Jesienią cały świat mienił się kolorami i tak samo czuł się Tendou. Jakby wszystko nagle wskoczyło na swoje miejsce. Kolejny wtorek.
- Cześć, Ushijima! – przywitał kolegę radośnie, a twarz jego śmiała się jak nigdy wcześniej.
- Dobry wieczór, Tendou – kiwnął mu głową na przywitanie, ale jego usta także wykrzywiły się nieznacznie w uśmiech. Usiedli na swojej ławce i brunet wyciągnął z torby zeszyt z nutami. – To, co było ostatnio jakoś szybciej załapałem – odezwał się zadowolony z siebie. Tendou był z niego dumny.
- To świetnie! Gratuluję – położył mu rękę na ramieniu, zastanawiając się, czy Wakatoshiemu będzie to przeszkadzać. Sam prawie stracił dech, kiedy drugi chłopak nie odtrącił jego dłoni, tylko wręcz przysunął się bliżej tak, że ich ciała niemal się stykały. Satori miał wrażenie, że jego serce uciekło z jego ciała, ale po chwili zaczęło wybijać jakiś szaleńczy rytm, a policzki nastolatka pokryła ta znajoma, urocza czerwień. Nie potrafił już być blisko Ushiwaki bez myślenia o czymś więcej. I rozumiał, że ich znajomość polegać teraz miała na przyjaźni i akceptacji, ale nie można było zaprzeczyć, że Wakatoshi albo nie przejmował się romantycznymi uczuciami Tendou, albo zupełnie nie zrozumiał tego, że one w ogóle istnieją. Tak, czy inaczej była to całkiem bezpieczna sytuacja. Pomijając może jedynie bujną wyobraźnię Tendou i jego bolesne niespełnione pragnienia. Ale musiał się hamować, bo inaczej straci przyjaciela. Pierwszego, najdroższego przyjaciela.
Zabrał dłoń i złożył ją z drugą na kolanach.
- I myślałem też... - zaczął niepewnie Ushijima. Spojrzeli sobie w oczy i było to tak dziwnie intensywne doświadczenie, że obu przeszedł po plecach przyjemny dreszcz. – Mógłbyś mi pomóc zaśpiewać coś nie z lekcji? – zapytał, otrząsając się.
- Mhm, oczywiście – kiwnął głową, odrzucając nieodpowiednie myśli. Na powtarzanie sobie w głowie „tylko się w nim nie zakochaj" był już chyba zdecydowanie za późno, ale musiał się czegoś trzymać.
Ushijima przysunął się jeszcze bliżej, a Tendou wstrzymał oddech, gdy ciała ich zetknęły się ze sobą od boku. „Nie panikuj" – pomyślał. Panikował. Brunet otworzył notes na odpowiedniej stronie i pokazał mu zapis nutowy, a pod nim słowa.
- O, to posłuchaj – polecił Satori. Zanucił jeszcze pod nosem fragment piosenki, którą i tak już znał i zaczął śpiewać – I don't mind you coming here and wasting all my time~ Powtórz – powiedział mu, stanowczo ignorując tę zbyt słodką atmosferę piosenki. Dlaczego Wakatoshi miał taki gust i wybrał akurat coś dla Satoriego tak sentymentalnego? Chłopak westchnął i wsłuchał się w niski, trochę fałszujący głos.
- I don't mind you coming here and wasting all my time~ Oj chyba mi nie wyszło – skrzywił się na dźwięk własnego głosu na końcu. Tendou uśmiechnął się pocieszająco i nachylił głowę, niemal opierając ją o bark chłopaka. Chciał się do niego przytulić, chciał z nim być, chciał powiedzieć mu, że jest cudowny.
Nie mógł.- Początek był dobry – oznajmił po głębokim uspokajającym wdechu – spróbujmy jeszcze raz.
I próbowali. Tendou już nie wiedział, czy to są najlepsze chwile jego życia, czy najgorsze. Miał mętlik w głowie i już nie powtarzał sobie w głowie tego bezsensownego „Tylko się w nim nie zakochaj". Musiał zostać przy „Jest niesamowity, ale nie dla ciebie".
- 'cause when you're standing oh so near I kinda lose my mind~ - Zabrzmiał mu w uszach śpiew Wakatoshiego, tym razem bez fałszu.
Znał tę piosenkę znakomicie, ponieważ słuchał jej prawie codziennie z myślą o Wakatoshim. Uważał, że ma zbyt skoczny rytm i wesoły wydźwięk, żeby opisywać jego sytuację, ale z drugiej strony wolał nie myśleć o tym, że boli. Wolał szukać dobrych stron i pięknych chwil. Wolał patrzeć na tę miłość jak dar z niebios, bo faktycznie tym ona była. I wyobrażał sobie wieczorami, że Wakatoshi odwzajemnia jego uczucia.
To było takie miłe, że prawie nie potrzebował, żeby działo się naprawdę. Stwierdził, że na pewno wystarczy mu ta przyjaźń i marzenia.Oczywiście nikomu nigdy nie wystarcza.
CZYTASZ
Do Rytmu | UshiTen
Roman d'amourPierwszy był śpiew, a potem... jakoś potoczyło się samo. Zakochiwał się w nim z każdą kolejną nutą i zanim się spostrzegł, wszystko przepadło. A może właśnie wręcz przeciwnie. ushiten | hurt/comfort | 2021 | 6k słów Trochę inspirowane doukyuusei (...