UWAGA!!! Rozdział zawiera sceny +18!!!
W klinice weterynaryjnej, choć to za dużo powiedziane jeśli chodzi o miejsce, gdzie dotarliśmy. W małym gabinecie weterynarii przywitała nas tleniona blondyna ze zbyt różowymi ustami, w zbyt krótkim fartuszku i ze zbyt dużym dekoltem. Dotychczas sądziłam, że taki styl preferują puste lale i gwiazdeczki filmów dla dorosłych, a nie wykształcone kobiety po wyższych studiach, ale jak widać, wszędzie są wyjątki potwierdzające regułę.
Czy byłam zazdrosna, widząc jak ta blondi wdzięczy się do Adama? Niespecjalnie. A wręcz musiałam gryźć się w policzek, by nie parsknąć śmiechem na widok jej miny, gdy brunet kazał jej się skupić na obowiązkach i kotach, z powodu których się tam znaleźliśmy, a on z pewnością nie jest zwierzęciem.
Okazało się, że nasze kulki to 3 dziewczynki i jeden chłopiec. Blondi powiedziała, że jedno z rodziców musiało być rasowe, a drugie zwykłym tak zwanym dachowcem. Stąd maluchy są tak różnie umaszczone. Odrobaczyła je, zaszczepiła i zakropiła oczy. Wystawiła książeczki zdrowia bez wstawiania imion i pouczyła jak i czym karmić kociaki. Na koniec wystawiła okrągły rachunek. Chociaż tego nie mogła sobie odmówić.
- Znajdziemy im dobre domy. - odezwał się Adam, wyjeżdżając z parkingu. Nic nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową. Chciałam jednego zatrzymać, ale nie miałam odwagi tego powiedzieć głośno. Przecież nie mogłam po prostu go sobie wziąć, zwłaszcza mieszkając w domu Adama. A do swojego mieszkania nie wiedziałam kiedy wrócę. - Dla tego, - podrapał po łebku białego kociaka, zwiniętego na moich kolanach w kłębek. - musimy znaleźć jakieś fajne imię. W końcu to jedyny facet w tym gronie. - popatrzyłam na mężczyznę, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. - Nie miałbym serca Ci go odbierać. - uśmiechnął się szeroko, a mnie zebrały się w oczach łzy. - Widzę, jak szybko się do siebie przywiązaliście. Aż jestem zazdrosny.
- Dziękuję. - wyszeptałam wzruszona, bo tylko tyle byłam w stanie z siebie wydusić i pogłaskałam kotka po puszystym futerku. - Może Olaf?
- Jak bałwan z Krainy Lodu? - brunet od razu podchwycił mój tok rozumowania. - Podoba mi się. Później pojedziemy kupić wszystko, czego potrzebują koty, ale najpierw trzeba poszukać w internecie, żeby nie na kupować bzdetów.
Wyciągnęłam z torebki telefon i zrobiłam zdjęcie kotów. Od razu wysłałam je do Evelyn. Po chwili dostałam wiadomość.
Jednego rezerwuję dla mnie. Najlepiej ten szary. Później do was wpadnę.- Jednego chce twoja mama. - spojrzałam na bruneta.
- To zostały jeszcze dwa, a raczej dwie. - odparł Adam z uśmiechem.
Kiedy dojechaliśmy do domu, Adam wręczył pudło Tedowi z przykazem zaopiekowania się kotami przez chwilę. Ja Olafa także odłożyłam do pudła, by jeszcze pobył ze swoim rodzeństwem, zanim zostaną rozdzieleni.
Gdy weszliśmy do holu, na spotkanie wyszła nam wysoka szatynka w bardzo obcisłej sukience. Kojarzyłam ją chyba z jakiejś reklamy w telewizji.
- Och, Adam. - rzuciła się brunetowi na szyję, mnie ignorując absolutnie. - Tak strasznie za Tobą tęskniłam.
- Camilla? - wydusił z siebie.
Ptrzyłam na nich i czułam się strasznie nie na miejscu. Ona się wręcz do niego kleiła. Czułam piekące łzy pod powiekami i żółć podchodzącą do gardła. Nie mogłam patrzeć na nich. Uciekłam na górę niezauważona przez nikogo.
Czyli moja rola dobiegła końca. Camilla wróciła i ja już nie jestem potrzebna. Czego się głupia spodziewałam? Że się we mnie zakocha i będziemy żyć długo i szczęśliwie? To nie bajka. W prawdziwym życiu takie cuda się nie zdarzają. Tylko dlaczego to tak cholernie boli? Drżącymi dłońmi wyciągnęłam telefon, by zadzwonić po taksówkę. Muszę stąd zniknąć jak najszybciej, zanim zrobię coś głupiego, albo Camilla mnie stąd wyrzuci. Do torby wrzuciłam tylko kilka rzeczy, które ostatnio zabrałam ze swojego mieszkania. Skoro nie miał problemu, by znaleźć moje dane do umowy, poradzi też sobie z odesłaniem rzeczy. Na prawdę czuje się jak piąte koło u wozu. Patrząc na siebie i Camillę widzę, jak bardzo nie pasuję do Adama i jego świata. Jakaś cząstka mnie próbuje mnie przekonać, że się mylę, ale jej nie słucham.
Stoję twarzą do okna. Wypatruję żółtego samochodu. Po moich policzkach płyną strumienie łez, aż ciężko mi jest oddychać. Staram się tłumić szloch. Boję się, że jak pozwolę mu się wydostać na zewnątrz, rozpadnę się na kawałki.
Słyszę, że za moimi plecami otwierają się drzwi.
- Za kilka minut będzie taksówka. - mówię, nie odwracając się. Jeśli to Camilla, wolę ją uprzedzić, zanim mnie stąd wyrzuci. - Opuszczę ten dom i zrobię należne Ci w nim miejsce.
- Ale ja nie chcę. - słyszę przytłumiony, zachrypnięty głos Adama. Jest coraz bliżej, więc rozumiem, że idzie w moim kierunku.
- Czego nie chcesz? - odwracam do niego zapłakaną twarz, choć przez łzy obraz mam rozmazany.
- Nie chcę byś stąd wyjechała. - z każdym słowem jest bliżej mnie. - Nie chcę Camilli w tym domu i w moim życiu.
- To czego chcesz? - pytam coraz bardziej płacząc.
- Chcę Ciebie. Chcę zasypiać, tuląc Cię w ramionach. Chcę wracać do domu z myślą, że w nim jesteś. Chcę Cię doprowadzać do śmiechu i do łez. Chcę Cię chronić i dbać o Ciebie. - chwyta swoimi dłońmi moją twarz i kciukami ściera z niej łzy. - Wszystko chcę, ale z Tobą. Rozumiesz? - patrzy na mnie tak, że miękną mi kolana. - Dorothy, zakochałem się w Tobie i jeśli tak wygląda to szczęście, o którym kiedyś mówił mi tata, to chcę, by trwało wiecznie. Ale tylko z Tobą. - Mnie zapiera dech w piersi. Nie spodziewałam się takiego wyznania. Aż kręci mi się w głowie i muszę się oprzeć o parapet za mną, by nie upaść. Adam wpija się w moje usta całując mnie namiętnie, jak by chciał pokazać to, czego nie umie ubrać w słowa. Zarzucam mu ręce na kark i lekko ciągnę za włosy, na co brunet lekko warczy w moje usta. Tylko to wystarczy, że czuję mrowienie w dolnej części ciała. Dłonie kładzie na moich biodrach i przyciąga mnie do siebie. Czuję wybrzuszenie w jego spodniach choć przy moim wzroście jest ono na wysokości pępka. Mężczyzna wsuwa ręce pod moją bluzkę i delikatnie sunie po mojej skórze. Kiedy dotyka stanika nie wpadam w panikę, tylko mruczę chcąc więcej. Adam ściąga mi bluzkę przez głowę i wraca do całowania. Jego usta zsuwają się niżej od szyji aż do krawędzi stanika. Popycham go i zaskoczony ląduje na łóżku na plecach. Siadam na nim okrakiem i całując go namiętnie, odpinam guziki jego koszuli. Podnosi się, by pozbyć się zbędnego materiału i wykonuje taki ruch, że teraz to ja leżę pod nim. Robi to na tyle gwałtownie, że reaguję piskiem. Szybko go tłumi kolejnym namiętnym pocałunkiem. Jedną ręką odpina mój stanik i pozbywa się go. Chwilę patrzy na moje piersi. Czuję się nieswojo i prubuję zakryć. On odsuwa moje ręce, a potem jedną pierś obejmuje dłonią, a drugą zaczyna pieścić językiem. Wyginam plecy w łuk i wplatam dłonie w jego włosy, przyciągając jego głowę. Boże, takie tortury są super. Jego usta zsuwają się niżej, a dłonie rozpinają moje spodnie. Nawet nie wiem kiedy, oboje zostajemy w samych majtkach. Całujemy się szaleńczo, kulając po łóżku i badając swoje ciała, napawając się swoją bliskością. Dłoń Adama przesuwa się po krawędzi moich koronkowych fig i wsuwa pod materiał, delikatnie muskając moją kobiecość. Pod jego dotykiem zalewa mnie fala podniecenia. Mężczyzna pieści mnie delikatnie, patrząc w moje oczy, jakby pytał, czy może. Sama zsuwam kawałek materiału okrywający najbardziej intymną część mojego ciała, a brunet głośno wciąga powietrze.
- Jesteś piękna, Dory. - ponownie wpija się w moje usta, nie zaprzestając pieszczenia mojej łechtaczki. Czuję, że jestem bardzo mokra i mogłabym dojść nawet tak, pod jego dotykiem. Wiję się pod nim i jęczę. Naprowadzam jego dłoń, by wszedł we mnie palcami, na co reaguje głośnym jękiem. Zsuwam bokserki z jego pośladków i unoszę sugestywnie biodra. Adam odrywa się ode mnie, na co reaguję niekontrolowanym warknięciem. Z szuflady wyciąga prezerwatywę i zębami rozrywa opakowanie. Zabieram mu kondona z rąk. Najpierw ślinię swoją dłoń. Potem wilgotną dłonią przejeżdżam po całej długości przyrodzenia bruneta, które jest, muszę przyznać, sporych rozmiarów. Na koniec nakładam na nie gumkę, całując go jednocześnie.
Mężczyzna jęczy w moje usta. Nigdy nie podejrzewałam siebie o taką fantazję i odwagę.
Znów znaczy językiem szlak od twarzy do mojej cipki. Teraz oprócz palców, pieści mnie także językiem. Wiję się pod nim coraz głośniej jęcząc i coraz mniej kontrolując swoje reakcje.
- Chodź. Proszę. - jęczę, gdy czuję, że za chwilę spadnę w przepaść.
Mężczyzna zawisa nade mną i patrząc mi głęboko w oczy, powoli we mnie wchodzi.
Przez moment nie wykonuje żadnego ruchu, dając mi czas na przyzwyczajenie się do niego w moim wnętrzu. Tylko nasze języki wciąż walczą ze sobą w pocałunku.
Brunet zaczyna się powoli poruszać. Każdy kolejny ruch jest głębszy. Po chwili w pokoju słychać nasze jęki, a w powietrzu unosi się zapach naszych ciał. Wbijam mu paznokcie w plecy, a nogi owijam wokół bioder. Adam przyspiesza, a ja spadam w przepaść. Zalewa mnie fala orgazmu. Dochodzę głośno. Kilka pchnięć później także Adam szczytuje z moim imieniem na ustach.
- Nie wiedziałam, że seks może być tak piękny. - całuję bruneta, gdy uspokojamy swoje oddechy.
- Jak to? - pyta lekko spanikowany. - Czy ty? Czy ja właśnie...?
- Nie. Nie byłam dziewicą. - śmieję się, a on wzdycha z ulgą. - Po prostu, pierwszy raz przeżyłam to tak.
- Zawsze do usług. - wykonuje teatralny gest. Ja poważnieję i odsuwam włosy z jego twarzy, patrząc mu w oczy.
- To co powiedziałeś przedtem... Ja też się w Tobie zakochałam. Chociaż czasami nie wierzę w to, co się dzieje dookoła mnie, bardzo chcę by ta bajka się nie kończyła. Wiem, że to sen, ale nie chcę się z niego budzić. - Adam pocałował mnie delikatnie.
- Moja babcia mawiała, że nasze przeznaczenie jest zapisane w gwiazdach i nie ma sensu walczyć, bo prędzej czy później i tak nas dpadnie. - pokiwałam tylko głową, rozumiejąc co chce mi powiedzieć.
- Co z Camillą? - zapytałam, zmieniając temat.
- Podejrzewam, że odjechała taksówką, którą zamówiłaś. - podniósł się do siadu, w poszukiwaniu swoich bokserek. - Po tym, co jej powiedziałem, nie sądzę żeby się tu jeszcze kiedyś pojawiła. - ja także zaczęłam się ubierać. Mieliśmy jeszcze na dziś pewne obowiązki. Nasze kocie dzieci nas potrzebowały.
CZYTASZ
Zapisane w gwiazdach
RomanceDorothy, młoda pracownica ogromnej korporacji, jak kilka jej koleżanek i mobbingowana i napastowana seksualnie przez szefa swojego działu. Kiedy po jej spóźnieniu się do pracy, szef daje jej ultimatum, albo seks z nim, albo zwolnienie z pracy, wystr...