#12

269 20 3
                                    


Za oknem powoli wschodziło słońce, które dawało światła pomieszczeniu w którym się znajdowałaś. W rękach trzymałaś kopertę, którą znalazłaś jakimś cudem u siebie w pokoju, w niej był list od II RP. Siedziałaś na łóżku i wpatrywałaś się na kawałek papieru, co raz bardziej mając obawę, że się go nie uratuje. Chwilę później włożyłaś kopertę pod poduszkę i zaścieliłaś łóżko, potem gdy zakładałaś biały szlafrok wyszłaś z pokoju. Udałaś się do kuchni, zrobić coś sobie do picia, bo zaschło Ci w gardle. Spojrzałaś na zegar wiszący na ścianie, na przeciwko okna. Była 6.32. Wzruszyłaś ramionami odwracając wzrok na czajnik, włączając gaz. Potem wzięłaś kubek z górnej półki, i włożyłaś esencje z herbatą. 

Opierałaś się o stół przy czym mając skrzyżowane ręce na klatce piersiowej, przyglądałaś się wschodowi słońca za oknem. Mimo iż rzadko miałaś okazję po obserwować ten widok, lecz gdy akurat się trafiała to za każdym razem mogłaś zobaczyć, że dzień rodzi się na nowo z nowymi przygodami, oraz wyzwaniami. Ten zaś dawał Ci do myślenia, że jest co raz mniej czasu, że ten czas może nie długo upłynąć. Nagle usłyszałaś głośny świst, szybko się zerwałaś  i wyłączyłaś palnik, żeby nie obudzić dwóch śpiochów na piętrze. Nalałaś wodę do szklanki, która pod wpływem ciepła zmieniała barwę z przezroczystej na brąz. Wyjęłaś esencje i wyrzuciłaś ją do kosza, dosypałaś do herbaty cukier. Później wzięłaś naczynie i się napiłaś. 

Gdy miałaś brać kolejny łyk napoju, usłyszałaś dochodzące z piętra dźwięki jakby ktoś szedł po korytarzu, chwilę później chód stał się głośniejszy, oraz szybszy jakby ktoś schodził ze schodów, następnie kroki zaczęły zmierzać w Twoim kierunku, były coraz głośniejsze i nagle za dziury w ścianie pojawił się niewyspany, z worami pod oczami, w czarnym szlafroku Węgry. Włosy miał roztrzepane, a jego postawa ciała była lekko przygarbiona. Magyar ominął Cię nie wracając na Ciebie uwagi, tylko podszedł do pułki i ją otworzył. Stał przez chwilę przyglądając się jej, jakby czegoś szukał, następnie zamknął ją i się schylił się i otworzył zmywarkę, która okazała się pusta. Zamknął ją i dalej przemierzał kolejne półki, a ty powoli brałaś kolejne łyki herbaty. W pewnym momencie kraj zamiast otworzyć ostatnią półkę, która mu została gwałtownie odwrócił swoją głowę, zauważając twoją obecność, gwałtownie odskoczył do tyłu o mało nie przewracając się na podłogę. 

- Jezu, czemu nie mówisz, że tutaj jesteś? - powiedział lekko dysząc łapiąc się za okolice serca. Nie odpowiedziałaś nic, tylko twój wzrok został na czarnej otchłani, której kiedyś znajdowało się zielone niczym szmaragd oko Węgra, teraz jest tylko pusta czarna otchłań, przez którą przechodzi półokrągła blizna po ostrym narzędziu. Po chwili Węgry odwrócił głowę i podszedł do szafki wyciągając z niej szklankę, następnie ją postawił na blacie. 

- Co Ci się stało w oko? - zapytałaś spokojnym głosem. Magyar nie odpowiedział, tylko wziął esencję od herbaty i ją włożył do szklanki, następnie ją zalewając gorącą wodą.

- Kto Ci to zrobił? - zaczęłaś dopytywać, przy czym podeszłaś do czerwono-biało-zielonego kraju. On odłożył czajnik na kuchenkę, nie patrząc na Ciebie odpowiedział

- Sam to zrobiłem. 

- Dlaczego? - podpytałaś. 

Wtedy Węgry wyjął z szafki łyżeczkę, a następnie wsypał do naczynia dwie łyżeczki cukru.

- W 1956 roku... - zaczął opuszczając głowę jeszcze niżej - wybuchło u mnie powstanie..., a wtedy  byłem w bloku wschodnim, tak jak Polska - wziął szklane naczynie i usiadł na taborecie przy stoliku, ty zaś usiadłaś na przeciwko niego -  i ono zostało krwawo stłumione przez władze radzieckie, wtedy znakiem powstania był wycięty na mojej fladze herb. On wyglądał zupełnie inaczej niż ten który był i jest do teraz. - przerwał na chwilę, aby napić się napoju. Uważnie go słuchałaś, wpatrując się w niego. - Nie będę Ci wszystkiego mówił, bo za bardzo mnie to przytłacza - oznajmił Magyar opuszczając wzrok.

~Inny Świat~ Countryhumans READER   [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz