14

2.4K 226 62
                                    

Po południu rozpadało się na dobre i Harry wracał do domu szybciej niż pędził na spotkanie z Draco. W mgnieniu oka wszedł do środka cały przemoczony i trochę zmarznięty.  Zaczął iść wzdłuż korytarza pozostawiając za sobą mokre plamy. Poszedł prosto do swojego pokoju. Kiedy Regulus usłyszał, że Harry wrócił, wyszedł ze swojej sypialni i oparł się o barierkę przy schodach. 

- Witam pana, który zapomniał, że w bluzie ma kaptur - powiedział ironicznie.

Harry spojrzał na niego z wyrzutem.

- Nie zapomniałem! A skąd wiesz, że go nie założyłem? I na przykład nie zdjąłem kiedy wszedłem do domu? Ludzie tak robią, wiesz?

Zatrzymał się przy Regulusie i skrzyżował ręce na piersi. Mężczyzna wziął mokry kosmyk jego włosów w dłoń i zarzucił na jego czoło przez co popłynęła po nim strużka wody.

- Bo gdybyś założył kaptur to wątpię, żeby twoje włosy były takie mokre. 

- Założyłem go w biegu, ale mi spadł - powiedział Harry.

- No powiedzmy, że tak było. - Odparł Regulus na co Harry mocno potrząsnął głową, tak, że kropelki wody z jego głowy trafiły na Regulusa. 

Black poszedł na chwilę do łazienki i wrócił z czystym ręcznikiem. Zarzucił go Harry'emu na twarz. 

- Nie wiem jak ty, ale kiedy ja byłem w twoim wieku to w roku szkolnym, miałem gdzieś, czy się przeziębię, czy nie. Mogłem być chory, przecież to tylko dodatkowe zwolnienie z lekcji na dzień, maksymalnie dwa. Gorzej było w wakacje. Gorzej by było zwłaszcza z tobą, bo jeśli się przeziębisz, to ciężko by ci było usiedzieć w domu. Więc lepiej się przebierz i wysusz. Albo odwrotnie. - Machnął ręką. - Twoja sprawa. 

Harry przewrócił oczami. Zaczął powoli suszyć włosy idąc do swojego pokoju. Przebrał się w suche ubrania, a mokre powiesił na ramie łóżka, aby wyschły.
Miał na sobie szare dresy i białą bluzę z dość sztywnego materiału, której bardzo nie lubił. Usłyszał kroki na dole. Otworzył drzwi do swojego pokoju, które cicho zaskrzypiały i powoli zszedł schodami w dół. Znalazł Regulusa w kuchni. Zatrzymał się w progu i kichnął dwa razy pod rząd. Mężczyzna podszedł do niego i podał mu kubek gorącej herbaty. 

- Chyba jednak się trochę przeziębiłeś. - Stwierdził i usiadł, a Harry zrobił to samo. 

- Szybko przejdzie. - Machnął ręką.

Powoli upił łyk herbaty i szybko tego pożałował, bo sparzył sobie język. 

- Gorące. - Skrzywił się lekko.

Regulus oparł policzek na dłoni.

- Kiedy trzymasz kubek, jest ciepły. Ze środka leci para. Czego się spodziewałeś? Że będzie zimne?

- Daruj sobie. - Westchnął.

- Poza tym widzę, że skoro twoja JEDYNA bluza jest mokra to założyłeś taką, której nie masz.

Harry uśmiechnął się lekko.

- No widzisz.  Ale dotknij tylko jaki ten materiał jest sztywny! Sam byś takiej nie nosił!

Wsunął dłoń bardziej w rękaw i podsunął w jego stronę. Regulus chwycił kawałek sztywnego materiału.

- No wiesz, nie nosiłbym jej przede wszystkim dlatego, że jest brzydka. - Stwierdził, na co Harry w odpowiedzi spojrzał na niego z wyrzutem. - Ale wiesz, to ty na początku wakacji bardzo nalegałeś, żeby dostać tę bluzę. No chciałeś to dostałeś. 

- Dobra, masz rację, niech ci będzie. Ale skąd miałem wiedzieć, że okaże się ostatecznie taka niewygodna?

- Znikąd. - Regulus wstał. - Dobra, jestem chyba zbyt złośliwy. - Podszedł do Harry'ego i zmierzwił mu włosy. - Wybacz, młody, taki dzień. 

- Przyzwyczaiłem się. - Powiedział Harry i uśmiechnął się lekko. - Przynajmniej nie jest nudno.

- To teraz pora na przyjemniejszą część dnia. 

Wyszedł z pokoju i po chwili wrócił z dwoma owiniętymi w brązowy papier paczkami. Odłożył wazon z kwiatami, który stał na środku stołu, na ziemię i położył je na blacie kuchennego stołu. Jedna z paczek była duża i podłużna, druga natomiast mała i płaska. 

- Wszystkiego najlepszego. - Odsunął krzesło, usiadł i zarzucił nogę na nogę. 

- Nie rozumiem, czemu ludzie tak bardzo celebrują to, że się starzeją. - Stwierdził Harry. Wstał i zaczął powoli zrywać papier z większej paczki. 

- Coś świętować trzeba. Bo życie byłoby nudne.

Harry uniósł głowę i spojrzał na niego.

- Przy tobie naprawdę ciężko mówić o nudnym życiu. 

Rozerwał papier do końca. Jego oczom ukazało się błękitne pudełko z logo, które bardzo dobrze znał. Uśmiechnął się i otworzył je. W środku była nowiutka miotła. Błyskawica. Harry chciał ją odkąd tylko pojawiła się na rynku. Ale nigdy nie mówił o tym na głos. 

- Skąd wiedziałeś...? - Zapytał trzymając w dłoniach wymarzony przedmiot.

-  Nie wiedziałem, ale widzę, że trafiłem w punkt. - Wzruszył ramionami. - Po prostu pomyślałem, że ci się przyda skoro grasz w szkolnej drużynie. 

- Racja. Dziękuję. 

Odłożył miotłę do pudełka i sięgnął po drugą paczkę. Zważył ją w dłoni.

- Nie musiałeś kupować nic więcej. Ta miotła to i tak sporo. 

Regulus uniósł dłonie do góry.

- Przecież nie mogłem pozwolić, żebyś chodził w jednej bluzie. Skoro inne ci nie pasują...

Harry otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, zamknął je, a potem znowu otworzył.

- Nie mów, że... - Rozerwał papier i jego oczom ukazała się złożona w kostkę ciemnozielona bluza. Harry wziął ją do rąk i rozłożył. Materiał był bardzo miękki i przyjemny w dotyku. 

- Wybrałem najładniejszą, najlepszej jakości i z najlepszym materiałem. - Zaczął wyliczać Regulus. 

Harry szybko zdjął sztywną, białą bluzę i założył tę nową. Uśmiechnął się.

- Jednak warto było trochę ponarzekać.  - Powiedział cicho.

- Do twarzy ci. - Mężczyzna przechylił głowę na bok. - Aha, prawie zapomniałem. Poczekaj chwilę.

Regulus wyszedł z kuchni. Harry usłyszał jego kroki na schodach. Wziął podarte papiery ze stołu i wyrzucił. Odwrócił się i zobaczył swojego opiekuna z jakąś drewnianą walizeczką. Mężczyzna podał mu ją. Harry chwycił ją obiema rękoma myśląc, że będzie ciężka, ale okazała się dość lekka. 

- Co to? - Zapytał trochę zdezorientowany.

- Różne pierdoły do pielęgnacji miotły. Jak to w ogóle brzmi? No w każdym razie na przykład do czyszczenia i tak dalej. Stwierdziłem, że jak dostaniesz tę miotłę, to będziesz miał na jej punkcie obsesję, więc chyba się przyda. 

- Wcale nie będę miał obsesji. Ale dziękuję.  

- Spoko. - Włożył ręce do kieszeni, ale Harry niespodziewanie podszedł i go uścisnął. Po chwili odsunął się i wziął ze stołu miotłę. - Harry, wiem, że teraz myślisz o jej wypróbowaniu. I nie ma mowy. Sam widzisz jaka jest pogoda. 

Harry odwrócił się i spojrzał na niego.

- No proszę. Przecież nic mi nie będzie. 

- Liczyłem, że naprawdę jesteś w stanie zrozumieć takie rzeczy jak zła pogoda. Jutro, dobrze? O ile będzie ładniej. 

Chłopak przewrócił oczami.

- Niech będzie. 

Braterska Przysługa [Regulus Black] ✔︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz