Rozdział 10

9.3K 579 273
                                    

Kolejne dni beztrosko mijały. George przestał dokuczać Harry'emu i został zawieszony przez trenera w drużynie. Nie mógł zagrać w najbliższym meczu i do tego czasu miał zakaz uczestniczenia w treningach. Trener zastanawiał się nad wyrzuceniem George'a z drużyny, ale ostatecznie dał mu drugą szansę, jednak jeśli podobna sytuacja będzie miała miejsce jeszcze raz, chłopak zostanie wyrzucony. Louis'owi trener dał tylko upomnienie, ale później pogratulował mu i powiedział, że jest dumny z jego zachowania. Wyznał, że sam jest gejem i niejednokrotnie przyłożył komuś, kto obrażał jego chłopaka. Błękitnooki był z tego powodu zaowolony i polubił trenera jeszcze bardziej.

Między Harry'm i Louis'em układało się tak samo jak wcześniej, a nawet lepiej. Z dnia na dzień byli coraz bardziej w sobie zakochani. Nie poruszali kwestii swojego pierwszego razu, jednak obydwoje dużo o tym myśleli. Harry nadal nie powiedział Louis'owi, że ON go gwałci, bo musiałby wtedy powiedzieć mu, że Lou nigdy nie będzie jego pierwszym. A tak bardzo chciał mu oddać swoje dziewictwo, ale niestety nie mógł, bo już od kilku lat go nie miał. Z tego powodu spędził wiele nocy płącząc w poduszkę i wyobrażając sobie jakby to było gdyby Louis był jego pierwszym. Za to Louis zastanawiał się czy porozmawiać z Harry'm o ich pierwszym razie. Bardzo chciał go z nim przeżyć i był pewny, że to właśnie z nim, jednak nie wiedział czy Loczek chce przeprowadzać z nim tę rozmowę.

Czas mijał, aż w końcu do osiemnastych urodzin Harry'ego zostały tylko 2 dni, a do ważnego dla szkolnej drużyny meczu 3.

Louis spojrzał na Harry'ego, który siedział na jego łóżku i czytał jakąś książkę. Utkwił wzrok w jego oczach, przesuwających się po tekście.

- Gapisz się - mruknął Harry, nie odrywając wzroku od książki, jednak na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.

- Bo mogę - uśmiechnął się. - Jesteś piękny. I mój... - powiedział, przygryzając wargę. Harry spojrzał na niego i jęknął.

- Lou, naprawdę muszę na jutro przeczytać tą książkę...

- Czy ja ci w czymś przeszkadzam? - poruszył brwiami, nadal patrząc mu w oczy.

- Tak. Jesteś zbyt seksowny i pociągający...

- I to moja wina - spytał i wstał z biurka na którym siedział. Usiadł naprzeciw Harry'ego tak, że ich kolana się ze sobą stykały. - To nie moja wina, że jestem taki seksowny - znów poruszył brwiami.

- Rozpraszasz mnie... - mruknął, próbując skupić się na książce. Dłoń Louis'a wylądowała na kolanie Loczka, delikatnie je gładząc.

- Przecież ja nic nie robię... - udawał niewiniątko, nadal gładząc jego kolano.

- Louuuu... - jęknął i przewrócił oczami.

- Przeszkadza ci to? - jego druga dłoń wylądowała na jego szyi, a po chwili przesunęła się do jego loków i wplątała się w nie. - Albo to? - usiadł na jego skrzyżowanych nogach, nie zwracając uwagi na książkę, którą pogniótł, gdy na niej usiadł. - A może to? - zbliżył się do jego twarzy i pocałował namiętnie prosto w usta. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Loczek jęknął w jego usta i już po chwili jego język przejechał po malinowych wargach błękitnookiego. Gdy się od siebie odsunęli, oddychali nieco ciężej i szybciej. - Nadal cię rozpraszam? - szepnął.

- Tak, rozpraszasz - uśmiechnął się i sięgnął po książkę na której siedział Louis. Wyciągnął ją spod jego tyłka i odrzucił na bok.

- Wnioskuję, że nie zamierzasz już czytać - mruknął i nie dając mu czasu na jakąkolwiek odpowiedź, ponownie wpił się w jego wargi. Pocałunek z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny. Po chwili Harry leżał na łóżku, a Louis na nim, całując go. Zjechał pocałunkami na szyję Loczka. Przygryzał lekko jego skórę na szyi, otrzymując ciche jęki Loczka w zamian. Ponownie wpił się w jego usta, wsuwając dłonie pod koszulkę chłopaka. Gdy jego koszulka leżała już na podłodze, dłonie Louis'a dotknęły paska od spodni. Harry spiął się i odsunął go lekko od siebie. Louis wiedział, że to nie jest najlepszy czas na przeżycie swojego pierwszego razu, ale chciał coś sprawdzić. Chciał sprawdzić kiedy Harry się wycofa. Zauważył, że chłopak spina się na każdą wzmiankę o seksie a właściwie o ich pierwszym razie i chciał wiedzieć jaki był tego powód. - Coś się stało? - spytał, gdy Harry go odepchnął.

- Naprawdę muszę przeczytać tą książkę - mruknął i schylił się po koszulkę. Założył ją, a na to swoją czarną bluzę i wziął książkę do ręki. Ułożył się wygodnie na łóżku i kontynuował "czytanie".

"Jak mam powiedzieć Lou, że nigdy nie będzie moim pierwszym? Jak mam mu powiedzieć, że ON mnie gwałci? A co jeśli mnie zostawi jak się dowie? A co jeśli jemu chodzi tylko o seks?" - jego wyobraźnia podsuwała mu coraz gorsze pomysły.

- Hazz, co się stało? - spytał cicho.

- Nic - odpowiedział słabo, nie odrywając wzroku od książki.

- No przecież widzę, że nie czytasz.

- Czytam. Muszę przeczytać tą książkę na jutro. Nie mogę dostać kolejnej słabej oceny, bo mama mnie zabije... Jeśli ci przeszkadzam to pójdę do siebie...

- Co? Nie! Hazz, nie przeszkadzasz mi...

Harry nie odpowiedział na to. Louis dalej uważnie mu się przyglądał. Przez kilka minut panowała cisza.

- Nadal na mnie patrzysz - mruknął Harry.

- Myślę... - odpowiedział.

- O czym? - spojrzał na neigo. Ich spojrzenia się spotkały.

- O tobie, skarbie, o tobie...

- I co wymyśliłeś?

- Nie mówisz mi o czymś, prawda?

Harry lekko się zaczerwienił i spuścił wzrok.

- Hazz, przecież widzę... Powiedz mi co się dzieje.

- Nic się nie dzieje - skłamał.

- Wiem, że kłamiesz.

- Nie wierzysz mi? - uniósł brwi.

- Wierzę, ale... Hazz, obydwoje wiemy, że mnie okłamujesz.

- Czyli mi nie ufasz! - oburzył się, wstając z łóżka.

- Ufam ci, ale...

- Nie ufasz! Gdybyś mi ufał to...

- Harry, wiesz, że chcę tylko twojego dobra - wstał i podszedł do chłopaka. - Kochanie... - szpenął i dotknął jego policzka.

- Wiem to...

- Jeśli będziesz chciał mi o tym powiedzieć... - zaczął.

- Nie mam o czym mówić! Niczego przed tobą nie ukrywam!

- Hazz, przecież...

- Nie! - odtrącił dloń błękitnookiego ze swojego policzka. Wziął książkę z łóżka i podszedł do drzwi. - Jak mówię, że wszystko jest w porządku to znaczy że tak jest, ok? - podniósł głos, a po tych słowach wyszedł z pokoju Louis'a, trzaskając drzwiami. Błękitnooki wybiegł za nim.

- Hazz, przepraszam, ja... - zaczął, gdy złapał ramię Harry'ego przy drzwiach, ale Loczek mu przerwał.

- Idę do domu. Czytać książkę! - po tych słowach wyszedł z domu Louis'a, zostawiając chłopaka samego.

- ... ja cię kocham... - dokończył ze łzami w oczach. Wrócił do pokoju i usiadł na podłodze przy drzwiach, patrząc na miejsce w którym jeszcze przed chwilą siedział Harry. Siedział tak przez kilka a może kilkanaście minut. Przerwał mu dopiero dzwonek jego telefonu.

Od: Hazz xxx

Przepraszam. Przesadziłem... Kocham Cię, nie zapomnij o tym.

Uśmiechnął się szeroko i odpisał.

Do: Hazz xxx

Też Cię kocham xx

____________________________________

Witajcie xx

Znów jestem z nowym (krótkim :c) rozdziałem. Udało mi się go dzisiaj opublikować mimo, że powinnam się teraz uczyć bo kartkówki, sprawdziany i inne takie czekają na mnie w tym tygodniu (wiem, że nikogo to nie obchodzi ;P)

Tak sobie myślę, że to opowiadanie będzie miało ok. 20 rozdziałów a później je zakończę. Co Wy na to? Oczywiście nie opuszczę Was (jakby ktokolwiek za mną tęsknił, no nie? xd) i pewnie zacznę pisać nowe opowiadanie <33

Love, sweet love (Larry Stylinson)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz