– Ostrożnie, Misiek – Dean wprowadził Casa do holu, za rękę. – Uważaj na próg, przekrocz. Wszystko gra?
Cas zaburczał coś, przez włożone w nos usztywnienie nie mogąc mówić zbyt wyraźnie. Na oddziale ratunkowym zatamowano krwotok, zrobiono zdjęcie RTG i nastawiono złamanie – a potem wspaniałomyślnie poinformowano ich, że rekonwalescencja potrwa około czternaście dni. Pieprzone dwa tygodnie, nim jego rozwalona kichawa wróci do normy. Warknął na pielęgniarkę, kiedy spróbowała podać mu coś przeciwbólowego; odskoczyła, zaskoczona i oboje z Deanem parsknęli śmiechem, a Castiel przewrócił tylko oczami.
Jasne, fajnie się śmiać, kiedy samemu nie jest się poszkodowanym.
Czemu w idealnej, stworzonej przez dżina rzeczywistości przytrafiło mu się coś tak przykrego? To były konsekwencje zrzeczenia się łaski, wraz z doświadczaniem ludzkich przyjemności odczuwać miał również ludzki ból. Dean położył go na kanapie, ściągnął mu buty, spodnie i poszedł do kuchni przygotować mu jedzenie, Stitch przybiegł, żeby zobaczyć, co się stało, pomiział Casa po ręce, dał mu się pogłaskać, położył swój wielki łeb na jego nodze. Winchester wrócił dziesięć minut później z talerzem kanapek.
– Powinienem był gnoja za to wykastrować – powiedział, siadając przy nim. – Bierz kanapkę. Jak nos, boli?
Westchnięcie.
– Przeżyję.
Palce blondyna delikatnie musnęły Casa po policzku. Dean przysunął się do niego i odsunąwszy mu kołnierz przycisnął wargi do jego odsłoniętej szyi – siedzieli tak chwilę, Cas jedząc kanapki, Dean ssąc wolno jego skórę; bordowy krwiak wykwitł pod jego ustami, mocna, wyraźna malinka. Ucałował go w to miejsce i Castiel uśmiechnął się, bo chyba jednak warto było zostać „poszkodowanym"... żeby mieć taką opiekę. Obrócił ku niemu głowę, Winchester oddał uśmiech i cmoknął go w usta, na co Stitch odsunął się o krok i szczeknął.
Dean prychnął.
– Zazdrośnik.
Oczywiście, że było warto. Spędzili we dwójkę – trójkę – wspaniałe popołudnie, a potem wieczór, Cas przebrany w T-shirt Deana leżał na kanapie pod miękkim, cieplutkim kocem, miś z niebieską kokardką siedział obok niego, wciśnięty między jego bok a poduszkę. Dean obejmował go ramieniem, przegryzając chipsy, Stitch leżał mu łapami na kolanach, obserwując każdy ruch jego ręki i wydając z siebie zduszone szczęknięcie za każdym razem, ilekroć ignorował go zbyt długo. Dziwne uczucie ściskało Casa za gardło, czuł w piersi ciężar, na który usiłował nie zwracać uwagi – rano był niby bez łaski, a mimo to na skrzydłach, ale później ten incydent w wesołym miasteczku rzucił na jego szczęście nieco cienia. Niby oglądał z Deanem wybranego kompromisem Władcę Pierścieni, a jednak myślami co chwila odpływał, ku samym przykrym rzeczom.
Mieszkali tu trzy lata, a on nie pamiętał nawet jak kupili to miejsce, jak się do niego wprowadzili, nie pamiętał ich pierwszej w tym domu nocy, pierwszego poranka, pewnie obchodzili tu święta, pewnie przyjeżdżał tu Sam, skąd wzięli Stitcha? Adoptowali go jako szczeniaka, przygarnęli ze schroniska? A może znaleźli zbłąkanego gdzieś na drodze. Nie pamiętał tych rzeczy, z powodu tak prostego, że aż okrutnie banalnego – one nigdy się nie wydarzyły. Ludzie w markecie, przed którymi tak cudownie było się Deanem chwalić, nie istnieli. Tylko on istniał, zamknięty w tej iluzji jak w mydlanej bańce poza którą nie było nic prawdziwego.
– Wolę jedno życie z tobą, niż samotność przez wszystkie ery tego świata – oświadczyła Aragornowi Arwena. Boleśnie adekwatne.
Poruszył się niepewnie, pod kocem na swojej części kanapy – i w następnym momencie poczuł wargi Deana na swoich, dla stabilizacji blondyn lekko podparł mu palcami podbródek, utrzymując go we właściwej pozycji. Jęknął cicho w jego usta, co miał zrobić? To jasne, że całował również, oddając pocałunek za pocałunkiem, czuł ciepło, czuł smak, jakim cudem to było wyimaginowane? Uniósł ręce, żeby wpleść mu palce we włosy i przytrzymać go przy sobie, blisko.
![](https://img.wattpad.com/cover/240650195-288-k911202.jpg)
CZYTASZ
Nie budźcie mnie (DESTIEL) - UKOŃCZONE
FanficUśpiony przez dżina Castiel trafia do swojej wymarzonej rzeczywistości, w której on i Dean są parą - a skoro w prawdziwym życiu Winchester nieustannie odpycha go od siebie, tłumacząc, że to, co między nimi zaszło, wtedy, w czasie burzy, było niczym...