Chłopak o imieniu Marcin szaleje za jedną dziewczyną, jest to jego najlepsza przyjaciółka. Dziewczyna jest pół Polką pół Amerykanką, ma na imię Lexy. Obydwoje prowadzą kanał na YT. Są bardzo znani w internecie, poznali się w projekcie o nazwie Team...
M-Co to jest do jasnej cholery?! L-ale proszę...niech to zostanie między nami... M-I on ci grozi!? L-Marcin... M-I o jakim pocałunku mówi?! Jakich wiadomościach?! L-Bo ja z Kacprem...wiesz... M-Ty się z nim umawiasz?! L-Nie... M-Co jeszcze przede mną ukrywasz? L-Marcin...to nie to co myślisz... M-Powiedz o co chodzi! L-Please.... Marcin M-Dobrze...postaram się nie krzyczeć, ale masz mi wszystko odpowiedzieć...wszystko L-a więc...Kiedyś...ale to było dawno...bardzo dawno...kiedy miałam 12 lat przeprowadziliśmy się do Polski. Nowa szkoła, nowi ludzie. Nikogo tam nie znałam. Weszłam do klasy i ludzie się że mnie śmiali dlatego bo miałam ciemniejszą karnację. Nikt nie chciał że mną siedzieć w ławce. Na samym końcu siedział jeden chłopak...Kacper Blonsky. Siedział sam w ławce. Podeszłam do niego i usiadłam się obok. Ludzie się z niego śmiali bo był ,,gruby''. Poznałam w szkole taką Alicję...była ładna i każdy chłopak chciał ją mieć. Kacper wyznał jej miłość, ale ona go wyśmiała. W tedy szedł na korytarzu szkoły i płakał....opowiedział mi wszystko a ja próbowałam go pocieszyć. On powiedział że i tak do końca życia będzie sam i żadna go nie zechcę. I ja w tedy mu powiedziałam że to ja go kocham i że gdyby nie on nie miała bym żadnych przyjaciół. Powiedział że mówię tak bo chcę go pocieszyć i wybiegł ze szkoły. Pisałam mu że tęsknię i wgl ale nie odpisywał. Później wrócił do szkoły i zbytnio nie pamiętam co dalej ale wiem że był moim chłopakiem ale potem wyjechał z rodziną do Warszawy. Ignorował moje wiadomości. Poznał Blowka, zaczęła się Kasa robić to się ode mnie odwrócił...dziwnym trafem byliśmy potem w tym samym teamie...teraz codziennie dzwoni i mnie przeprasza...mówi że żałuję ale wiem że tak nie jest...kiedyś był inny... M-Smutne że sława tak może popsuć człowieka...ja w życiu bym cię nie zostawił....-wtuliłam się w Marcina.. L-A jakbyś musiał wybrać pomiędzy 20 mln zł a mną? M-Ty jesteś warta więcej niż głupie pieniążki. Pomyśl. Codziennie produkują pełno pieniędzy, a takie pięknę i mądrę dziewczyny jak ty? Ile ich jest? L-Marcinaaa-lekko się zarumieniłam M-No właśnie. Jesteś tylko ty. Nie potrzebne mi są jakieś pieniądze kiedy mam ciebie-największe szczęście na całym świecie-pocałował mnie w czoło L-awwww you're cute M-Lexy... L-Yes? M-bo...czy ty...-Marcin zrobił się cały czerwony-ty.. L-Marcin, nie denerwuj się tak. Spokojnie...-pogłaskałam mu włosy M-będziesz....moją...dziewczyną...? L-Tak, Marcin tak, tylko napij się czegoś bo jesteś cały czerwony-oboje się zaśmialiśmy. Marcin spojarzał mi w oczy i się uśmiechnął-pokazać ci coś? M-no okej-wciągłam z kieszeni telefon i pokazałam Marcinowi zdjęcie moje i mojego taty L-to jest mój tata, a ta mała dziewczynka to ja. Mama mi te zdjęcia wysłała M-dziwne L-co? M-masz jego oczy...tylko... twoję są o wiele ładniejsze... L-Fuck you Marcinaaaaa!😂 M-masz jeszcze jakieś zdjęcia? L-może gdzieś się znajdą
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
M-przesłodka L-ejj M-tak?? L-a kiedy ludzie się dowiedzą o naszym związku? M-nie wiem. Co byś powiedziała żebyśmy poszli dziś gdzieś do kina? L-ok, a na co? M-możeee, jakiś horror? L-boję się horrorów K-to się do mnie przytulisz L-ale..-Przerwał mi M-bez ale, jedziemy L-no dobra, ale jak będą mi się śnić koszmary to przez ciebie. M-oj tam, oj tam
Pov. Marcin Jadę do kina z Lexy! Po raz pierwszy kiedy jesteśmy w związku! Ciekawe ile będziemy mieli dzieci? A może... zamieszkamy w USA? Albo...
L-Marcin uważaj!!! M-co?
L-Marcin...jesteś?-lekko otworzyłem oczy i zobaczyłem że jestem w jakiejś białej sali. To był szpital. Lexy stała obok mnie, a rękę miała w gipsie. Na nodze miała kilka ran. M-co ci się stało? L-Mieliśmy wypadek... M-przepraszam...kotku naprawdę... L-Okej, Marcin. A z tobą wszystko dobrze? M-chyba-ruszyłem nogą-ałłłł tylko trochę mnie noga boli L-a z głową wszystko dobrze? M-tak... L-miałeś szytą kiedy jeszcze byłeś nieprzytomny M-Nigdy sobię tego nie wybaczę...przeze mnie masz złamaną rękę... L-Marcin...nie przejmuj się...
Do sali wszedł doktor (D-doktor)
D-dzień dobry, pani Chaplin proszę za mną. -złapałem Lexy za rękę L-Marcin...muszę iść...-ścisnąłem ją mocniej M-przyjdź jak najszybciej...-i puściłem
Pov Lexy Ciekawe gdzie idziemy.... Weszliśmy do sali z USG. Dziwne.
(PP-pani pielęgniarka)
PP-połóż się tutaj L-ok
Pani zrobiła mi USG i kazała mi wyjść. Poszłam do Marcina.
M-po co byłaś L-a sumie to nie wiem. Robili mi USG.
Do sali weszła pani pielęgniarka
PP-Mamy dla państwa bardzo dobrą wiadomość. Pani Chaplin i Panie Dubielu, spodziewacie się dziecka. M-co? Na prawdę? PP-tak L-omg-Marcinowi łza poleciała-nie płaaaaaacz
Nagle do sali wszedł pan doktor
D-Pani Chaplin musi iść z nami. Szybko. Wezwijcie resztę lekarzy L-co się stało? D-Pani musi iść z nami!