3. Samolot

69 18 9
                                    

Wróciliśmy do mieszkania dopiero późną nocą. Obydwoje byliśmy tak zmęczeni, że rzuciliśmy się na łóżko i niemal od razu zasnęliśmy w swoich objęciach.

Obudziłam się dość wcześnie. Kiedy otworzyłam oczy, zauważyłam że Antonio też już nie śpi.

- Dzień dobry.- szepnął.

- Długo tak na mnie patrzysz?- zaśmiałam się cicho.- Dzień dobry.- dodałam, a następnie wstałam i ruszyłam w kierunku balkonu.

Zapaliłam papierosa i zaciągnęłam nim się, jednocześnie przyglądając się wszystkiemu, co mnie otaczało.

- Już palisz?- zapytał Hierro, podchodząc do mnie.

- Jak widać. Chcesz?- podałam mu.

- Kiedy jedziemy?

- Jutro. Dzisiaj muszę jeszcze skontaktować się z naszym przewoźnikiem i spotkać z córką.

- Już jutro?- spojrzał na mnie, a ja westchnęłam i złapałam go za rękę.

- Sam zobacz... Nic nadzwyczajnego tu nas nie czeka. Mieszkanie, praca... I tak w kółko. Zamiast tego możemy oczywiście poczuć się wolni i stąd prysnąć.

- Wiesz, że się zgadzam. Jestem tylko zdziwiony, że tak szybko.

- Na co mamy niby czekać?

- Też racja.- mruknął.- Dlaczego właśnie Meksyk?

- Mam tam koleżankę. Zadzwoniła do mnie.

- Nie mów, że to...

- Tak, to Alta.

- Czego ona od ciebie chce?- zdziwił się.

- Nic. Musimy tylko coś wyjaśnić. Poza tym, to idealne miejsce na skoki. Nie uważasz?

- Dobrze. Rób, co słuszne.- kiwnął głową, kierując się w stronę salonu.

- Antonio?- zawołałam cicho, a on się odwrócił.- Zaufaj mi, proszę.

- Ufam ci.- zapewnił.

- Dziękuję.- szepnęłam i uśmiechnęłam się.

*Hierro pov*

Zulema była całkiem inna niż kilka lat temu. Miała dłuższe włosy, a w dodatku wyglądała jeszcze piękniej niż wcześniej. Jedna rzecz się jednak nie zmieniła- była pewna siebie i potrafiła organizować ucieczki. Zawsze podziwiałem jej inteligencję i sposób myślenia...

Stała na balkonie i dzwoniła do kolejnych osób- najpierw do Altagracii, później do niejakiego Luisa, który miał nam pomóc z transportem.

- A może dasz nam pieprzony kajak? To jest ocean, pajacu. Płacę ci wystarczająco dużo, żebyś mógł ogarnąć samolot... Skąd? To już twoja głowa. Obyś jej nie stracił.- syknęła i rozłączyła się.

- Wszystko w porządku?- zapytałem, ale ona tylko pokiwała twierdząco głową i wybrała kolejny numer.

Tym razem do swojej córki.

- Kto mówi?- odezwał się głos po drugiej stronie. Zule przez kilka sekund milczała, po czym cicho powiedziała:

- Amal?

- Mamo, to ty?- zdziwiła się dziewczyna.

- Tak. To ja.

- Wyszłaś, czy uciekłaś?

- No, cóż... Sama w to nie wierzę, ale wyszłam.- zaśmiała się.- Spotkajmy się. Od drugiej po południu będę w Sewilli, na placu.

- Przyjadę, obiecuję.- zapewniła.

Amor Peligroso. Zulema Zahir x Antonio Hierro- v.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz