Rozdział 9

133 13 22
                                    


Siedział w cukierni od pół godziny. Dzień zrobił się chłodniejszy, jednak wciąż świeciło słońce. Przyszedł wcześnie, z sentymentu nie przeszkadzało mu to. Tą cukiernie odwiedzał najpierw z rodzicami, a potem z przyjaciółmi. Była miejscem gdzie odbywały się ich ważne rozmowy. Dlatego chciał się spotkać właśnie tutaj! Napisał wiadomość do Leslie wczoraj wieczorem. Długo mu zajęło zebranie myśli, odważył się wysłać tylko kilka słów. 

"Hej, nie wiem czy wciąż tu przesiadujesz, ale... Chciałem zapytać czy dasz się zaprosić na kawę. Dawno się nie widzieliśmy! Tego krótkiego spotkania przed remizą nie liczę! Daj znać. Będę czekał jutro o piętnastej w naszej cukierni." 

Tyle był w stanie dać z siebie. Nie dostał odpowiedzi, ale nie zraziło go to. Dziś był w lepszej kondycji. Dzięki babcinym sposobom odzyskał głos i mógł spokojnie porozmawiać z Leslie. Tylko czy ona się zjawi. Przyszedł i będzie czekać. Oby nie na darmo. 

Nieobecność też będzie jakąś odpowiedzą ze strony dziewczyny. Będzie to znaczyło, że nie chce go znać i widywać. Jasny przekaz, który zrozumie i chyba zniesie jak mężczyzna. Chyba, że nie korzysta już z tego portalu i nie dostała wiadomości. Wtedy będzie musiał inaczej do niej dotrzeć.

Ian rozmyślał tak od kilku minut. Co piętnaście sekund zmieniał zdanie i dochodził do innych wniosków. Sam nie wiedział dlaczego? Czy jego wspomnienia aż tak bolały go i teraz chce to naprawić. Czy nie chce przyjąć do wiadomości, że kolejna osoba bliska jego sercu olewa go i żyje po swojemu. 

- Hej - słysząc głos dziewczyny Casey podskoczył na krześle. Odwrócił się widząc jak przechodzi obok i staje na wprost. Miała na sobie dżinsy i koszulę w kratę,  do tego włosy spięte w kitkę i okulary przeciwsłoneczne. Na nogach buty na obcasie. Po prostu wyglądała cudownie. 

- Hej - odpowiedział. - Świetnie wyglądasz, siadaj - rzucił z uśmiechem. 

- Dziękuję. Ty też niczego sobie - odparła. Kiedy podszedł kelner Ian zamówił kawę, Leslie nie chciała niczego, ale kelner szybko wypalił czy to co zawsze? Dziewczyna przytaknęła. 

- Często tu chyba bywasz? - zaciekawiony całą sytuacją musiał zapytać. 

- Raz na jakiś czas. 

- Ah, tak.... Sentyment? - zaśmiał się.

- Raczej przyzwyczajenie. Nie wszystko da się zmienić - oznajmiła prosto. - Długo zostajesz w mieście? 

- Mam nadzieję, że już na stałe. Dlatego chciałem porozmawiać.

- Porozmawiać?

- Pomyślałem, że dawno się nie widzieliśmy i warto odnowić naszą znajomość - powiedział z uśmiechem, który zaraz zgasł. Leslie wyglądała na niezadowoloną. Patrzyła na niego zza okularów, których nie zdjęła. Zastanawiał się dlaczego? 

- Ian, posłuchaj...

- Nie, przepraszam, źle to zabrzmiało - wycofał się szybko sam nie wiedział dlaczego. - Chodzi mi o to, że kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Nie chcę aby było między nami coś, co nas poróżni. 

- Ian - zatrzymała jego wywód dając mu skończyć zdanie. Zdjęła okulary i spojrzała zimno na strażaka. - Cieszę się, że wróciłeś. I miło mi, że pomyślałeś o mnie, ale... Nie wydaje mi się, że jeszcze cokolwiek nas łączy. Oprócz moich rodziców oczywiście - powiedziała surowo. - Wyjechałeś, nie odezwałeś się do mnie. Uznałam, że odcinasz się i nie chcesz mnie znać. Przez pięć lat starałam się inaczej ułożyć sobie życie i udało się. Mam nowych znajomych, uczę się, pracuję. Mam swoje mieszkanie i jestem niezależna. Nie chcę wracać do przeszłości. A właśnie tam cię zostawiłam - wyznała. Ian był przejęty. Nie jej słowami, ale sposobem ich wypowiadania. Jak maszyna. Zero uczuć czy emocji. - Tak, że dziękuję za propozycję spotkania, ale...

Chicago Fire - LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz