28

1.5K 167 141
                                    

Regulus wyraźnie pobladł. Knot spojrzał na niego zaniepokojony i poklepał go po ramieniu, ale Black nie spuszczał wzroku z Dumbledore'a, który właśnie szerzej otwierał drzwi, żeby zobaczyć co konkretnie się stało. 

- Regulusie, wszystko dobrze? - Spytał minister zatroskanym tonem.

Regulus najpierw pokiwał, a chwilę później pokręcił głową.

- Cz-czy on uciekł? - Spytał cicho. Każdy myślał, że jego przerażony ton wynikał z tego, że bał się, że Syriusz uciekł. W rzeczywistości bał się, że Syriusz nie uciekł. Dumbledore wyszedł z pomieszczenia i spojrzał po zebranych.

- Przykro mi, ale obawiam się, że Syriusz Black znowu uciekł. - Powiedział tonem, który nie zdradzał żadnych emocji. 

Knot wyglądał na zdenerwowanego, zacisnął wargi aż pobielały, po czym odwrócił się w stronę krążących wokół dementorów.

- Szukać go. - Rozkazał chłodno.

Regulus poczuł ulgę, że Syriuszowi się udało. Rita Skeeter już zdążyła podbiec do Knota i zacząć wypytywać go o to co się wydarzyło. Snape poczerwieniał ze złości. Dumbledore podszedł do Regulusa i uśmiechnął się blado. 

- Chyba nie najlepiej się czujesz, strasznie pobladłeś. - Stwierdził beztroskim tonem. - Chodź, zobaczymy co u Harry'ego. 

Po czym nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź ruszył wzdłuż korytarza. Regulus przez chwilę stał jeszcze w bezruchu, po czym, jakby ocucony z jakiegoś transu, ruszył za nim. Chwilę mu zajęło zanim dorównał mu kroku.

- Czy Hary wie, o tym, że go złapano? - Zapytał cicho.

Dumbledore pokręcił głową.

- Nie informowaliśmy go o tym, żeby go nie martwić. - Zatrzymali się przy rozwidleniu korytarza. - Zdaje się, że ma teraz trening quidditcha. - Stwierdził Dumbledore kierując się na prawo, do wyjścia z zamku. 

Regulus zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nigdy nie widział jak Harry grał, oprócz tych kilku momentów, w których ćwiczył w domu. Nie był na żadnym meczu, chociaż Harry kilka razy pisał mu, żeby przyszedł. Nigdy tego nie zrobił.
Po kilku minutach dotarli na boisko, a Regulus od razu przypomniał sobie wszystkie swoje mecze. Ta adrenalina, wiatr we włosach, unikanie tłuczka, przyspieszanie i wyciąganie ręki, żeby dopaść znicz. Dopiero uświadomił sobie, jak bardzo mu tego wszystkiego brakowało, widząc boisko głęboko skrywana tęsknota do tej gry zdawała się nagle uwolnić.
Usiedli na trybunach i zaczęli obserwować trening. Harry radził sobie naprawdę dobrze, w niektórych momentach Regulus widział w nim Jamesa. W końcu tyle razy za czasów szkolnych grali przeciwko sobie. Harry nawet styl gry miał bardzo podobny do ojca.

- Kiedy mają najbliższy mecz? - Regulus zwrócił się do Dumbledore'a, który nie odrywał wzroku od boiska. Mężczyzna nie odpowiedział od razu, przez kilka chwil sprawiał wrażanie, jakby w ogóle nie usłyszał pytania, a kiedy już Regulus otwierał usta, żeby powtórzyć zwrócił twarz w jego stronę. 

- Zdaje mi się, że za dwa tygodnie.

Na boisku usłyszeli czyjś niewyraźny okrzyk, a chwilę później cała drużyna wylądowała na ziemi i zebrała się w ciasnym półkole. Przez kilka chwil słuchali tego, co miał do powiedzenia kapitan drużyny i zaraz po tym zebrali swoje rzeczy i poszli prosto w stronę szatni. Zdawali się ich w ogóle nie zauważać. 

- Harry - powiedział Regulus, kiedy chłopak przechodził obok trybun. Uśmiechnął się na jego widok i już po chwili siedział na miejscu obok i ku zaskoczeniu ich obu, przytulił go. Regulus patrzył na niego w zdziwieniu, dopóki się nie odsunął.

Braterska Przysługa [Regulus Black] ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz