Już po chwili Nick, Tori i Murat znajdowali się wysoko w powietrzu. Para była zachwycona tempem, z którym latali. Nie, oni nie latali. Oni szybowali! Murat robił to tak szybko, że wszystkie prędkościomierze świata z pewnością przekręciłyby się kilka razy. Zwłaszcza Nick był szczęśliwy, bo po raz pierwszy w życiu wzbił się w powietrze! Nie bał się, że spadnie, ponieważ obok niego znajdował się anioł, a ich natura była powszechnie znana. Stąd właśnie nie było żadnych obaw. Posłaniec widział ich niewysłowioną radość, więc pozwolił im ją chłonąć i leciał trochę wolniej. Był to zresztą przedsmak tego, co czekało na nich za 4 dni. Niemniej jednak z ich punktu widzenia przemieszczali się dość szybko. Podczas lotu obaj podziwiali niebo i wyszukiwali różnych konstelacji. Chłopak z zapartym tchem podziwiał Pegaza.* Wiedział o nim co nieco. Tori właśnie przeglądała Małą Niedźwiedzicę. Czuła, że gdzieś niedaleko musiała znajdować Wielka. Obaj wcześniej nauczyli się oglądać konstelacje gwiezdne. Nick podczas wakacyjnych wypadów często patrzył w niebo. Do tego nakłonił go jego ojciec Sebastian, który, gdy tylko miał taką okazję, latał dronem po rozgwieżdżonym niebie. To było jego hobby. To z kolei spodobało się i jemu. Victoria zaś robiła to samo podczas wyjazdów z rodziną. Zanim zasnęła, starała się szukać danego układu gwiazd. Wtedy jeszcze nie sądziła, że może się to przydać do rozmowy z Nickiem. Była z siebie dumna, że wtedy się tego podjęła. Anioł dołączył się do ich ochów i achów mówiąc - Lepiej uważajcie, bo zaraz zobaczymy Oriona i jego słynny pas! Stamtąd będzie już tylko kawałek drogi do Nieba. Zachwycony chłopak odpowiedział - To wspaniale! Tylko trochę szkoda, że to będzie ostatnia konstelacja na naszej drodze, ponieważ rozgwieżdżone niebo jest takie...
- Piękne! - dokończyła równie usatysfakcjonowana Tori.
- Właśnie! To niesamowite, że mogliśmy podziwiać je tak blisko, nie latając jednocześnie rakietą albo innym pojazdem kosmicznym!
- Nie zapomnij o tym, że mieliśmy okazję zobaczyć naszą planetę na żywo! W dodatku z tak bliska! No i bez tamtych skafandrów! Swoją drogą, która z konstelacji podobała ci się najbardziej? - spytała z ciekawości. Wobec tego chłopakowi nie pozostało nic innego niż odpowiedzieć - Dobre pytanie! Moim zdaniem wszystkie były zjawiskowe. Wiadomo, że nie zobaczyliśmy choćby Krzyża Południa czy Alfy Centauri, ale nie można mieć w życiu wszystkiego. Wróćmy jednak do tych, które mogliśmy dziś zobaczyć. Najpiękniejszy był Pegaz. Chociaż to się zaraz może zmienić, bo za chwilę zobaczymy Oriona. A jaką konstelację ty polubiłaś najbardziej, Tori? W chwili, gdy dziewczyna miała odpowiedzieć, pojawił się Orion. Tuż obok niego był pas Oriona. Galaktyka tak piękna, że zdecydowała się właśnie na nią.
- Dokonałaś świetnego wyboru, Tori. - pochwalił ją anioł.
- Dziękuję. - oznajmiła. - Aniele?
- O co chcesz spytać?
- Jestem ciekawa wyglądu Boga. Czy rzeczywiście jest taki, jakiego znamy? Czy może jednak czeka nas niespodzianka?
- Właśnie!
Anioł ze spokojem godnym tej istoty odpowiedział - Tego dowiecie się, gdy już tam dotrzemy, Poza tym możecie zwracać się do mnie po imieniu. - dodał Murat.
- O... Oczywiście. - zająknął się Nick. Wciąż nie mógł uwierzyć, że leci z własną dziewczyną do Nieba mimo tego, że nie umarł. Chwilę później zaczęło się robić dziwnie dla nich. Niebo przed chwilą ciemnoniebieskie zmieniło kolor na fioletowy. W miarę zbliżania się do Królestwa Niebieskiego barwa otaczającej ich przestrzeni stawała się coraz jaśniejsza. Nick i Tori musieli mrużyć oczy, żeby przyzwyczaić się do coraz jaśniejszego światła w nocy. W końcu dziewczyna kompletnie się pogubiła. Wszędzie wokół były widoczne białe chmury. Anioł niczym przewodnik powiedział - Nick. Tori. Przed wami znajduje się Królestwo Niebieskie. To państwo nieopisane na żadnej mapie kosmicznej z uwagi na bardzo trudny dostęp. Mogą tu wejść tylko ludzie, anioły i pozostałe istoty stojące w niebiańskiej hierarchii. Kosmici znajdują się poza nią, dlatego nie znajdziecie ich tutaj. - Anioł spojrzał na Nicka, który smutnym wzrokiem na niego spojrzał. Tak bardzo był ciekawy istnienia życia pozaziemskiego. Murat, żeby go pocieszyć i usatysfakcjonować odpowiedział - Spokojna głowa, chłopie, takich jest w kosmosie sporo. - Chłopak, gdy to tylko usłyszał, krzyknął z radości. Tymczasem anioł kontynuował - Pewnie zauważyliście, że przed wejściem tutaj otaczająca nas przestrzeń zmieniła kolor. Wtedy minęliśmy pierwszą z dwóch bram, które odgradzają śmiertelników i obcych od Królestwa Bożego. Powierzchnia naszego państwa wynosi około 2 parseki. Wiecie, co to jest parsek? Nick wiedział, ponieważ oglądał Gwiezdne Wojny. Tori wprost przeciwnie, ponieważ nie widziała tego typu filmów. Dlatego odpowiedział - To jest jednostka astronomiczna.
- Znakomicie. Wynosi nieco ponad 3 lata świetlne. Sądząc z waszego wieku można wnioskować, że mieliście już na fizyce lata świetlne. Mylę się czy nie?
Para spojrzała na siebie zmieszana. Anioł miał rację. W dodatku uczyli się o jednostce czasu jeszcze w tym roku.
- Nie mylisz się, Muracie. - rzucił.
- To świetnie. W takim razie zaraz powinniśmy znaleźć się przed Złotą Bramą. To właśnie tam nasz klucznik decyduje o tym, kto jest godzien wejść do Królestwa Bożego. Wiecie, kto nim jest?
- Św. Piotr. - odparła Tori pamiętając wykłady Nicka o wszystkim, o czym tylko jego przyjaciele poprosili.
- Pierwszy papież w historii Kościoła. - dodał jej chłopak.
- Obaj macie rację.
Złota Brama zaczęła zbliżać się w cudownym tempie. Dziewczyna zagwizdała z podziwu. Nick poszedł za jej przykładem. Po usłyszeniu jego gwizdu na twarzy Tori pojawiły się rumieńce.
- No, no, no, Nicki! Gwiżdżesz lepiej niż ja! To także było warte usłyszenia. - skomplementowała. Nick odwrócił się do niej i oznajmił - Dzięki! Chociaż muszę przyznać, że twój również był naprawdę wysokich lotów. Para roześmiała się. Anioł parsknął śmiechem razem z nimi.
- Ty to wiesz, jak rozśmieszyć anioła! Jesteś pierwszym śmiertelnikiem, który kiedykolwiek tak uradował sługę Bożego! Zapamiętam to sobie! Chwilę później udało im się wylądować na chmurze, na której stała Złota Brama. Anioł oświadczył - W porządku, dolecieliśmy na miejsce. To jest właśnie TO. Za chwilę Piotras powinien wpuścić nas do Nieba. W budce znajdującej się blisko wejścia, siedział starszy człowiek. Miał siwe włosy, brodę tego samego koloru i był ubrany w białą szatę. W tej wiekopomnej chwili, gdy do Królestwa Niebieskiego mieli wejść pierwsi ŻYJĄCY ludzie z krwi i kości niebędący przy tym Jezusem Chrystustem, najzwyczajniej w świecie oglądał... mecz Pistons! Z nieposkromionej ciekawości Nick podszedł bliżej szyby, ponieważ chciał poznać wynik finału. Tori przytrzymała go za rękę, by nie przeszkadzał Muratowi w rozmowie ze św. Piotrem. Dziewczyna miała mocny chwyt, więc bez większych trudności powstrzymała chłopaka. Pokiwała mu przy tym palcem i roześmiała się - Nie dla Nickiego mecz jego! Dla świętego to! Chłopak w końcu musiał odpuścić i spuścił głowę w geście porażki w starciu z siłami większymi od niego. Tymczasem anioł mocno zapukał do szyby. Tylko takie mogło spowodować, że klucznik niebios zwrócił się w ich stronę. Anioł zaczął rozmowę mówiąc - Bądź pochwalony św. Piotrze, Kluczniku Bram Królestwa Niebieskiego.
- Bądź pochwalony Muracie. Powróciłeś po misji nadanej przez samego Boga, prawda?
Anioł i klucznik zaczęli toczyć długą pogawędkę. Widać było, że szmat czasu minął, odkąd ostatni raz zamienili ze sobą parę słów. W międzyczasie Nick rozmyślał nad tym, czy aniołów obowiązują reguły wchodzenia do Nieba czy jednak mogą stąd wzlatywać i wylatywać. Rozmowa toczyła się jeszcze przez kilka minut. Po jej zakończeniu anioł oznajmił do pary, że św. Piotr zezwolił na wejście do Nieba i poprosił, by znowu się go mocno trzymali. Po czym znów zerwali się do lotu. Widoki, które Nick i Tori zobaczyli po wejściu do Nieba były niezapomniane. Pierwszy krajobraz był niesamowity. Zobaczyli wioski, w których wszystko było idealnie zorganizowane. Mieli okazję zobaczyć pracujących rolników. Byli nimi zbawieni ludzie. Widać było ich szczęście z wykonywanej pracy. To wszystko znajdowało się na wielu chmurach złączonych w jedną.
- Tutaj robota nie jest szczególnie męcząca, ponieważ w Niebie ziemia sama z siebie daje plony. Pogoda z kolei zawsze jest dla rolników sprzyjająca. W efekcie czego pozostaje im tylko zrywanie owoców. - wyjaśnił anioł.
- To super! - powiedzieli.
- Chciałabym już być zbawiona. - dodała z rozmarzeniem.
- Jeśli dalej będziesz tak dobrze żyć, to kiedyś z pewnością tu wrócisz. - zapewnił ją Murat. Właśnie przelatywali nad miastem. Tutaj również był raj, jeśli chodzi o poziom życia. Na ulicach znajdowały się przepiękne kamienice, które składały się z kilku pięter. Na ulicach obok znajdowały się odpowiednie miejsca pracy. Były więc np. ulice Graficzna, Szkolna, Sklepowa, Budowlana, Lekarska, Piekarska. Była nawet ulica Górnicza i Hutnicza. Nickowi od razu przypomniały się czasy średniowiecza. W końcu czytał w podręcznikach o układach ulic w tej epoce. W końcu zobaczyli pałac Boga. Z góry przypominał z wyglądu kwiat białej róży. Gdy wylądowali przy pałacu okazało się, że Bóg już na nich czekał. W tym czasie Murat zniknął, a On wezwał ich do siebie. Zaciekawieni Nick i Tori podeszli bliżej Niego. Bóg Ojciec spytał ich - Jakie wrażenia z podróży tutaj? Nick odpowiedział - Nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy takiej wyprawy, Panie.
- To znakomicie, że tak myślicie. Trafnie również Mnie określiłeś, Nicholasie. Faktycznie jestem tym, którego nazywacie Bogiem.
- Jak to możliwe? - spytała Tori. - Jak to możliwe, że w jednym ciele znajdują się aż trzy osoby? Wyglądasz przecież jak Jezus! - wskazując Jego wygląd. Po czym kontynuowała - Oczywiście pamiętam wszystkie Twoje cuda i przypowieści, ale i tak to jest dla mnie zastanawiające.
Najwyższy uśmiechnął się do niej i odparł - Z tej samej przyczyny, co wszystkie dokonane przeze Mnie zdarzenia. Dla Mnie nic nie jest niemożliwe. Nawet doprowadzenie niedocenianych reprezentacji do bardzo dalekich faz mistrzostw świata czy kontynentu i takie rzeczy jak obecność trzech Osób Boskich w jednym ciele.
Tori i Nick byli pod wrażeniem, że rozmawiają ze swoim Bogiem w Jego królestwie. Dotychczas niewielu miało okazję z Nim porozmawiać o codziennych sprawach. Wyjątkiem byli rzecz jasna apostołowie.
- Wyczuwam u was bardzo silną ciekawość poznania bliżej Mojego królestwa. Dlatego zaspokójcie ją rozglądając się otoczeniu tego pałacu. Chętnie bym zezwolił na przechadzkę po jego terenie, bowiem jest tam wiele rzeczy do obejrzenia, ale pozostali wybrańcy zaraz się pojawią. Jednak po zakończeniu spotkania proponuję rozpocząć zwiedzanie od ogrodu Eden, który znajduje się na prawo od pałacu. Ogrody znajdujące się przy pałacu w Wersalu nie sięgają mu nawet do pięt. Nick i Tori już bardziej ucieszyć się nie mogli. Od czasu grzechu pierworodnego mieli okazję zostać pierwszymi ludźmi, którzy wrócili do rajskiego ogrodu. W międzyczasie zaczęli pojawiać się nowi wybrańcy. Gdy tylko pojawiła się ostatnia grupa, wybrańców było dwunastu. Tu nie mogło być mowy o przypadku.** Chwilę później pojawił się archanioł Michał w towarzystwie Yuno Gasai i Yukiteru Amano. Gdy wszyscy się już zebrali, Jezus rozpoczął swoją przemowę, którą można przeczytać w Prologu. Gdy Chrystus zaczął mówić o yandere, Tori poczuła się nieswojo. Gdyby mówił to ktoś inny, zachowałaby stoicki spokój. Przejawem tego uczucia było zarumienienie się. Gdy zobaczyła to Yuno, popatrzyła na dziewczynę z łaskawością. Po chwili wiedziała, że spotkała pokrewną jej duszę. Wtedy obiecała sobie, że jeśli rzeczywiście będzie tak walczyć, jak się po niej spodziewała (czyli świetnie), to wystąpi z apelacją do w celu uczynienia Tori boginią.
CZYTASZ
Archanioł i Bogini
Fiksi PenggemarW pewien wakacyjny wieczór Nicholas Donaldson i Victoria Shields doświadczają cudu. W domu chłopaka objawia się Murat, który jest Bożym Posłańcem. Wybiera ich do specjalnego przedsięwzięcia i zabiera do Nieba. Wraz z pozostałymi dziesięcioma wybrańc...