Louis obudził się i przeciągnął, mrucząc cicho. Przypomniał sobie jak zasypiał wtulony w Harry'ego. Wtulił twarz w poduszkę, wciągając zapach Loczka pomieszany z jego własnym i uśmiechnął się. Pomacał miejsce obok siebie, jednak trafił tylko na zimną kołdrę. Podniósł się na łokciu. Leżał sam w łóżku, obok niego nie było Harry'ego, co go trochę zasmuciło, jednak wstał z łóżka i podniósł z podłogi jakąś koszulkę należącą do Loczka. Wyszedł z jego pokoju i skierował się do kuchni, bo stamtąd dochodziły cudowne zapachy. Gdy stanął w progu, dostrzegł swojego chłopaka. Stał tyłem do niego i miał na sobie tylko spodnie dresowe, wiszące luźno na jego biodrach. Na jego bladej skórze odznaczał się fioletowy siniak, jednak nie był on jedyny. Jego plecy zdobiło wiele siniaków i kilka blizn i Louis zastanawiał się jakim cudem nie zauważył tego wcześniej. Podszedł do chłopaka i przytulił się do jego pleców, oplatając go dłońmi w pasie. Pocałował lekko jego łopatkę.
- Mój Loczuś... - mruknął.
- Masz ochotę na naleśniki?
- Mam ochotę na ciebie.
- Niestety w dzisiejszym menu nie ma mnie - odwrócił się do niego. - Ale są naleśniki - pocałował go w czoło.
- No to niech będą naleśniki.
- Słodko wyglądasz w mojej koszulce.
- Mogę tu zamieszkać, wtedy będziesz miał codziennie takie piękne widoki.
- Tak, ciekawe co na to twoja mama...
- Jestem dorosły, nie ma nade mną kontroli...
Harry zaśmiał się.
- To, że masz osiemnaście lat nie znaczy, że jesteś dorosły. A ty zawsze będziesz dzieckiem...
- Teraz to mnie obraziłeś - prychnął Louis. - I kto to mówi, dzieciaku?
- Za trzynaście dni też będę miał osiemnaście lat. Nie zapominaj o tym.
- Ale to ja zawsze będę tym starszym.
- A ja zawsze będę tym wyższym - odgryzł się Harry.
- Ale to ja bardziej cię kocham.
- Z tym się nie zgodzę... - wymruczał i pocałował słodko Louisa.
- Mój kochany Loczuś - wymruczał.
- Twój, księżniczko, twój...
- Nie jestem księżniczką! - oburzył się.
- Jesteś, kochanie - znów złączył ich usta. - Taka prawda...
- Sam jesteś księżniczką! Niezdarną księżniczką - dodał czule i pogładził go po plecach. - Ile razy się uderzyłeś? A może to ciebie ktoś uderzył? - spytał, a wszystko w nim zawrzało na myśl, że ktoś mógłby podnieść rękę na jego Loczka.
- Jestem po prostu niezdarą i nie umiem przejść nawet metra bez potknięcia się, jasne? - Harry spiął się lekko, a Louis wyczuł to i postanowił na razie mu odpuścić.
- Słuchaj Loczku... Jeśli nie chceszz mi powiedzieć co się dzieje to nie będę na ciebie naciskał, ale wiedz, że tego tak nie zostawię. Jestem do cholery twoim chłopakiem, naprawdę cię kocham, zależy mi na tobie i nie pozwolę żeby ktokolwiek cię krzywdził... - Harry odwrócił się do niego plecami, a Louis wtedy to zobaczył. Jego ręka była pokryta bliznami, a niektóre (niestety) wyglądały na całkiem świeże. Złapał go za rękę i ponownie odwrócił twarzą do siebie. - Harry? Czy ty się tniesz? - spytał bardzo poważnie.
- Nie... - odpowiedział, nie patrząc na Louisa.
- Haz, naprawdę nie jestem głupi i wiem jak wyglądają blizny po żyletce... - szepnął i złapał jego podbródek w dwa palce. - Kochanie, przecież wiesz, że jestem z tobą... Tak bardzo cię kocham i nie pozwolę żeby ktokolwiek cię krzywdził, a tym bardziej żebyś krzywdził sam siebie. Rozumiesz? Naprawdę tak bardzo cię kocham... - z oka Harry'ego spłynęła łza, którą Louis od razu scałował.
CZYTASZ
Love, sweet love (Larry Stylinson)
FanfictionChłopak o dość niskim wzroście, błękitnych oczach, karmelowej grzywce opadającej na oczy i zamiłowaniu do marchewek oraz koszulek w paski. Chłopak o szmaragdowych oczach, burzy czekoladowych loków i zamiłowaniu do kotów. Błękit i szmaragd. Louis i H...