Per. Mika
Podniosłem czarnowłosego na ręce w stylu ,,panny młodej ,, po czym udałem się w stronę mahoniowych schodów. Wchodząc schodek po schodku uważając, aby ciężar ciała nie opadł na którekolwiek z stron. Yuu przez pierwsze momenty mocno rzucał się w ramionach przez co musiałem mocniej go objąć uważając, aby wampirzą siłą nie chcący nie złamał mu kości.
Idąc po schodach w końcu natrafiłem na upragnione drzwi do pokoju Yuu. Biorąc pod uwagę iż drzwi były tylko lekko uchylone popchnąłem je nogą aż nie otworzyły się na przyzwoitą wielkość. Wchodząc do pokoju nie zauważyłem tego, że Yuu dość mocno uderzył się głową w otwierające się drzwi dopiero kiedy wydał z siebie rozpaczliwy oraz pijacki jęk uśmiechnąłem się lekko. - Ciii cicho - mruknąłem. Podszedłem do łóżka królewicza, które aktualnie trzymałem na rękach. Położyłem go lekko na kołdrze, a gdy ten nie otwierając oczu wyczuł gdzie jest powoli zakopał się w swoich kocach oraz poduszkach które leżały wraz z nim na posłaniu.
Po zauważeniu jak zielonooki już słodko spał udałem się w stronę drzwi. Próbując jak najciszej wyszedłem w pokoju zamykając za sobą drzwi podreptałem tak samo cicho w stronę kuchnio -jadalnio -salonu ,aby ocenić szkody co to mini zoo tam zostawiło. Wchodząc na progu o mało nie wdepnąłem w miejmy nadzieję pustą puszkę po popularnym alkoholu. Przeleciałem wzrokiem po całym salonie widząc, że jedynie co trzeba zrobić to poodkurzać. Widząc, że nie ma tutaj dla mnie żądnej rozrywki poszedłem do swojego pokoju. Zamykając drzwi usiadłem na łóżku chwilę myśląc - Każdy śpi czyli nikt nie patroluje..- Pomyślałem szukając wzrokiem mojego miecza. - Chyba nic mi się nie stanie kiedy chwilę pospaceruje na świeżym powietrzu. - Mruknąłem cicho wstając w tym samym czasie znajdując miecz który leży tuż pod moimi stopami. Przywiązałem katanę do pasa po czym podszedłem do szafy. Łapiąc za srebną klamkę, która teraz błyszczała z ciekawością światłem księżyca pociągając otworzyłem komnatę ubrań. Wyjąłem z niej parę wysokich kozaków sięgających do ud. Nie trudząc się żeby ją zamknąć od razu udałem się do okna balkonowego otwierając je i wychodząc jak najciszej się da. Zeskakując z balkonu zwróciłem uwagę na pobliski las który znajdował się jakiś kilometr ode mnie. Lądując cicho na ziemi oglądając się wokół siebie, aby upewnić się że nikogo w pobliżu nie ma. Powędrowałem w stronę lasu. Mijając pierwsze drzewka i choć przez wampirzy wzrok nie przeszkadzała mi zmiana światła to jednak mogłem zauważyć jak o wiele ciemniej było w lesie niż poza nim.
Spacerując w dalszy głąb lasu słychać można było jedynie zwierzęta, które rozpoczynał swoje łowy. Po kolejnych minutach postanowiłem usiąść na trawie opierając się o pobliskie drzewo. - Na prawdę potrzebuję raz na jakiś czas oczyścić umysł - Pomyślałem co raz bardziej się relaksując lecz jak na złość moja wygodna pozycja nie trwała długo. Usłyszałem z głębin lasu szybko poruszające się zwierzę.. lub nie... Wsłuchując się w szybkość kroków było to coś za szybkie na zwierzę. Więc właśnie na mnie szarżował świadomy lub nie wampir. Położyłem rękę na rękojeściu katany powoli wyjmując ją z pochwy. Kiedy nagle wszystko ucichło z krzaków wyjawiła się znajoma różowa czupryna. - Krul ?- Zawołałem zdziwionym lecz obojętnym głosem . Krul pierw zrobiła zniesmaczoną minę którą po chwili zmieniła w uśmiechniętą cicho się śmiejąc pod nosem - Tak się witasz w matką kiedy nie widziałeś jej już długi czas ?- Zapytała słodkim głosem podchodząc bliżej przy czym badając mnie wzrokiem z góry na dół. Zwęziłem oczy mówiąc. - Lepsze pytanie jest co tu robisz- Różowa landrynka popatrzyła się tylko na mnie uśmiechając się lekko, a w jej oczach można było ujrzeć krztę szczęścia, która jak można się domyślić najpewniej była udawana. Zaraz zwymiotuje tym jak Krul bardzo chcę, abym uważał ją za matkę. Choć racji jest w tym, że jest moją matką, a nasze relacje z daleka wyglądają na mocne relacje syna z matką. To dzisiaj jestem na tyle zmęczony, że na prawdę mam dość słuchania jaki kolor nowej sukienki wybrała ponieważ żeby mnie znaleźć lepszego pretekstu nie ma. - Samolot się zepsuł nie daleko przez co musieliśmy awaryjnie lądować. Przypomniała sobie, że przecież ty tu nie daleko jesteś więc chciałam się upewnić czy wszystko z tobą w porządku. A i zanim pójdę pamiętam jakby coś się stało zdaj mi raport oraz wracaj do swojego domku. Rozkazałam wampirom przeczesać teren i nie chcę abyście na siebie wpadli. - Powiedziała robiąc pod koniec poważniejszą minę, przed pójściem z powrotem do najpewniej już wraku samolotu, podskoczyła klepiąc delikatnie mnie po głowie. I tak jak szybko przyszła, odeszła. Mając jej słowa na uwadze zacząłem wracać.
=============================================================================
480 słów p o poprawie 760 słów
EKHEM EKHEM
jak ktoś mógł zauwazyć usunęłam gorącą jak palnik gazowy scenę gdzie Mika prawie zgwałcił pijanego Yuu. Stwierdziłam że wtedy to wszystko by działo się troszkę za szybko oraz że to niezbyt pasuję mi do Miki.
do kiedy nie poprawie 14 rozdziału może wyjść mini lag mózgu ale kiedy poprawie to bedzię wszystkie ładnie i pięknie
nie wiem co jeeszcze dopisać
więc do następnego .
CZYTASZ
~Moja Różyczka ~ MikaYuu ~ Owari no Seraph
FanfictionPodczas wojny obowiązuje wiele zasad jedną z nich jest ta, że nie można się w nikim zakochiwać. Tym bardziej jeśli osoba w której się zakochujesz jest po innej stronie. Mika musi się starać o kruche i głupie serce Yuichiro. Jak biedny, blond wampi...