Doppler

68 6 7
                                    

Podałem Przybyszowi pierogi. Woj kucnął i zaczął się w nie wpatrywać. Po twarzy wydawał się w ogóle obcy w temacie tych legendarnych eliksirów. Nagle głośne stukanie do drzwi przerwało grobową ciszę. — Puk, puk! - Rzekł za drzwiami dziwnie znajomy głos. Spojrzałem się w stronę drzwi i  odrzekłem na wołanie: 

 — Kto-o tam?

 — Wkurzony Wiedźmin! 

Już chciałem podejść do drzwi, by ujrzeć, kto jest tym wędrowcem a tu nagle:

 — Bum! 

— Bach!

 — Łup!

 Drzwi rozleciały się niczym szklanka z trunkiem w mojej ręce.Jakaś tajemna moc...totalnie rozdupcyła mi drzwi ze 100-letniego dębu! Czarownik, pomyślałem. Siły nieczyste nawiedziły moją chatę! Mój cały dobytek zaraz się rozdupcy, bo fala uderzeniowa jeszcze przeszła ścianach owej chaty. Kruki z drzewa odleciały! Gołębie nasrały mi do kubła na deszczówkę! Do chaty wkroczył z zimną krwią wiedźmak. Gdy opadł kurz, ujrzałem, twarz zbuja. Wyglądała całkiem znajomo. Ba! Tak samo jak tego z pierogami w brudnej łapie! Nawet rękawicy nie zdjął! — Ktoś tu mi podbiera robotę! - Wiedźmak spojrzał się na swój miraż wpierdalający moje pierogi. Nagle ten od pierogów zaczął kaszleć. Powiedział: — toż to pierogi z opiłkami srebra, jak boli! Zaczął się krzywić. Wiedźmak zaś powiedział: — Dopiero co ci mordę obiłem w Novigradzie Dopplerze, puściłem twoją rzyć wolno a ty mi podbierasz robotę pod moją formą obszczymurze! 

— Pytałem się baby ulicę dalej i powiedziała, że był ktoś podobny do mnie i pomieszał, krasnoludzką wódkę z bigosem tłumacząc,  że to lecznicza Jaskółka. — I co, pomogła ta mikstura? - zapytałem się.

— Pomogła?— Baba sra, dalej niż sięga twój zasięg wzroku śmiertelniku!

 — Odejdź Dopplerze srogi, bo zaraz dobędę srebrnego ostrza i cię zaszlachtuje jak Letho króla Temerii! Wystraszony Doppler zmienił formę przez srebro w pierogach. Skulony stwór ewakuował, się oknem zahaczając stopą o drewnianą okiennicę. Upadł  twarzą w pomyje, które wylałem przez okno 20 minut temu. O dziwo podniósł się i pobiegł w stronę lasu. Widać było z daleka, że ma mokre spodnie.Mógł je zamoczyć w pomyjach albo...

— Hugh...szczyny 

Nagle białowłosa przybłęda przerwała mi przemyślenia. Wspominałem już, że wiedźmaki mają doskonały węch? Krążą plotki, że najbardziej to czarodziejki wyczuwają haha. Wiedźmak spojrzał się na mnie jak na gniazdo Nekkerów i rzekł niskim poważnym a wręcz prześmiewczym głosem: — Amatorzy!

— Toż to nie z pierogów robi się wywar na upiory, lecz ze smoczego korzenia! -spojrzał się na mnie zbój.

 — Sprawdzę, czy mam go przy sobie!- Rzekł wiedźmin i zaczął przeglądać ekwipunek. Minęły 2 godziny, Po mojej chacie zaczęło się walać 30 srebrnych mieczy, 120 kartek po zleceniach, którymi wiedźmak się podciera, 50 jabłek, 20 litrów różnych eliksirów. A to żeby mało! Na środek wywalił jeszcze głowę Ekkimy oraz łeb Gryfa! Nie mogłem przejść, bo aż wdepłem nie w żabę a tym razem w ogon Wiverny! Drugie tyle ekwipunku było jeszcze na jego Koniu!

Wiedźmin - Ostatnie ZlecenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz