1.

171 28 45
                                    

Księżyc łagodnie wschodził, świecąc po szczelnie zamkniętych oknach wielkiej rezydencji. Mężczyźni wewnątrz nie byli zafascynowani jego pięknem, zbyt zajęci czymś innym. A właściwie kimś.

Rzadko kiedy tak wielu z Ognistych, Wodnych i nawet Powietrznych zebrało się w jednym miejscu. Teraz wszyscy ci, nawet wiecznie spokojni Uzdrowiciele, nerwowo stukali butami o podłogę i krążyli po pokoju.

- Noż cholera! - Jeden z nich nie wytrzymał. - Coście narobili, idioci? - Pytał, wzrokiem krążąc po tak znajomych twarzach. - Nie mogliście ich po prostu zabić, huh? Czy wy kiedykolwiek myśleliście o jakichś konsekwencjach? Sprawia wam frajdę robienie kłopotów starszyźnie?!

- Ale Kris!

- Zamilcz!

- Yi Fan...

- Nie, Junmyeon. - Powiedział ten. - Na naszym terenie jest zasrany Świetlisty, nie wiadomo, w którym stadium rozwojowym. - Machnął ręką. - Jak mam być spokojny? Jak mam się uspokoić, wiedząc, że grozi nam bliżej nieokreślone niebezpieczeństwo?!

- Przecież to dzieciak, nie zrobi nikomu krzywdy!

Mężczyzna nie wytrzymał, prychając.

- Nie zrobi krzywdy? Czy ty nie widzisz, huh? Od pierdolonej godziny karmi się facetem, z którym go tutaj zamknęliście! - Krzyknął. - Wysysa mu krew, dla jasności!

Nikt mu nie odpowiedział, za to każdy spuścił wzrok. Jedynie nie te starsze, sędziwe pokolenie, które jako jedyne zachowało spokój i popijało alkohol.

Jednak nie każdy chciał być cicho.

- Przynajmniej się naje. - Zauważył jeden z młodszych Powietrznych, Sehun. - I normalnie z nami porozmawia. - Wzruszył ramionami. - To chyba dobre wyjście, nie?

- Pieprzony wampir ma z nami porozmawiać? Czy ty siebie słyszysz? - Yi Fan złapał się za skroń, masując ją. - Ale w porządku. - Postanowił. - Pilnujcie go, za dwa dni wracam, wtedy porozmawiamy.

Wyszedł, zostawiając osłupionych pozostałych. Nakazał jedynie czujną ochronę niebezpiecznego Świetlistego i przeczesanie terenu, bo a nuż znajduje się tam jeszcze jeden taki egzotyczny okaz.

***

Baekhyun był głodny. Był straszliwie głodny i nie wiedział, gdzie jest, ani nawet dlaczego. Był przerażony, zaczął płakać, sycąc się ostatnimi skrawkami energii martwego mężczyzny.

Nie wiedział, kiedy i czy w ogóle pozwolą mu na uśmierzenie głodu. Miał nikłą nadzieję, że jednak tak, bo już czuł, że jego organizm słabnie, ciało wiotczeje, a mózg nie funkcjonuje w prawidłowy sposób. Umierał, kurwa, umierał.












Moje Zbereźniki!

Rozdzialik jest małym wprowadzeniem do historii i możliwością poznania bohaterów. Jest to moje drugie fanfiction z wątkami fantasy, dlatego liczę na Wasze sugestie i szczere opinie.

Historia jest dopracowana w połowie, druga część będzie pisana na żywo, przed publikacją (tak jak zawsze zresztą).

Jestem ciekawa, czy prawidłowo rozszyfrowaliście rasę bohaterów. Dajcie znam, kto może być kim.

Całującą w czółko,

sic_cus

Ostatni | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz