rozdział VII
Doris dziś wyjątkowo dobrze spała. Nie śniło jej się nic złego, w ręcz przeciwnie. Miała sen, że jest na plaży i siedzi na miękkim, drobnym piasku. Poczym po chwili ktoś jej wskakuje na plecy, a ona rozbawiona całuje tą osóbke, do której mówi synku. Ten sen był dziwny biorąc pod uwage, że miała dziecko, ale nie jedno lecz dwójke, bo po chwili w śnie pojawił się Mark z małą, uroczą dziewczynką, która miała tak ciemne włosy jak mężczyzna i przyjazny uśmiech. Sen tak idyllistyczny, że aż nierealny.
Dziewczyna rano nie słyszała budzika i zaniepokojona usiadła na łóżku rozglądając się po pomieszczeniu. Jej wzrok spoczął na zegarku, który wskazywał godzine 9:07. Doris szybko zerwała się z łóżka i usłyszała cichy śmiech, dobiegający z łóżka. Odwróciła głowe w tamtą strone i zobaczyła chłopaka leżącego swobodnie na pościeli.
- Dzień dobry, miło cie widzieć z rana.
- Hej, czemu tu jesteś?
- A miałem iść, byłem nad ranem w domu, ale jak rodzice poszli do pracy wróciłem do ciebie. Pozatym zapomniałaś o naszych wagarach?
- Ojej, no tak mieliśmy iśc na spacer.
- No właśnie- Mark zaczął się śmiać- Wracaj jeszcze do łóżka, mamy czas, pozatym widze, że się nie wyspałaś, chociaż wyglądałaś na szczęśliwą śpiąc. Co ci się śniło?
Doris odtwarzając sen, stwierdziła, że nie powie mu o nim bo był zbyt osobisty. Więc odpowiedziała tylko:
- Nie pamiętam.
- No trudno, ale pewnie coś miłego, a teraz kładź się a ja przyniosę ci cos do jedzenia.
- No dobrze, poprosze do śniadania kawe z mlekiem.
- Już się robi.
Mark z uśmiechem na twarzy podniósł się z łóżka i dziewczyna zauważyła, że faktycznie był w domu bo był ubrany inczej niż wieczorem, miał grafitowy podkoszulek z nazwą zespołu i czarne wąskie spodnie do tego conversy, pachniał ślicznymi perfumami, które idealnie się z nim komponowały. Doris z uśmiechem wskoczyła do łóżka pod ciepłą jescze pościel i wzięła telefon. Miała 2 wiadomości od jej przyjaciółki:
" Gdzie jestes."
" DORIS czemu cie nie ma w szkole i pana przystojnego też nie widziałam dziś, no już prosze usprawiedliwienie!"
Odpisała więc Lucy, że spędzi dzień z panem przystojny i zadzwoni później a w sszkole ma powiedzieć, że źle się czuła. Po chwili przyjaciółka odpisała jej: " żartujesz sb!? z nim!? oj Doris Doris co z ciebie wyrosło, ok powiem, ale musisz mi zdać relacje"
Odpisała jej " oczywiście, że tak, a teraz kończe, milego dnia"
W chwili gdy odkładała telefon do pokoju z tacą wkroczył Mark.
- O to twoje śniadanie.
- A ty juź jadleś?
- Tak w domu.
- No dobra jak chcesz, dziękuje.
Dziewczyna zaczęła się zajadać wyjątkowo dobrymi kanapkami i popijać kawą. Śniadanie marzeń i dotego sama nie musiała go robić, czuła się jak księżniczka. Po zjedzeniu, odłożyła tacę na szafkę nocną i opadła na poduszki. Mark w tym czasie leżał koło niej i bacznie się przyglądał.
- Masz taki śliczny profil.
- Przestań- odpowiedziała, rumieniąc się.
- hahaahha i masz śliczne rumieńce.
- Czuje si nieco niekomfortowo.
- hahahaha ciesze się, że to przezemnie.
- No no.
Chłopak zaczął przysuwać usta do jej ust. Powoli badając całą sytuacje. Doris nie potrafiła odmówić, coś w nim sprawiało, że dziewczyna łatwo mu sie poddawała.
Im bliżej niej był tym szybciej oddychała, w końcu ich usta połączyły si w namiętnym uścisku. Całowali się długo robiąc krótkie przerwy na złapanie oddechu. Dziewcyna uwielbiała go. Mark zaczął znowu błądzić po jej ciele ustami. Tym razem bardziej odażnie i śmielej. Jego usta całowały ją i muskały za uchem na szyi i obojczyki. Jego dłonie również nie leżały bezczynnie. Najpierw obejmował jej twarz później zaczął błądzić ręką po jej brzuchu, delikatnie zadzierając piżame.
- Chcesz to zrobić?
Dziewczyna nie wiedziała, czy nie bedzie żałować tego później, ale była tak upojona chwilą, że sie zgodziła. Mark zdjął jej przez głowę koszulę i zaczął całować jej piersi, schodząc powoli niżej. Ona zdjęła jego koszulkę i zaczęła głaskać go po umięśnionym torsie. To była cudowna chwila i cudowne doświadczenie. Po chwili zaczęli się kochać. To było dla niej coś nowego, ale w tym momęcie czuła sie wyjątkowo, nie wstydziła się, byli jednością idealnie dopasowaną. Nie bolało ją aż tak bardzo, ale Mark był bardzo ostrożny i delikatny. Czuła, że chce żeby i ona była zadowolona.
Po wszystkim leżeli tak chwile czasu w milczeniu wyrównując oddechy.
- Dziękuje- powiedział chłopak.
- Ja również, było wspaniale.
- Ciesze się.
Leżeli jeszcze tak przez moment poczym Mark stwiedził, że czas się ruszyc na spacer. Doris niezgrabnie się podniosła i owinięta w kołdre ruszyła do szafy wyciągając z niej luźne dresy, w których zawsze chodziła na spacery. Usłyszała cichy śmiech chłopaka.
- Jaka wstydliwa sie zrobiłaś szybko.
Doris nawet tego nie skomentowała tylko ruszyła z ciuchami do łazienki.
Tam oglądając swoją zaróżowioną cerę i rozczochrane włosy zaczeła się uśmiechać. Jej usta były odrobine spuchnięte. Związała włosy i jej oczą ukazała się malinka na szyi. Dziewczyna pomyslała no pięknie. Weszła pod prysznic i odświeżona po nim wskoczyła w ciuchy. Na twarz nałozyża odrobine pudru i maskarę. Włosy uczesała w niedbałego koka, pusczając pare kosmyków luźno na twarz.
Wchodząc do pokoju Mark był już ubrany i czekał na nią siedząc przy biurku.
Cicho zagwizdał z aprobata.
- Nawet w dresie wyglądasz seksownie a teraz idziemy bo inaczej nie wypuszcze cie z sypialni.
- Nie doczekanie twoje- dziewczyna zaczęła sie śmiać.
Zabrała jeszcze telefon i ruszyli na spacer w kierunku lasu.

CZYTASZ
Obiecana
Teen FictionObiecana to powieść o dziewczynie z małego miasteczka, której rodzina ma powiązania z sektą. Poznaje zniewalającego chłopaka, ale czy przyniesie on jej opoke czy cierpienie? A także czy Connor przyjaciel z dzieciństwa powróci do jej życia? Czy zagad...