- La la laa la.
- La laa la la.
- Nie. Spróbuj od nowa. La la laa la.
- La laa laa la. - zaintonował Ushijima, przymykając w skupieniu oczy. Na końcu głos mu lekko zadrżał z niepewności.
Dla Tendou był to tak cudowny widok, kiedy chłopak wkładał całe serce w to, co robił. I starał się, nawet jeśli mu nie wychodziło. Tendou zachichotał pod nosem wesoło, zwracając na siebie uwagę zdezorientowanego Ushiwaki.- Lepiej - pochwalił go półprawdą. Poklepał lekko po ramieniu, jakby bał się tego gestu. Czuł się jednak przy Wakatoshim już całkiem swobodnie i powoli uświadamiał sobie, że już trzeci raz spotkali się w parku na tej samej ławce i ani nie został wystawiony, ani nie dowiedział się, że to tylko żart. To napełniło go nadzieją.
- Dziękuję - skinął głową poważnie i wrócił do ćwiczeń, a Satori wsłuchiwał się oczarowany w jego głos. Nawet z momentami fałszu brzmiał pięknie.
'''
- Ostatnio złapałem taką żabę - pokazał dłońmi jej rozmiar, gapiąc się na Ushijimę oszołomiony własnymi zdolnościami łapania żab.
Brunet pokiwał z uznaniem głową.
- Na pewno była smaczna.
- Co? Nie zjadłem jej - Tendou zaśmiał się w głos, pochylając bezwładnie do przodu.
- To po co ci ta żaba? - zapytał, nie bardzo rozumiejąc.
- Łapię żaby, potem je wypuszczam - wzruszył ramionami wciąż rozbawiony - takie hobby.
- Aha. Rozumiem - odparł tym swoim niskim głosem, a Satoriego przeszły dreszcze na ten dźwięk. Tak go lubił. Lubił słuchać głosu Wakatoshiego, czy to w śpiewie, czy w zwykłej rozmowie. Zdawał mu się czarujący, obezwładniający. A każde słowo opuszczające usta chłopaka było spokojne, bez nuty pozytywnych uczuć lub negatywnych. Mówił zwyczajnie, neutralnie, ale nie obojętnie. To było osobliwie niesamowite. Jakby każdą sprawą dogłębnie się przejmował na swój własny sposób, nie potrafiąc wyrazić przy tym emocji.
Tendou zrozumiał, że za długo patrzył na towarzysza, kiedy ten odwzajemnił jego spojrzenie. Chwilę patrzyli na siebie mętnym wzrokiem, aż Satori odwrócił się w popłochu. Nie powinien się tak zagapiać. To niebezpieczne.
Na dworze było dziś ciepło. Przyjemny wiatr szumiał między koronami drzew nad nimi, letnia zieleń pokrywała okolicę z szarymi przerwami na wybrukowaną ścieżkę dla spacerowiczów. Ławki ustawione przy rozłożystych krzewach prezentowały się niemal romantycznie, a Satori nie mógł teraz odpędzić od siebie myśli, jak bardzo kocha tę chwilę, kiedy siedzą tu obaj wśród szmeru liści przy ściemniającym się niebie, ucząc się nowych linijek piosenek i zapamiętując nuty. Chciałby zostać tu z Wakatoshim na zawsze.
Niespodziewanie poczuł jak listek ląduje na jego ramieniu i zamierzał go zwyczajnie strzepnąć, ale zanim zdążył cokolwiek zrobić, zauważył jak Ushijima sięga do jego ramienia i delikatnie, niemal z troską, odrzuca listek na bok, muskając przy tym odsłoniętą skórę szyi Tendou. Tego ostatniego przeszedł dreszcz i jasnoróżowy rumieniec rozlał się nieznacznie na jego policzkach. Nie powinien czerpać tyle przyjemności z tak niewielkiej sprawy, ale rozczulił go ten prosty gest. I teraz czerwienił się jak idiota przez głupi listek. I urok Wakatoshiego. To też mogło być przyczyną. Tę myśl jednak niechętnie odrzucił, chowając w najgłębszym zakamarku umysłu. Kiedyś do niego powróci i doskonale to wiedział. Zdawał sobie też sprawę, co ta myśl przyniesie, ale nie chciał się tym przejmować, dopóki jeszcze wszystko było w porządku i mógł przebywać w towarzystwie Ushijimy, słuchać jego głosu, przyglądać się jego twarzy i chłonąć cudowną atmosferę.
Bo wiedział, że nic nie jest wieczne.

CZYTASZ
Do Rytmu | UshiTen
RomantikPierwszy był śpiew, a potem... jakoś potoczyło się samo. Zakochiwał się w nim z każdą kolejną nutą i zanim się spostrzegł, wszystko przepadło. A może właśnie wręcz przeciwnie. ushiten | hurt/comfort | 2021 | 6k słów Trochę inspirowane doukyuusei (...