Po południu rozpadało się na dobre i Harry wracał do domu szybciej niż pędził na spotkanie z Draco. W mgnieniu oka wszedł do środka cały przemoczony i trochę zmarznięty. Zaczął iść wzdłuż korytarza pozostawiając za sobą mokre plamy. Poszedł prosto do swojego pokoju. Kiedy Regulus usłyszał, że Harry wrócił, wyszedł ze swojej sypialni i oparł się o barierkę przy schodach.
- Witam pana, który zapomniał, że w bluzie ma kaptur - powiedział ironicznie.
Harry spojrzał na niego z wyrzutem.
- Nie zapomniałem! A skąd wiesz, że go nie założyłem? I na przykład nie zdjąłem kiedy wszedłem do domu? Ludzie tak robią, wiesz?
Zatrzymał się przy Regulusie i skrzyżował ręce na piersi. Mężczyzna wziął mokry kosmyk jego włosów w dłoń i zarzucił na jego czoło przez co popłynęła po nim strużka wody.
- Bo gdybyś założył kaptur to wątpię, żeby twoje włosy były takie mokre.
- Założyłem go w biegu, ale mi spadł - powiedział Harry.
- No powiedzmy, że tak było. - Odparł Regulus na co Harry mocno potrząsnął głową, tak, że kropelki wody z jego głowy trafiły na Regulusa.
Black poszedł na chwilę do łazienki i wrócił z czystym ręcznikiem. Zarzucił go Harry'emu na twarz.
- Nie wiem jak ty, ale kiedy ja byłem w twoim wieku to w roku szkolnym, miałem gdzieś, czy się przeziębię, czy nie. Mogłem być chory, przecież to tylko dodatkowe zwolnienie z lekcji na dzień, maksymalnie dwa. Gorzej było w wakacje. Gorzej by było zwłaszcza z tobą, bo jeśli się przeziębisz, to ciężko by ci było usiedzieć w domu. Więc lepiej się przebierz i wysusz. Albo odwrotnie. - Machnął ręką. - Twoja sprawa.
Harry przewrócił oczami. Zaczął powoli suszyć włosy idąc do swojego pokoju. Przebrał się w suche ubrania, a mokre powiesił na ramie łóżka, aby wyschły.
Miał na sobie szare dresy i białą bluzę z dość sztywnego materiału, której bardzo nie lubił. Usłyszał kroki na dole. Otworzył drzwi do swojego pokoju, które cicho zaskrzypiały i powoli zszedł schodami w dół. Znalazł Regulusa w kuchni. Zatrzymał się w progu i kichnął dwa razy pod rząd. Mężczyzna podszedł do niego i podał mu kubek gorącej herbaty.- Chyba jednak się trochę przeziębiłeś. - Stwierdził i usiadł, a Harry zrobił to samo.
- Szybko przejdzie. - Machnął ręką.
Powoli upił łyk herbaty i szybko tego pożałował, bo sparzył sobie język.
- Gorące. - Skrzywił się lekko.
Regulus oparł policzek na dłoni.
- Kiedy trzymasz kubek, jest ciepły. Ze środka leci para. Czego się spodziewałeś? Że będzie zimne?
- Daruj sobie. - Westchnął.
- Poza tym widzę, że skoro twoja JEDYNA bluza jest mokra to założyłeś taką, której nie masz.
Harry uśmiechnął się lekko.
- No widzisz. Ale dotknij tylko jaki ten materiał jest sztywny! Sam byś takiej nie nosił!
Wsunął dłoń bardziej w rękaw i podsunął w jego stronę. Regulus chwycił kawałek sztywnego materiału.
- No wiesz, nie nosiłbym jej przede wszystkim dlatego, że jest brzydka. - Stwierdził, na co Harry w odpowiedzi spojrzał na niego z wyrzutem. - Ale wiesz, to ty na początku wakacji bardzo nalegałeś, żeby dostać tę bluzę. No chciałeś to dostałeś.
- Dobra, masz rację, niech ci będzie. Ale skąd miałem wiedzieć, że okaże się ostatecznie taka niewygodna?
- Znikąd. - Regulus wstał. - Dobra, jestem chyba zbyt złośliwy. - Podszedł do Harry'ego i zmierzwił mu włosy. - Wybacz, młody, taki dzień.
- Przyzwyczaiłem się. - Powiedział Harry i uśmiechnął się lekko. - Przynajmniej nie jest nudno.
- To teraz pora na przyjemniejszą część dnia.
Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z dwoma owiniętymi w brązowy papier paczkami. Odłożył wazon z kwiatami, który stał na środku stołu, na ziemię i położył je na blacie kuchennego stołu. Jedna z paczek była duża i podłużna, druga natomiast mała i płaska.
- Wszystkiego najlepszego. - Odsunął krzesło, usiadł i zarzucił nogę na nogę.
- Nie rozumiem, czemu ludzie tak bardzo celebrują to, że się starzeją. - Stwierdził Harry. Wstał i zaczął powoli zrywać papier z większej paczki.
- Coś świętować trzeba. Bo życie byłoby nudne.
Harry uniósł głowę i spojrzał na niego.
- Przy tobie naprawdę ciężko mówić o nudnym życiu.
Rozerwał papier do końca. Jego oczom ukazało się błękitne pudełko z logo, które bardzo dobrze znał. Uśmiechnął się i otworzył je. W środku była nowiutka miotła. Błyskawica. Harry chciał ją odkąd tylko pojawiła się na rynku. Ale nigdy nie mówił o tym na głos.
- Skąd wiedziałeś...? - Zapytał trzymając w dłoniach wymarzony przedmiot.
- Nie wiedziałem, ale widzę, że trafiłem w punkt. - Wzruszył ramionami. - Po prostu pomyślałem, że ci się przyda skoro grasz w szkolnej drużynie.
- Racja. Dziękuję.
Odłożył miotłę do pudełka i sięgnął po drugą paczkę. Zważył ją w dłoni.
- Nie musiałeś kupować nic więcej. Ta miotła to i tak sporo.
Regulus uniósł dłonie do góry.
- Przecież nie mogłem pozwolić, żebyś chodził w jednej bluzie. Skoro inne ci nie pasują...
Harry otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, zamknął je, a potem znowu otworzył.
- Nie mów, że... - Rozerwał papier i jego oczom ukazała się złożona w kostkę ciemnozielona bluza. Harry wziął ją do rąk i rozłożył. Materiał był bardzo miękki i przyjemny w dotyku.
- Wybrałem najładniejszą, najlepszej jakości i z najlepszym materiałem. - Zaczął wyliczać Regulus.
Harry szybko zdjął sztywną, białą bluzę i założył tę nową. Uśmiechnął się.
- Jednak warto było trochę ponarzekać. - Powiedział cicho.
- Do twarzy ci. - Mężczyzna przechylił głowę na bok. - Aha, prawie zapomniałem. Poczekaj chwilę.
Regulus wyszedł z kuchni. Harry usłyszał jego kroki na schodach. Wziął podarte papiery ze stołu i wyrzucił. Odwrócił się i zobaczył swojego opiekuna z jakąś drewnianą walizeczką. Mężczyzna podał mu ją. Harry chwycił ją obiema rękoma myśląc, że będzie ciężka, ale okazała się dość lekka.
- Co to? - Zapytał trochę zdezorientowany.
- Różne pierdoły do pielęgnacji miotły. Jak to w ogóle brzmi? No w każdym razie na przykład do czyszczenia i tak dalej. Stwierdziłem, że jak dostaniesz tę miotłę, to będziesz miał na jej punkcie obsesję, więc chyba się przyda.
- Wcale nie będę miał obsesji. Ale dziękuję.
- Spoko. - Włożył ręce do kieszeni, ale Harry niespodziewanie podszedł i go uścisnął. Po chwili odsunął się i wziął ze stołu miotłę. - Harry, wiem, że teraz myślisz o jej wypróbowaniu. I nie ma mowy. Sam widzisz jaka jest pogoda.
Harry odwrócił się i spojrzał na niego.
- No proszę. Przecież nic mi nie będzie.
- Liczyłem, że naprawdę jesteś w stanie zrozumieć takie rzeczy jak zła pogoda. Jutro, dobrze? O ile będzie ładniej.
Chłopak przewrócił oczami.
- Niech będzie.
CZYTASZ
Braterska Przysługa [Regulus Black] ✔︎
FanfictionRegulus niemal od razu gdy dołączył do śmierciożerców chciał się wycofać. Jednak nie było odwrotu. Zwrócił się o pomoc do Syriusza, który pomagał mu i doradzał. Pewnego dnia jednak Voldemort niespodziewanie znika, a Syriusz prosi swojego brata o ni...