Wstał z łóżka z samego ranka. Za oknem było bardzo mgliście. W domu, przy samej podłodze zdawała się unosić rzadka, ale doskonale widoczna, chłodna mgiełka. Harry podejrzewał, że nie spał zbyt długo, ale nie czuł zmęczenia. Nienaturalnie szybko jak na niego zerwał się z łóżka. Spodziewał się poczuć zimno w momencie, w którym jego stopy miały zetknąć się z podłogą, ale nic takiego nie nastąpiło. Spojrzał na zegarek, który stał na jego szafce nocnej. Chciał dowiedzieć się, która godzina, ale wskazówki szwankowały.
- Znowu się zepsuł - mruknął pretensjonalnie sam do siebie. Wziął zegarek w dłoń i przyjrzał mu się. Wskazówki nie przestawały obracać się gorączkowo, jedna w prawo, druga w lewo. Harry uderzył dłonią w tył zegarka, jakby liczył, że nagle pokaże mu poprawną godzinę. Ale nic takiego się nie stało. Odłożył zegarek na miejsce gdzieś z tyłu głowy mając na uwadze, że musi wymienić go na nowy.
Spojrzał na książkę przy jego łóżku i przypomniało mu się co miał zrobić, o co miał zapytać. Wyszedł z pokoju. Schodząc po schodach wsunął palce we włosy i przeczesał je nimi. Niesforne kosmyki tak czy inaczej żyły własnym życiem.
Kiedy był już na dole schodów dopiero zauważył jaka cisza panuje w domu. Zupełna, głucha cisza. Jedyne co słyszał to swój własny oddech. Ogarnął go przedziwny rodzaj niepokoju. Ale zignorował go. Przynajmniej się starał, bo takie uczucie ciężko ignorować, a co dopiero stłumić.Zajrzał do kuchni spodziewając się zobaczyć ten sam obraz co zazwyczaj. Regulusa siedzącego przy stole ze śniadaniem, kubkiem kawy i gazetą. Ale w pomieszczeniu było pusto.
Pewnie jest w salonie - pomyślał Harry kierując się tam.
Idąc korytarzem przyglądał się obrazom na ścianach jakby widział je po raz pierwszy. Bo te wydawały mu się inne, chociaż doszukując się nie mógł dopatrzyć się w nich zmian.
Wszedł do salonu i ustał w progu. Chciał się wycofać, ale coś kazało mu stać w miejscu. Na kanapie siedziała średniego wzrostu, szczupła kobieta o rudych włosach zaplecionych w warkocz. Wyglądała młodo. Naprawdę młodo. Obok niej siedziała nastoletnia dziewczyna. Miała smukłą sylwetkę, czarne włosy upięte w luźny kok i okulary. Harry pomyślał, że gdyby miał swoją żeńską wersję właśnie tak by właśnie wyglądała.
Nieśmiało zrobił krok do przodu i rudowłosa odwróciła głowę w jego stronę mierząc go spojrzeniem pięknych, zielonych oczu. Odrzuciła warkocz z ramienia na plecy i wstała uśmiechając się promiennie.- Harry - podeszła do niego. Wtedy miał okazję, aby lepiej jej się przyjrzeć. Kilka chwil mu zajęło zanim zorientował się skąd ją zna i kim ona jest. Widział już tyle zdjęć swojej matki z młodości. Sprawiała wrażenie ani trochę się nie zestarzeć. Jedno z jej najmłodszych zdjęć zostało zrobione kiedy miała dwadzieścia lat i na tyle właśnie wyglądała, kiedy stała przed nim. Zamknęła go w matczynym uścisku. - Synku, tak się cieszę, że tu jesteś. Dużo wytrzymałeś, Regulus dobrze się tobą zajął. Ale to już czas. Chodź z nami. - Odsunęła się do niego, a uśmiech nie zmywał się z jej twarzy. Nastoletnia dziewczyna podeszła bliżej zakładając za ucho niesforny kosmyk.
- Ale.. jak to... wy żyjecie? Myślałem, że... - Zaplątał się Harry.
- Wiem, synku. Musieliśmy się ukrywać. Ale to już pora, żebyś dowiedział się wszystkiego. Jesteś bezpieczny. Nic ci nie grozi. Nam też. To Euphemia, twoja siostra. - Ciemnowłosa uśmiechnęła się nieśmiało. - Wszystko ci wyjaśnimy. Możesz mieć mętlik w głowie. To z pewnością dla ciebie trudne.
Harry stał bez słowa. Chciał tyle powiedzieć. Zapytać o tak wiele rzeczy, ale nie był w stanie. Usłyszał kroki tuż za sobą. Odwrócił się gwałtownie i przez chwilę miał wrażenie, że zobaczył siebie z przyszłości. Lecz już po chwili dostrzegł różnice. Brak blizny, inne oczy. Młody mężczyzna przed nim był jego ojcem. Uśmiechnął się do niego.
CZYTASZ
Braterska Przysługa [Regulus Black] ✔︎
FanfictionRegulus niemal od razu gdy dołączył do śmierciożerców chciał się wycofać. Jednak nie było odwrotu. Zwrócił się o pomoc do Syriusza, który pomagał mu i doradzał. Pewnego dnia jednak Voldemort niespodziewanie znika, a Syriusz prosi swojego brata o ni...