Wkroczyliśmy do chaty pisarza a Wiedźmin w międzyczasie zrobił ten olej ze Smoczego Korzenia, którego jak już wspomniałem. Tak! Tak, ja wynegocjowałem!
Pisarz siedział na krześle, lecz jakoś pusto się zrobiło. Brakowało większości moich pierożków, które zostawiłem w spiżarni. A duża większość była nadgryziona! Ba! Zobaczyłem jak Jan trzyma w ręce nadgryzione ciasto, z którego wystaje kapusta. To moje pierogi! Wiedźmak badał ślady. Ujrzał jakiś cień.
— Zaraza!
— To pierogowy Him!
— Najrzadszy!
— Pierogowe co? - Zapytałem się szlochając nad nadgryzionymi pierogami.
— Him, taki stwór, a raczej cień, który w nocy objawia się żywicielowi pod różnymi postaciami!
— I co on robi? - Zapytałem Riva.
— Każe jeść pierogi żywicielowi by mógł przetrwać.
— Pierogowy Him ukazuje się tylko osobie, która w przeszłości dokonała strasznego czynu z pierogami.
— Zaraz, zaraz! - Zacząłem drążyć temat.
— Jan, to ty mi 2 lata temu podprowadzałeś Pierogi z kapustką z mojej spiżarki!
Ale pomyślałem, nie warto wywoływać rękoczynów. Pamiętajcie drodzy czytelnicy, przemoc rodzi przemoc, a wiadomo, że każdy człowiek popełnia jakieś błędy, które można mu wybaczyć.
— No dobra... — To jak się pozbyć tego Hima? - Zapytałem.
— Hmmm, masz jeszcze te pierogi ze srebrem? -Zapytał zamyślony.
— Wszystkie oddałem Wampirom, trochę ich poskręca, ale chociaż się na tydzień najedzą.
— Zaraza! - Pewnie coś wymyślił.
— Musisz narobić pierogów ze srebrem,
— W nocy rozpalimy pochodnie, a gdy Jan będzie jadł twoje pierogi, srebro w nich zawarte zmusi Hima to wyjścia z Pierogowych Cieni a wtedy gdy przyjmie swoją postać, zabiję go. - Wyjaśnił Geralt.
Czym prędzej udałem się do mojej pierogarni i szybko zacząłem w pośpiechu ugniatać ciasto, by móc je nafaszerować. Otworzyłem szufladę, w której zostało mi trochę srebra na czarną godzinę, lecz teraz nastała ta czarna godzina a przyjaciel jest ważniejszy od zarobków z pierogów.
Może i będę bankrutem, bo zeżarł mi prawie cały towar, ale chociaż Pierogowy Him go nie zabije.
Już się zbliża noc a przede mną jeszcze kupa roboty! Widziałem przez okno jak wiedźmin rozpala pochodnie palcami, ciekawe jak on to robi, chociaż bardziej mnie zastanawia jak on zmieścił osiem półmetrowych pochodni w kieszeni, ale to już szczegół.
Dla umilenia czasu przy pierogach śpiewałem sobie pod nosem moją ulubioną Balladę Jaskra:
— Choć oberwał sam zmiażdżył bestii kark,
ten obrońca ludzkości,
toastu jest wart.
Oto moja pieśń,
to wasz bohater jest,
on wrogów pokonał,
nalejcie mu więc!
CZYTASZ
Wiedźmin - Ostatnie Zlecenie
FantasyLegendarny zabójca potworów Geralt z Rivii przybył do pewnej wioski w sercu Velen niedaleko Oxenfurtu. Riv poszukując Ciri zgłasza się do zleceniodawcy by wypędzić nijakiego upiora. Mutant zgłasza się do Pierogarza który stosuje nieco inne sposoby n...