2.

115 22 7
                                    

- Wygląda na spokojnego. - Lay zerknął na siedzącego na kanapie jasnowłosego nastolatka. - Nie rusza się, nie podnosi głowy. Nie wydaje się nawet oddychać. - Wymieniał, wzruszając ramionami.

- Oddycha. - Sehun dźgnął go palcem, ku przerażeniu wszystkich w pomieszczeniu. - O widzicie? O!

Chciał zrobić to ponownie, jednak ostry głos Krisa mu zakazał.

- Zostaw go. - Powiedział on. - A ty. - Zwrócił się do Świetlistego. - Powiedz mi, czego szukasz na terenie nieswojego klanu.

Nie dostał odpowiedzi, to chyba oczywiste.

Jednak oczywistym nie było nagłe wtargnięcie drobnego chłopaka, nieco starszego od siedzącego na kanapie nastolatka.

- Kretyni! - Krzyknął ten, nadymając rumiane policzki. - Nie wstyd wam znęcać się nad dzieckiem, huh? - Pytał, szybko podchodząc do Świetlistego i siadając obok niego. - Lepiej pokażcie mi, z kim był. - Rozkazał, patrząc na wszystkich surowo.

- Taemin...

- Nie, Yi Fan! - Nie dał nikomu dojść do słowa. - To dziecko! Nawet jako dorosły nic nie zrobi, nie tak silnym facetom jak wy. Chyba, że wy naprawdę boicie się nastolatka z wahaniami hormonów!

Nie obdarzył nikogo spojrzeniem, łapiąc podbródek nastolatka w palce. Miał zamiar spojrzeć mu w oczy, w ten sposób dowiadując się o nim tak cennych informacji. Taemin się nie bał, sam był jednym z karmiących i może nie miał doczynienia z młodymi Świetlistymi, wiedział, jak się zachować.

Jednak nie spodziewał się zobaczyć tego, co zobaczył.

- Jesteś taki głodny. - Powiedział cicho. - Moje biedactwo. - Przytulił go do piersi, chcąc dać choć trochę otuchy.

Nikt nie musiał wiedzieć, że w ten sposób określa stadium rozwojowe Świetlistego i sposób, w jaki ten się odżywia.

I nikt nie musiał wiedzieć, że nie potrafił nic stwierdzić. Jednak czuł na sobie zaniepokojony wzrok Yi Fana, Chanyeola i Jongina, kiedy zadrżał, zaskoczony dotykiem nastolatka.

Uspokoił ich gestem, na powrót skupiając uwagę na głodzie Świetlistego. Delikatnym i czułym dla ucha głosem mruczał mu w ucho, aby ten zachował spokój.

Ale ten nie potrafił tego uczynić. Smaczny zapach przytulającego apetycznego był zbyt kuszący, aby po prostu zrezygnować i nie zaspokoić głodu. Dlatego przestał na chwilę myśleć, chcąc zrobić tylko jedną rzecz.

Ale nie mógł, nie potrafił.

Spadł z kanapy, pragnąc uciec. Skulił się pod ścianą, uspokajając oddech. Odepchnięty przez niego Taemin podniósł się z podłogi, zaskoczony, nakazując wszystkim spokój.

Stawiał małe kroki, nie zwracając uwagi na idących przy nim Chanyeola i Sehuna.

- Skarbie. - Westchnął. - Skarbie, chodź do mnie. - Uśmiechnął się, kiedy skulony blondyn spojrzał na niego zeszklonymi oczami.

- Skarbie. - Kontynuował. - Nie chcę cię skrzywdzić, tak? Więc podaj mi rękę i chodź do mnie, dobrze?

Nie spodziewał się, że Świetlisty wstanie. Ale był szczęśliwy.

Złapał za delikatną i drżącą dłoń, prowadząc go na kanape, na poprzednie miejsce.

- Już dobrze. - Powiedział, zajmując pozycje przed nastolatkiem. - Teraz spokojnie powiedz, jak się nazywasz, dobrze?

Cisza. Taemin nie spodziewał się, że Świetlisty odpowie, ale miał choć skrawek nadziei, że tak się stanie.

- Jak się nazywasz? - Ponowił. - Hm?

- Baekhyun.

- W porządku. - Uśmiechnął się. - Teraz mi po...

Ktoś mu przerwał, głośnym chrząknięciem.

- Co on powiedział? - Zapytał go Junmyeon. - Odpowiedział w nieznanym nam dialekcie.

Taemin nie odpowiedział przyjaciołom, skupiając się tylko na drobnym chłopaku.

- Mów do mnie Taemin, w porządku? - Mówił zwykłym, międzyrasowym dialektem, będąc pewnym, że Baekhyun go rozumie. - Możesz mówić w naszym dialekcie? - Zapytał jeszcze, podpuszczony przez Yi Fana.

Baekhyun odpowiedział mu kiwnięciem głowy.

"Nie."

- W porządku. - Taemin nie pokazywał negatywnych uczuć. - Tylko mi powiedz, ile masz lat. - Podkreślił, wiedząc, że ta informacja jest tą najcenniejszą.

Świtlisty się wahał. Tak naprawdę się bał. Bał wszystkich w pokoju i bał, że nie potrafi zachować samokontroli, krzywdząc przyjaznego Taemina.

- Osiemnaście. - W końcu wyszeptał.

Wszystko było już oczywiste. Lee odsunął się, krążąc po pokoju. Głęboko oddychał, starając się opanować łzy. Dla niego sytuacja była już oczywista. Jednak nie dla innych.

- Kurwa. - Krzyknął w pewnym momencie. - Macie tu osiemnastoletniego Świetlistego, któremu zabiliście opiekuna. Teraz on albo umrze, albo was wszystkich zamorduje, na końcu zdychając z głodu.

Nikt nie odpowiedział na jego krzyki, myśląc.

- Co to znaczy? - Sehun wolał się upewnić. - Czym jest ten opiekun i niby jak te dziecko ma nas zamordować? Pazurkami podrapać?

Taemin nie miał siły odpowiedzieć.

Ale nie musiał, odpowiedział za niego sam Świetlisty, w międzyrasowym dialekcie. Jego głos ociekał strachem, jednak przełamał się i mówił.

- J-Ja... - Zaczął, zwracając tym na siebie uwagę. - J-Ja nie m-mam... To nie był...

Lee momentalnie znalazł się przy nim.

- Już cicho. - Powiedział. - Nie masz opiekuna? - Upewniał się. - W takim razie...  Jesteś tuż przed wybraniem go, prawda? Czy tamten mężczyzna... To był twój wybór?

Baekhyun skinął głową, zaraz ją spuszczając. Starał się nie rozpłakać, przeżywając wszystko, głodny.

- Już spokojnie. - Słyszał. - Teraz uspokój się, nakarmię cię dobrze?

Stukanie kropel o parapet wzmożyło we wszystkich strach. Nikt nie potrafił powstrzymać Taemina, kiedy ten, rozpinajac górne guziki koszuli, zbliżał szyję do zafascynowanego tym Świetlistego. Nikt nie potrafił zrobić ruchu, kiedy suche wargi delikatnie musnęły bladą skórę.

Sehun podskoczył, a Yi Fan zaklnął, kiedy ostre kły przebiły szyję.

Junmyeon westchnął, przymykając na chwilę oczy. Kiedy je otworzył, było już po wszystkim.

- Dziękuję. - Baekhyun schylił głowę, po chwili skupiając wzrok na karmiącym go przed sekundami mężczyźnie.

- To nie starczy ci nawet na dobę. - Odpowiedział ten. - Zjedz jeszcze.

- Nie mogę zabierać energii twojego Świetlistego. - Baekhyun uśmiechnął się nikle. - To nie w porządku....

- Baekhyun...

- Dziękuję. - Przerwał ten. - Nie potrzebuje dużo, nie martw się mną.

- Ale...

Próbował podejść do Świetlistego, ale silna dłoń zacisnęła się na jego nadgarstku.

- Słyszałeś. - Yi Fan zacisnął zęby. - Najadł się, teraz zaprowadź go do pokoju, cie nie skrzywdzi, ale weź Chanyeola, wolę nie ryzykować.

Taemin posłusznie skinął głową.

Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz