Autor opowiadania : Sajna 18
———————————————————————————-- Szczerze Sherlock, zachowujesz się jak dziecko. Po prostu weź tę sprawę! - powiedział Mycroft z nieskrywaną frustracją z powodu zachowania swojego irytującego i upartego młodszego brata.
- Mowiłem Ci wiele razy, drogi bracie, nie biorę sprawy bez wcześniejszego spotkania z osobą której ona dotyczy. Może zapomniałeś o tym na starość, w końcu zbyt młody już nie jesteś.
Mycroft na chwilę zamknął oczy i policzył w myślach do dziesięciu, aby się uspokoić. Jego młodszy brat był jednym z nielicznych, którzy mogli złamać jego fasadę lodowca, a w tym przypadku jego zirytowanie było aż naddto widoczne na jego twarzy.
- Sherlock - odezwał się John.
- Nawet nie próbuj. Niech mój brat sam sobie radzi ze swoimi problemami, w końcu podobno jest taki mądry- powiedział Sherlock, odwracając się do swoich skrzypiec i szarpiąc struny.
Cicha wibracja telefonu przełamała ogromne napięcie w pomieszczeniu. Sięgając do kieszeni Mycroft przelotnie zerknął na swój telefon, spodziewając się że zobaczy wyczekiwanego SMS-a od swojej asysentki Anthei o umowie z prezydentem Rosji. Był jednak zaskoczony, widząc wiadomość wideo z nieznanego numeru. Niewiele osób znało numer jego komórki, a nadawcą prawie wszystkich wiadomości wysyłanych na jego telefon była Anthea.
Ogarnęła go ciekawość i Mycroft otworzył wiadomość. Sherlock który uporczywie ignorował go po drugiej stronie pokoju , zwrócił na niego uwagę i prędko podszedł do swojego brata gdy tylko głos Charlesa Agustusa Magussena wypełnił powietrze.
Już po chwili wpatrywania się w mały czarny ekran, ujrzeli zimne i przeszywające spojrzenie Magnussena. - Witam, panie Holmes. Mam wielką nadzieję iż nie przerywam niczego ważnego, bo zdaje się, że mamy kilka ważnych spraw do omówienia.
W tym momencie kamera odsunęła się od jego twarzy, aby pokazać ciemny pokój. Mycroft nie mógł powstrzymać cichego westchnienia które wydostało się z jego ust, po tym jak zobaczył przywiązaną do krzesła i zakneblowaną jego długoletnią asystentkę, większości znaną jako Anthea.
Nawet w słabym świetle można było zobaczyć, że jej twarz była płótnem ciemnoniebieskich i fioletowych siniaków, jej prawe oko było opuchnięte, a zaschnięta krew zlepiała jej kręcone brązowe włosy.
-Panie Holmes, przejdę od razu do rzeczy. Ma pan dostarczyć mi informacji o najwyższych urzędnikach zarówno w parlamencie brytyjskim, jak i amerykańskim. Chcę pełnych profili osób zajmujących najwyższe stanowiska. Jeśli nie spełni Pan moich żądań, lub spróbuje mnie Pan w jakikolwiek sposób oszukać, obawiam się, że będzie Pan zmuszony rozpocząć poszukiwania nowego asystenta. Odezwę się za pięć godzin, aby poznać Pańską decyzję. Zdecydowanie odradzam Panu zjawianie się z pustymi rękoma.
I wtedy nagranie się urwało, a ekran zrobił się czarny. Wszyscy trzej zszokowani mężczyźni milczeli przetwarzając coś, czego się nie spodziewali.
-O mój Boże.- John jako pierwszy przerwał ciszę.
-Ma Antheę.- Jest Pan niesamowicie błyskotliwy, doktorze Watson.- powiedział sarkastycznie Mycroft.
Sherlock, który zaczął chodzić dookoła, zatrzymał się z ciekawskim wyrazem twarzy.
- Charles Magussen nie jest głupcem, każdy jego ruch jest wykalkulowany i precyzyjny. Bada swoją ofiarę i zna każdą jej słabość, a dopiero gdy pozna wszystkie szczegóły, wykonuje swój ruch. Więc dlaczego to zrobił? Dlaczego postanowił wykorzystać twojego osobistego asystenta do zdobycia tak cennych informacji?Mycroft milczał, uporczywie unikając wzroku młodszego brata, mając nadzieję, że zostawi go w spokoju. Ale to niestety był Sherlock i wiedział, iż jego nadzieje są płonne.
- Och, to niemożliwe, ale za to jakie oczywiste! Ciebie, Mycroftcie Holmes, nie obchodzi ta dziewczyna. Czujesz...sentyment. - wykrzyknął Sherlock, podchodząc do niego.
- Cóż, Anthea jest dobrą asystentką, a zdobycie takiego w dzisiejszych czasach jest naprawdę bardzo trudne, więc tak, chcę ją mieć z powrotem. Przemówił Mycroft z nieskazitelnie nałożoną maską obojętności.
- Nie, nie to musi być coś więcej! - Sherlock odpowiedział z pewną dozą radości w głosie.
- Magnussen nie wziąłby twojej asystentki bez całkowitej pewności, że może wykorzystać ją przeciwko tobie. Nie wspominając o tym, że natychmiast po zobaczeniu jej na wideo twoje ciało się napięło, i nawet John mógł dostrzeć emocje na twojej twarzy; miałeś problem z ich kontrolą do tego stopnia, że wydałeś nawet krótkie westchnienie. Wszystko wskazuje na jedną rzecz.Mycroft wziął głęboki oddech, obracając w palcach rączkę parasola.
- Sherlock, to nie jest odpowiedni czas ani miejsce na takie dyskusje. Mogę liczyć na twoją pomoc, czy nie?Jednak Sherlock wydawał się go nie słyszeć, pogrążony we własnych myślach.
- Mycroft, może ty nawet kochasz tę dziewczynę? Odpowiedzią była cisza panująca w pokoju. Sherlock i John wymienili zdezorientowane spojrzenia, zanim John się odezwał:
- Oczywiście zrobimy co w naszej mocy aby Ci pomóc, prawda Sherlock?Sherlock wciąż patrzył na swojego brata, jakby nigdy wcześniej go nie widział.
- Co? A tak, tak pomożemy. Szkoda by było aby teraz brytyjski rząd upadł z powodu złamanego serca, nieprawdaż?John rzucił Sherlockowi spojrzenie wyraźnie mówiące „Zamknij się!"
Sherlock tylko przewrócił oczami w odpowiedzi, po czym odwrócił się do Mycrofta.
- Cóż braciszku, jeśli mam zajmować się tą sprawą, będę potrzebować więcej informacji. Jak poważne jest twoje przywiązanie, kiedy i jak to się zaczęło?- Naprawdę potrzebujesz tych informacji Sherlock, czy po prostu jesteś wścibski?
- Chcesz mojej pomocy, czy nie?
- W porządku. Wszystko zaczęło się w zeszłym roku...