3.

105 21 16
                                    

Rozmawiał z chłopakiem, który po nasyceniu głodu stał się niesamowicie otwarty i przyjazny. Żartował z nim, współczuł mu i dawał psychiczny komford. W końcu zasnął, znużony. A wdzięczny Baekhyun przeczesywał mu palcami kosmyki, uśmiechając się pod nosem.

Stojącemu obok Chanyeolowi to się nie podobało. Marszczył brwi, bojąc się o życie przyjaciela. Wstrzymywał oddech na każdy z nielicznych gwałtownych ruchów wampira.

Powoli miał dość, dlatego nerwowo oddychał, co nie umknęło uwadze Świetlistego. Spojrzał ten na Chanyeola, oczami pytając o powód takiego zachowania.

Co wściekło Parka już całkowicie, dlatego nie panując nad sobą, popchnął on drobnego nastolatka, zabierając od niego śpiącego przyjaciela. Warknął jeszcze, patrząc na skulonego wampira, kiedy wychodził, jeszcze bardziej rozjuszony.

- Zabijcie go w końcu. - Westchnął. - Mam dość tego zasranego dzieciaka, który zagalopował się i czuje się tutaj nad wyraz swobodnie.

- Sam siebie zabij. - Odpyskował mu Sehun. - Ten dzieciak może nam być potrzebny. Może umie wyłączać prąd jak Jinki?

- No tak! I jeszcze jak Jinki ugotuje nam obiadek i przeleci przyjaciela, co?!

- Co ty masz do Jinkiego? - Junmyeon chlasnął go po głowie. - Hm?

- Nic!

- I dlaczego krzyczysz? - Jego ojciec patrzył na niego, rozbawiony.

- On mnie denerwuje!

- Czym?

- Sobą!

- Nie mów tak. - Yi Fan spojrzał na niego poważnie. - Dzieciak jest nieobliczalny, prawda? - Kilkoro z obecnych mu pokiwało. - Będzie niebezpieczny, kiedy odbierzemy mu opiekuna, prawda?

- Do czego dążysz? - Suho nie rozumiał. - Nie wykorzystasz go, nie poświęcisz jednego z nas.

Kris pokręcił głową.

- Nie chodzi mi o te całe karmienie. - Wytłumaczył. - Może by tak...

- Co? - Dziadek Yi Fana spojrzał na wnuka. - Zamierasz wykorzystać go przeciw całej jego rasie? - Odgadł. - Jak masz zamiar to zrobić?

- Opiekunem dzieciaka zostanie jeden z nas. - Tłumaczył. - Oczywistym będzie, że naiwny i osamotniony dzieciak zbliży się do karmiciela.

Ojciec Chanyeola szybko mu przerwał.

- Nie zabijesz jednego z nas. - Powiedział. - Chyba, że...

- Tak. - Yi Fan zachichotał. - Będzie wściekły, kiedy opiekun, którego zacznie kochać, tak po prostu go porzuci.

***

- Wszystko w porządku? - Taemin podszedł do przywołanego do salonu Świetlistego. - Minęły dwa dni od twojego ostatniego posiłku, zjesz coś?

Nastolatek szybko zaprzeczył, kręcąc głową.

- Nie potrzebuję. - Powiedział cicho, w swoim dialekcie. - Trzymam się.

- Wiesz, że niejedzenie jest bardzo niezdrowe?

- Jedzenie pokarmu po innym Świetlistym nie jest w porządku. - Bronił się. - I nie jest też w pełni wartościowym posiłkiem.

- Dlaczego nie?

- Czujemy siebie i oboje nie możemy się nasycić, przepraszam.

Taemin westchnął.

- Mój chłopak to rozumie, nie gniewa się o to.

-  To nie jest zależne od nas, wiesz o tym.

Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz