Wróciliśmy do mieszkania dopiero późną nocą. Obydwoje byliśmy tak zmęczeni, że rzuciliśmy się na łóżko i niemal od razu zasnęliśmy w swoich objęciach.
Obudziłam się dość wcześnie. Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam że Antonio też już nie śpi.
- Dzień dobry.- szepnął.
- Długo tak na mnie patrzysz?- zaśmiałam się cicho.- Dzień dobry.- dodałam, a następnie wstałam i ruszyłam w kierunku balkonu.
Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam nim się, jednocześnie przyglądając się wszystkiemu, co mnie otaczało.
- Już palisz?- zapytał Hierro, podchodząc do mnie.
- Jak widać. Chcesz?- podałam mu.
- Kiedy jedziemy?
- Jutro. Dzisiaj muszę jeszcze skontaktować się z naszym przewoźnikiem i spotkać z córką.
- Już jutro?- spojrzał na mnie, a ja westchnęłam i złapałam go za rękę.
- Sam zobacz... Nic nadzwyczajnego tu nas nie czeka. Mieszkanie, praca... I tak w kółko. Zamiast tego możemy oczywiście poczuć się wolni i stąd prysnąć.
- Wiesz, że się zgadzam. Jestem tylko zdziwiony, że tak szybko.
- Na co mamy niby czekać?
- Też racja.- mruknął.- Dlaczego właśnie Meksyk?
- Mam tam koleżankę. Zadzwoniła do mnie.
- Nie mów, że to...
- Tak, to Alta.
- Czego ona od ciebie chce?- zdziwił się.
- Nic. Musimy tylko coś wyjaśnić. Poza tym, to idealne miejsce na skoki. Nie uważasz?
- Dobrze. Rób, co słuszne.- kiwnął głową, kierując się w stronę salonu.
- Antonio?- zawołałam cicho, a on się odwrócił.- Zaufaj mi, proszę.
- Ufam ci.- zapewnił.
- Dziękuję.- szepnęłam i uśmiechnęłam się.
*Hierro pov*
Zulema była całkiem inna niż kilka lat temu. Miała dłuższe włosy, a w dodatku wyglądała jeszcze piękniej niż wcześniej. Jedna rzecz się jednak nie zmieniła- była pewna siebie i potrafiła organizować ucieczki. Zawsze podziwiałem jej inteligencję i sposób myślenia...
Stała na balkonie i dzwoniła do kolejnych osób- najpierw do Altagracii, później do niejakiego Luisa, który miał nam pomóc z transportem.
- A może dasz nam pieprzony kajak? To jest ocean, pajacu. Płacę ci wystarczająco dużo, żebyś mógł ogarnąć samolot... Skąd? To już twoja głowa. Obyś jej nie stracił.- syknęła i rozłączyła się.
- Wszystko w porządku?- zapytałem, ale ona tylko pokiwała twierdząco głową i wybrała kolejny numer.
Tym razem do swojej córki.
- Kto mówi?- odezwał się głos po drugiej stronie. Zule przez kilka sekund milczała, po czym cicho powiedziała:
- Amal?
- Mamo, to ty?- zdziwiła się dziewczyna.
- Tak. To ja.
- Wyszłaś, czy uciekłaś?
- No, cóż... Sama w to nie wierzę, ale wyszłam.- zaśmiała się.- Spotkajmy się. Od drugiej po południu będę w Sewilli, na placu.
- Przyjadę, obiecuję.- zapewniła.
CZYTASZ
Amor Peligroso. Zulema Zahir x Antonio Hierro- v.2
FanfictionCzęść druga mojego opka, które "znata i kochata" ❤