Nick wchodząc do domu zastał zdemolowane mieszkanie. Ramki, które zwykle powinny być na obrazkach były porozrzucane po podłodze. Nogi krzeseł znajdujących się w kuchni były uszkodzone w taki sposób, że ciężko było ustalić czy jeszcze będą utrzymywać je na zwykłej pozycji. Stół znajdujący się w tym samym pokoju był rozklekotany. Większość talerzy, kubków i szklanek będących w tym pokoju była albo przeraźliwie brudna albo stłuczona. Wielka jak telewizor lodówka świeciła pustkami. W salonie sytuacja nie wyglądała lepiej. Kanapa i fotele, na których były solidne tapicerki, zostały odrzucone na bok. Telewizor plazmowy nie włączał się po kliknięciu pilotem i podłączeniu do prądu. Na żyrandolu nie było widać żadnych żarówek. W łazience leciała z kranów tylko zimna woda, a wiszące na ścianie lustro zostało stłuczone. Nick w miarę zbliżania się do pokoju Tori widział kolejne uszkodzone meble i słyszał coraz głośniejsze jęki sprinterki. Nick najpierw chciał zapukać do drzwi jej pokoju, zanim tutaj wejdzie. Victoria nie otwierała drzwi, więc postanowił, że sam to zrobi. Kiedy wszedł do jej pokoju, przekonał się, że najgorsze było dopiero przed nim. Jej pomieszczenie miało żółte ściany i było średnich rozmiarów. Było też nieskazitelnie czyste. W gablotach znajdowało się mnóstwo trofeów i medali. Na regałach natomiast były książki o tematyce sportowej. Okej, to akurat nie było straszne. Zobaczył Tori, która leżała brzuchem na łóżku i zawodziła. Tutaj już tak. Najwidoczniej Victoria miała tego dnia niepohamowane pokłady smutku. Świadczyły o tym łzy, które zebrały się na podłodze tworząc swojego rodzaju kałużę. Tak się składa, że w drodze tutaj również widział mokre plamy. Najwyższy czas poznać powód, z którego dziewczyna uroniła dzisiaj tyle łez. Nick musiał być niezwykle ostrożny, by jej nie urazić. Znał bowiem jej nastawienie w czasach problemów egzystencjalnych, które najdelikatniej rzecz ujmując nie było zbyt miłe. Dlatego, zachowując się ostrożnie, przywitał ją słowami - Hejka, Tori. Dziewczyna odwróciła się do niego. Wyglądała jeszcze gorzej niż sześć godzin temu. Jej zapłakana twarz była cała czerwona. Oczy natomiast były równie szklane. Źrenice miała tak ogromne jak spodki należące do jakiejś zaawansowanej technologicznie kosmicznej cywilizacji, która zupełnym przypadkiem zobaczyła Ziemię i z czystej ciekawości wylądowała na niej. Jej powieki przypominały wyglądem torebki do herbaty. Generalnie jej oczy były najbardziej przekrwionymi, które Nick zobaczył do tej pory. Czarne włosy były tak potargane, że nie przypominały żadnej z fryzur, które ujrzał w swoim życiu. Nie wspominając już o ustach, które były spierzchnięte. Victoria Shields, która normalnie była piękna, wyglądała w tym momencie naprawdę koszmarnie.
- Nick, czy to ty? Co ty tu robisz? Głos Tori również przeszedł tragiczną metamorfozę. Brzmiał tak, jakby jego właścicielka była łamana na kole* co najmniej przez kilka godzin. Była zaskoczona tak szybkimi odwiedzinami Nicka. Uznała jednak, że dobrze się stało, bo musiała się komuś wyżalić ze swojej straty, a była zbyt zdruzgotana, by sięgnąć po telefon, żeby napisać do Karol, korespondencyjnej przyjaciółki, z którą miała bardzo dobre relacje. Tymczasem Nick oznajmił - Jestem tu, ponieważ byłaś w szkole bardzo przybita. Po czym zbliżył się do niej i zapytał, czy może usiąść na łóżku. Dziewczyna zgodziła się i zwolniła miejsce dla kumpla. Tori w tym czasie usiadła na łóżku. W tym momencie przestała płakać, ponieważ nie mogła już tego robić. W dalszym ciągu pociągała nosem. Nick zwrócił się w tym czasie do niej - Pamiętaj, że jesteśmy z Lilą i Dorą twoimi dobrymi znajomymi i możesz się nam wyżalić. Swoją drogą mogłaś to już zrobić w szkole. Nick pragnął zadać jej pytanie, dlaczego wtedy nie wyznała im prawdy, ale zaniechał tego, ponieważ Tori smutno odpowiedziała - Wybacz mi, Nick, ale nie mogłam tego zrobić. Po czym między kolejnymi seriami mówiła - Powód, z którego płakałam, był zbyt osobisty. Gdybym wam wtedy o nim powiedziała, to chyba już do reszty rozdarłabym się wewnętrznie. Poza tym jest jeszcze jeden, ale w porównaniu z poprzednim to malutki pikuś, do którego się już przyzwyczaiłam. Teraz, skoro nikogo oprócz nas nie ma, zdradzę ci go, ponieważ nie ma sensu, bym się z nim kryła. A także dlatego, że to mi zdecydowanie poprawi moje samopoczucie, choć w to wątpię. Chłopak domyślał się jednego z powodów. Jego przyjaciółki również by o nim wiedziały. Nick wiedząc, że dziewczyna potrzebuje w tej chwili każdego możliwego pocieszenia i wsparcia, dokonał tego ciepłym, serdecznym uśmiechem i słowami - Na pewno będzie to dla ciebie dobre. Jestem pewien, że wszystko jakoś się ułoży. Zamieniam się w słuch. Tori po raz pierwszy w tym dniu posłała Nickowi taki uśmiech, do którego przyzwyczaił się w szkole, wzięła parę głębokich oddechów i rzekła - Zanim ci powiem, to mam dla ciebie takie ogłoszenie parafialne. Chociaż bardziej będzie w formie pytania, Nicki. Po głębszych oddechach głos dziewczyny zaczął wracać do normy, choć nadal się łamał. Nick totalnie nie spodziewał się czegoś takiego ze strony przyjaciółki. Jednak był bardzo ciekawy tego, co Tori miała mu do powiedzenia, więc był gotowy na pytanie. Nie musiał zresztą czekać.
- Mogę tak na ciebie mówić? - spytała Tori, po której widać było niepewność.
- Że Nicki? Nie ma sprawy, nawet mi się podoba - szczerze odpowiedział Nick. Na pierwszy rzut oka wyglądało na to, że Tori kamień spadł z serca. Nie minęła chwila, gdy Victoria uśmiechnęła się. Jednak nie był to jej normalny uśmiech. Przypominał raczej uśmiechy osób, które są blisko załamania nerwowego. Schodząc z łóżka powiedziała przerywanymi wyrazami - Ja. Już. Nie. Mam. Rodziny. Chłopak nie dowierzał tym słowom.
- W sensie, że nie masz rodziców, tak? - spytał, chociaż wiedział, że nie chodziło jej tylko o to. Dziewczyna spojrzała na niego z wyrzutem.
- Czego w części nie mam już rodziny nie zrozumiałeś, cioto?! - warknęła Tori wyraźnie akcentując wyraz "rodziny". Potem uderzyła go w ramię dając upust swoim emocjom. Nick krzyknął z bólu. Rozumiał, że Tori miała teraz jedną z najcięższych chwil w swoim życiu. Dlatego uznał, że lepiej będzie, jeśli nie będzie się z nią kłócić i podejdzie do tematu z innej strony. Najpierw postanowił jednak przeprosić przyjaciółkę.
- Sorki. Jak dotąd nie poznałem twoich krewnych, więc z twoich bliskich znałem tylko twoich starszych i brata. tym samym czasie Victoria zawstydziła się swojego zachowania Schylając głowę i spoglądając na podłogę oznajmiła - Nie, to ja przepraszam. Ta strata była dla mnie bardzo dotkliwa i dlatego tak wybuchłam. Widzisz, tak się składa, że jeszcze dzisiaj ich miałam. Jeszcze ich pamiętasz? W końcu dość dawno cię tu nie było. Nick przypomniał sobie bliską rodzinę Tori z wielokrotnych odwiedzin u niej w tym roku. Pamiętał, że nie widział ich zbyt często w domu, ale jeśli już jeden z nich tutaj przebywał, to zawsze był dla niego miły i hojny. Natomiast jeśli chodziło o Karla. to przychodził ze swoim bratem Jakiem, który chętnie się z nim bawił. Nie było zatem niespodzianką, że Nick odpowiedział twierdząco. Tymczasem Nick spytał ją - W takim razie opowiesz mi o twoich krewnych? Victoria zamknęła oczy, usiadła na łóżku, odłożyła nóż tuż obok, schowała głowę w dłonie i rzekła - Niestety, ale... Tak się składa, że nigdy ich nie miałam! Więc nie wiem, jak to jest ich mieć! - potem znów rozpłakała się. Tym razem było to widać tylko po głosie. Minęło kilka minut zanim Tori znów wstała i smutno spojrzała na niego. Ten naturalnie odwzajemnił jej soojrzenie. Nie mógł uwierzyć, że Victoria, ostatnia żyjąca osoba w swojej rodzinie, chciała popełnić samobójstwo! Nie może zakończyć jej historii w taki sposób! Nie może pozbawić się życia tylko z powodu śmierci bliskich! Nick musi jak najszybciej zatrzymać ją od zamierzonego czynu! Przerażony spytał ją dlaczego znów ściska nóż w dłoni. Z jej oczu po raz kolejny poleciały łzy. Spuściła przy tym głowę i rzekła - No, Nicki... Nie spodziewałam się, że ten rok będzie tak okropny. Jestem mistrzynią, która dawała się bić jakiejś dziewczynie tylko dlatego, że straciła kumpla. Nawet nie wiesz, jak mnie to podłamało. Nawet nie chodzi o utratę popularności przez tą żmiję. Szczerze mówiąc nawet się nią nie przejmowałam. Po prostu byłam w szkolnej drużynie i do tego śpiewałam w szkolnym chórze. Wiesz, czemu? - spytała Tori. Nick domyślał się tylko i wyłącznie jednej rzeczy.
- Bo masz wspaniały głos i żelazną kondycję. Pasowałaś tam idealnie.
- Dzięki, Nicki, ale nie o to mi chodzi. Po prostu wokal mnie pocieszał. Dzięki niemu zapominałam o problemach, jak przy bieganiu. Tylko z tą różnicą, że mogłam to robić przez cały czas o ile nie byłam chora. Wszystkie cechy, które były w pojedynczym kawałku, sprawiały, że podczas jego wykonywania byłam w innym świecie. To była moja odpowiedniczka twojej historii. Naprawdę kochałam to, co robiłam. Teraz czuję, że zaśpiewanie nawet najbardziej wzruszającego utworu niczego by nie zmieniło. To tylko pokazuje jaka jestem beznadziejna i bezużyteczna. Niczego już nie czuję. Ani szczęścia, ani smutku Innych emocji zresztą też. Nick musiał koniecznie znaleźć jakiś sposób na pocieszenie jej. Trzymany przez nią od dłuższej chwili nóż nie wydawał się dobrym znakiem. Nawet wręcz przeciwnie.
- Na pewno muszą być jakieś pozytywy tego roku. Zawsze muszą być zalety jakiejś sytuacji. - odpowiedział ze smutkiem. Victoria spojrzała na niego z jeszcze większym żalem i odpowiedziała - Chciałabym je zobaczyć, Nicki. Serio. Niestety podstępna szuja Claire zniszczyła mi cały. Nawet nie mogłam pobiec w zawodach, do których tak trenowałam. Do tego po każdym jej ciosie czułam taki ból w różnych miejscach, że nie mógłbyś go sobie wyobrazić. Po ostatnim zdaniu jej oczy stały się mętne.
Później wzięła nóż i skierowała jego ostrze na siebie. - Jestem wyczerpana pod każdym względem. Dosłownie każdym. Dlatego musimy się ostatni raz pożegnać. Mam nadzieję, że spotkamy się kiedyś w niebie. Teraz wyraz jej twarzy stał się obojętny. Teraz Tori naprawdę przypominała wyglądem i nastawieniem dziewczynę zrezygnowaną z życia. Udowodniła prawdziwość poprzedniego zdania zamierzając się nożem na swój brzuch, jakby chciała zrobić harakiri**. Nick z kolei ruszył do bardziej zdecydowanego działania. Musiał to zrobić, jeśli chciał ją uratować.
- Victorio, ogarnij się! Wiesz, co właśnie wyprawiasz?! - krzyknął Nick.
- Zaraz umrę i znowu będę z moją rodziną! Tym razem już na zawsze! Teraz wiesz, czemu to robię! - wykrzyknęła desperacko nastolatka.
- Tak się składa, że robisz dokładnie na odwrót! - krzyknął zirytowany Nick.
- O co ci chodzi?!
- Czy naprawdę myślisz, że samobójcza śmierć pomoże pokonać twoje problemy? Czy uważasz, że twoi rodzice, dziadkowie i twoi krewni chcieliby, żebyś poddała się tak łatwo i zginęła tak wcześnie? A twój brat? - pytał ją chcąc ją skłonić do namysłu. Plan Nicka zaczął przynosić efekty, ponieważ Tori ponownie spojrzała na niego ze szczególnym smutkiem. Wtedy też spytała - Czy... Czy ty sądzisz, że ja... Ja... Po... Poddałam się? Że zbyt wcze... Wcześnie o... Odpuściłam? Nick odpowiedział próbując przekonać ją do pozostania przy życiu w jej sposób - Szczerze mówiąc poddasz się dopiero w chwili, gdy zginiesz. Jak cię znam, chyba nie chcesz się wycofać, co? W końcu to ty mi powtarzałaś, żebym się nie załamywał i pomimo cięższych dni szedł dalej. Nie pamiętasz tego? Do jej serca trafiły słowa Nicka i zatrzymała nieuchronnie zbliżające się ostrze noża. Wtedy uśmiechnęła się lekko i rzekła - Rzeczywiście tak mówiłam. Naprawdę nie wiem co mnie napadło, że zapomniałam o własnej radzie. Potem położyła nóż na łóżku i wyznała
- Dziękuję, Nicki. Ach... Nie mogę uwierzyć, że to właśnie ty mnie uratowałeś i to od siebie samej. Do tego dzięki moim radom. Ach... Naprawdę nie wiesz jak to jest czuć się jak ja w sytuacji, gdy tracisz wszystkich swoich bliskich i musisz przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Ach... Jesteś dla mnie w tej chwili wielkim wsparciem, Nicki. Chłopak ucieszył się z odzyskania przez nią psychicznej przytomności. Dziewczyna z kolei była świadoma, że jeszcze nie pozbyła się wszystkich złych emocji. Dlatego poprosiła go - Czy mogę się do ciebie przytulić? Chcę pozbyć się smutku do końca. Co prawda prośbę Tori w stosunku do niego można było zaliczyć do niecodziennych, ale chłopak nie zastanawiał się ani chwili i odrzekł - Pewnie, że tak! Chodź tutaj! Dziewczyna zbliżyła do niego i wykonała niedźwiedzi uścisk. Zaczęła również rzewnie płakać. Tak, miała imponujące pokłady łez.
- Nie przestawaj. Uwolnij swoje emocje. Pozbądź się smutku. - mówił uspokajająco Nick. Jego dalsze słowa połączone z wypłakaniem się zadziałały na nią kojąco i po kilku minutach poczuła się lepiej.
- W porządku, starczy. - powiedziała Tori. Nastolatek puścił ją. Minęło trochę czasu, zanim przerwała ciszę i oznajmiła - Wybacz mi, że rozmawiasz ze mną w takim stanie. Wiesz, jeśli chodzi o tamten bałagan, to była moja robota. Z pasji wszystko porozrzucałam i zepsułam. Zresztą często się tak zachowuję w podobnych sytuacjach. Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli pójdę do łazienki umyć się? Przyjaciel nie miał z tym problemu i poszła. Minęło kolejne 15 minut, gdy przybyła do drzwi pokoju. W tym czasie chłopak czytał jej książki o tematyce sportowej. Tak jest, czytanie było jego kolejnym hobby. Miał ich wiele. Tori z kolei lubiła oglądać różnego rodzaju zawody.
- Czy możesz odwrócić się ode mnie na chwilkę? - spytała skrępowana Tori. Nick posłusznie odwrócił wzrok, po czym Victoria weszła do swego pokoju, gdzie się ponownie ubrała. Kiedy już skończyła, powiedziała do niego, że może się już odwrócić. Gdy tylko to zrobił, ukazała mu się całkowicie odmieniona dziewczyna. Miała znakomicie uczesane włosy, które rozpuściła na całą długość. Swoją drogą rzadko je rozpuszczała. Ona sama tego nie robiła, ponieważ trochę lepiej czuła się ze związanymi. Teraz chciała zrobić swojemu znajomemu przyjemność. Jej twarz natomiast wyglądała, jakby dzisiejsze wydarzenia nie miały miejsca. Założyła także koszulkę reprezentacji USA w piłce nożnej z roku, w którym zdobyła ostatnie mistrzostwo świata, czyli 2019. Miała z tyłu nadruk i numer Alex Morgan, największej gwiazdy kadry. Dobrze na niej leżała. Nick pamiętał, że kiedyś oglądał mecz finałowy. Wtedy Amerykanki pokonały Holenderki 2-0. Wobec tego niczym dziwnym było to, że Victoria wywarła spore wrażenie na Nicku.
- Wow! Wyglądasz naprawdę pięknie, Tori! - skomplementował urzeczony chłopak. Dziewczyna uśmiechnęła się, zarumieniła i odwróciła od niego. Między innymi po to, by zobaczył nadruk. W tej chwili doświadczyła powrotu swoich uczuć.
- Dzięki. - powiedziała cicho.
Po upływie chwili ośmielona Victoria znów skupiła wzrok na swoim przyjacielu. Odrywając go od tematu swojej urody oznajmiła
- Chyba nawet domyślam się, kto tak pięknie urządził moją rodzinę. Nick również się tego domyślał.
- To była robota diablicy Claire! - wymówili w tej samej chwili. Potem obaj powiedzieli w jednakowym czasie - To musiał być jej prawdziwy cel! Teoria postawiona przez Nicka i Tori miała sens, ponieważ nikomu innemu niż szatanom nie zależało na ściąganiu jak największej rzeszy ludzi do Piekła, skoro do tej pory nie zaszkodzili zbytnio Bogu. Tori wyglądała na zadowoloną po rozwiązaniu tajemnicy zgonu jej familii i zaczerwieniła się przy tym.
- Powiedzieliśmy to w tym samym czasie! - zawołała z przejęciem Tori. Po czym zadała pytanie, które obojgu miało szczególnie zapaść w pamięci.
- Może kiedyś zostaniemy małżeństwem, nie sądzisz, Nicki? Kumpel twardo stąpał po ziemi i ostrożnie odrzekł - Pożyjemy, zobaczymy. Może kiedyś. Na tą odpowiedź dziewczyna ucieszyła się, a on sam spojrzał na nią serdeczniej niż wcześniej. Może jednak ją pokocha? Nick w dalszym ciągu uważał, że to są tylko mrzonki. Nie tylko jego ale również Tori. To niemożliwe, żeby taka piękna, wysportowana, pewna siebie i popularna dziewczyna zakochała się w nim, chłopaku, którym żadna koleżanka się nie interesowała poza lekcjami. Pewnie mogła to powiedzieć pod wpływem chwili. Jednak z drugiej strony marzył o chodzeniu z Victorią. Gdyby nie był nieśmiały, to już dawno by do niej zagadał. Oznacza to, że jego marzenie mogło się w końcu spełnić. Teraz jednak chciał zwrócić jej uwagę na czymś innym poruszając ważną dla niej sprawę.
- Czy masz gdzieś w domu album ze zdjęciami? - zapytał Nick. Tori nadal myślała o perspektywach chodzenia na randki ze swoim wybawcą i przez to nie usłyszała pytania zadanego przez niego. Zatem postanowiła improwizować i domyślić się tego, o co chodziło kumplowi. Dla niepoznaki przybrała naturalny uśmiech. Pierwszą rzeczą, która przyszła jej do głowy była przyczyna nazwania wafla (czyli po prostu kumpla) per Nicki. Jednak słusznie odrzuciła opcję, bo nie była przekonana, by chłopak był aż tak ciekawy i zadał jej to pytanie. Kolejnym domysłem było zapytanie jej o najbardziej wymarzonej rzeczy, którą chciała zrobić. Ten pomysł również wykluczyła. Kiedy zastanawiała się nad trzecim wariantem pytania przyjaciela, ten nie mogąc doczekać się po jakimś czasie odpowiedzi postanowił wyrwać ją z zamyślenia.
- Wszystko w porządku? - zapytał.
Tym pytaniem chłopak osiągnął oczekiwany efekt. Tori wyrwana z zamyślenia odpowiedziała dość niespodziewanie dla niego.
- Miło będzie się ciebie chronić, Nicki. - żarliwie oznajmiła dziewczyna. Po raz kolejny tego dnia zarumieniła się i miło uśmiechnęła. Nick zaskoczony wymówił tylko - Co? Victoria wewnętrznie łajała się za to, co powiedziała i już po chwili wpadła na kolejny pomysł. Wierzyła szczerze i gorąco, że tym razem uda jej się odpowiedzieć właściwie.
- To znaczy mam go w szufladzie na biurku. Są tam wszystkie zdjęcia moich przodków - oznajmiła. Tym razem Tori trafiła w dziesiątkę, bo udzielona odpowiedź spowodowała, że Nick odparł, że świetnie i poradził jej, że w sytuacji, gdy będzie miała doła, zaglądała do niego i wspominała dobre chwile spędzone z nimi. Tori nie kryła szczęścia i zdziwienia z tego powodu. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że faktycznie byłby dla niej dobrą partią.
- Dzięki, Nicki! Ty zawsze myślisz o wszystkim i wszystkich! - odezwała się zachwycona dziewczyna. W tej chwili wyglądała na taką, która po upadku podnosi głowę do góry i żyje dalej. Zauważając to chłopak uznał, że spełnił swoją misję końca i miał zamiar pożegnać się z Tori. Lecz zanim to zrobił chciał zapytać ją o coś jeszcze.
- No to będę się już zbierał. Tylko muszę cię o coś spytać, zanim stąd pójdę. Biegaczka przyjęła to z pokorą i odparła - Jasne, Nicki. O co chodzi?
- Rodzice zostawili ci coś w spadku?
- Moi starsi nie spodziewali się tego wypadku samochodowego, więc nie zdążyli zapisać testamentu.
- W porządku. Do zobaczenia jutro w szkole.
Tori przypomniała sobie, że rodzice zabezpieczyli ją na wypadek zgonu.
- Czekaj! Właściwie zostawili, tylko, że nie spodziewali się, że tak szybko zginą!
- To tym lepiej.
- Dlaczego spytałeś o kasę? Nie sądzisz, że to trochę zbyt osobista sprawa, co? - spytała z szelmowskim uśmiechem, z którego zwykle to on był znany. Nick odwrócił się do niej i odpowiedział - Szczerze? Tylko martwiłem się o ciebie, Tori. W końcu sytuacja rodzinna ci się odmieniła. No i za tydzień piszesz ten egzamin.
- Aha. Nicki? - postanowiła zmienić temat.
- Tak?
- Nie przejmuj się mną. Już sama wiem, za co się zabrać, by dać sobie radę. Z tamtą fizą też. - zapewniła go.
- To w porządku. Jeżeli jednak zmienisz zdanie, to wiesz, co robić.
- Luz.
Nick już stał przy framudze drzwi do pokoju dziewczyny, gdy ta uświadomiła sobie, że to będą jej pierwsze wakacje, w których nigdzie nie pojedzie z rodzicami. Gdy chłopak zobaczył Victorię z opuszczoną głową, domyślił się powodu jej reakcji i zdecydował się raz jeszcze jej pomóc. Gdy zorientowała się, że znów patrzy na nią, szybko przybrała sztuczny uśmiech i oznajmiła
- To nic, serio. Nie przejmuj się mną. Możesz już sobie iść. Nick poczuł, że nie może tak po prostu zostawić jej na lodzie.
- Byłoby trochę szkoda, gdybyś nigdzie w te wakacje nie wyjechała. Pozwól sobie pomóc. Victoria parsknęła na to śmiechem i zripostowała
- A niby w jaki sposób mógłbyś pomóc opuszczonej dziewczynie w wyjeździe na wakacje? Jestem za młoda, by jeździć motorem, o aucie nawet nie wspomnę, więc jestem praktycznie uziemiona.
- Możesz pojechać ze mną i moją rodziną! W obliczu twojej sytuacji rodzinnej mama i tata powinni się zgodzić! Mamy w planach jezioro Colorado i Góry Skaliste, więc na pewno będzie ekstra! - zaproponował rozemocjonowany Nick. W tej chwili Tori definitywnie podjęła w głowie decyzję o rozpoczęciu związku z Nicholasem. Na razie była zachwycona możliwością wyjazdu z rodziną swojego chłopaka. Tym bardziej, że całkiem dobrze ją znała.
- Naprawdę nie wiem, jak ci dziękować Nicki! Chyba lepiej być nie może! - ucieszyła się i ponownie go przytuliła. Mimo, że miał już iść, odwzajemnił ten gest. Gdyby Tori mogła mieć moc widma lorda DIO, Świata i wybrać jedną chwilę w swoim życiu, którą mogłaby zatrzymać, zdecydowałaby się na tą, która teraz trwała. Jednak nic nie trwa wiecznie i musieli się kiedyś pożegnać. Gdy druga połówka wracała do swojego domu, Tori machała jej przez okno tak długo, aż nie zniknęła jej z oczu. Wtedy poczuła motylki w brzuchu i zaczęła sobie planować ich spotkania, dopóki nie przeszła do kwestii Claire i Henry'ego. Postanowiła nazajutrz wykonać na diablicy wyjątkowo zimną zemstę za wszystkie upokorzenia, których doznała od niej w ciągu całego roku. Po ustaleniu jej ogólnego wyglądu wzięła nóż z łóżka i wybuchnęła psychopatycznym śmiechem, po którym nawet nie podejrzewała, że potrafiła tak robić.Tortury jak zwykle na końcu. Niby ostrzegałem, że takie treści będą, ale po prostu nie mam psychy, by umieszczać je tuż pod rozdziałem. No i jestem świadomy, że ktoś może na ich widok zemdleć.

Przyznajcie sami, że fragment trzeciej części Dziadów aż się prosił o dodanie tutaj.

No, no, no... Teraz dopiero będzie interesująco w AiB...
Fifowe przedstawienie sytuacji miłosnej Nicka.
Jeśli ktoś chce, to może napisać w komentarzach przeróbkę takiego kontraktu z Tori w roli głównej. Taką zawsze odpowiednio docenię.Wracając do FIFY...
Pamiętam jak w FIFIE 20 zagrałem całą karierę menedżera na klasie światowej i połowę innej na legendarnym. Nawet fajne były, a trofea i zespoły były nienajgorsze: Napoli (mistrzostwo w Serie A, półfinał Ligi Mistrzów i Superpuchar Europy), Olympique Marsylia (mistrzostwo w Ligue 1 w drugim sezonie, wygrana Liga Europy oraz ponownie Superpuchar i półfinał Ligi Mistrzów) oraz Macclesfield (z League Two do Premier League wygrywając FA Cup, utrzymanie się tam po ciężkiej walce z West Hamem (jakby co, te wydarzenia były w tym samym sezonie) i 1/8 finału Ligi Europy). W drugiej karierze (kontynuacji poprzedniej), która skończyła się w LA Galaxy po piętnastu zezonach, było: mistrzostwo MLS, wygranie dwa razy Copa Libertadores, Sudamericany i Recopy (Liga Mistrzów, Europy i Superpuchar w Ameryce Południowej) z Independiente oraz zdobycie mistrzostwa Polski i pucharu tego kraju z Lechem. Podróż dookoła świata (myślę, że też tak nazwalibyście te kariery) zawiesiłem na Gambie Osaka. Jeśli chodzi o reprezentacje (nie przebaczyłbym sobie, gdybym w ciągu ponad dwudziestu sezonów mojej przygody nie objąłbym posady selekcjonera) to w karierze nr 1 zdobyłem Rosją mistrzostwo Europy za drugim podejściem i dotarłem do ćwierćfinału mistrzostw świata (nigdy o tobie nie zapomnę, Aleksandrze Golovinie, wymiatałeś majster). W drugiej wygrałem reprezentacją USA (czekałem kilka sezonów na ofertę tej kadry, ale warto było) Copa Americę pokonując oczywiście Argentynę (jak się można domyślić bez Messiego, ale za to z Lo Celso) 1:0 wspaniałym golem z główki rudzielca Sargenta (pamiętam stamtąd jeszcze Timothy'ego Weah, który został wtedy królem strzelców i Christiana Pulisica). Swoją drogą przyjęcie oferty od Rosji także nie było przypadkiem. Czemu? Dowiecie się tego o swoim czasie. Po drodze wygrałem oczywiście wiele innych trofeów czy to przedsezonowych czy to krajowych i ligi. Ach, kiedyś to było!
Powyższe zdjęcie jest z kariery Przemysławem Płachetą, którą prowadzi M3tzu z kanału M3tzuPlay.
* Łamanie na kole - jedna z najokrutniejszych kar śmierci. Była szczególnie często stosowana w średniowieczu. Wyróżnia się dwie metody tej formy egzekucji: od dołu (wtedy łamano po kolei kostki, nadgarstki, łydki, przedramiona, uda, klatkę piersiową) albo od góry, które było aktem łaski dla cierpiącego (wtedy pierwsze uderzenie było skierowane w klatkę piersiową, które łamało również kręgosłup). Powodowało to, że skazaniec szybko umierał. Yikes! Gorsze od tego jest tylko pokazanie tortury na obrazku.
** Harakiri - rytualne samobójstwo popełniane przez japońskich samurajów polegające na rozcięciu sobie brzucha w celu uniknięcia hańby, którą mieliby ginąc w zwykłej egzekucji.
CZYTASZ
Archanioł i Bogini
FanfictionW pewien wakacyjny wieczór Nicholas Donaldson i Victoria Shields doświadczają cudu. W domu chłopaka objawia się Murat, który jest Bożym Posłańcem. Wybiera ich do specjalnego przedsięwzięcia i zabiera do Nieba. Wraz z pozostałymi dziesięcioma wybrańc...