdążyłem przelecieć tyle razy Parkinson, Greengars i jakieś inne... nie znam imion.
-No tak... nie wiem o tym co działo się wtedy.
-Widzisz, nie jest idealnie.
-No niby tak, ale Draco ja cię kocham... i tu pozostaje pytanie... czy ty kochasz mnie? Spojrzałam mu w oczy, nie odezwał się tylko mnie pocałował namiętnie.
-Taka odpowiedź wystarczy? Przeczesał moje włosy.
-Nie. Zaśmiałam się.- Chce czegoś więcej. Uśmiechnęłam się.
-Jesteś pewna? Czy to dlatego ze czujesz presję po tym co powiedziałem?
-Draco, chce tego, szczerze i z miłości.
-No dobrze.
-Twoje dormitorium?
-Oczywiście. Wziął mnie na ręce i poszliśmy do niego. Położył mnie delikatnie na łóżku, zdjął swoją marynarkę i rozpiął koszule. Ja rozpięła swoją i zrzuciłam z siebie stanik, a on swoje spodnie. Gdy byliśmy całkiem nadzy Draco położył ręce po obydwu stronach mojej głowy, pocałował namiętnie po czyn delikatnie we mnie wszedł. Wydałam z siebie cichy jęk. Potem wchodził i wychodził coraz szybciej. Stwierdziłam, że będzie ciekawie jak ja przejmę kontrolę. Teraz to ja górowałam nad chłopakiem.
Delikatnie „skakałam" po jego przyrodzeniu. Wydawałam przy tym ciche jęki. Chłopak z powrotem przejął kontrole. Wysuwał i wzywał się we mnie coraz szybciej i mocniej aż w końcu doszłam, a po mnie on. Położyłam się na łóżku, a Draco przykrył mnie. Ubrał bokserki po czym podszedł do komody i z szuflady wyjął papierosa i zapalniczkę. Spojrzałam na niego.
-Chcesz? Pokazał na papierosa.
-Nie pale. Uśmiechnęłam się opadając z powrotem na łóżko.
CZYTASZ
impossible love
FanfictionOpowiadanie o trudnej miłości zbuntowanej dziewczyny z domu lwa i o chłopaku, który ma ogromne grono wielbicielek. Raz się kochają, raz nienawidzą....co z tego będzie? Dowiecie się czytając! ‼️Przekleństwa i gorące scenki‼️