8. Tak jest

62 10 10
                                    


- Kogo zaprosimy? - zapytał Antonio, kiedy kuzyn Alty odjechał, a sama gospodyni musiała coś załatwić poza domem.

- Na pewno Meksykankę, Saray z Estrellą i jej nową dziewczyną, Amal i Blondynę. 

- To wszyscy? 

- Plus twoi kumple i rodzina.

- Zaproszę tylko rodziców, brata i kumpla. 

- Oby nie z więzienia. - zażartowałam.

- O to się nie martw. 

- Dobrze. - uśmiechnęłam się, kiedy złapał mnie za rękę. - Trzeba do nich zadzwonić. Zrobię to później.

- W porządku. Ja odezwę się do Louisa.

- Co z rodzicami?

- Chcę im to powiedzieć sam. Dlatego lecimy do Hiszpanii już niedługo.

- Kiedy?

- Cóż... Za cztery dni.

- Zgoda. - pokiwałam głową.

- Właściwie to dlaczego nie chcemy, żeby nasz ślub był w rejestrze? - zdziwił się mężczyzna. - Wiesz, że możemy...

- Nie. Nie chcę, żeby cię ze mną powiązywali. Cholera wie, kiedy coś odpierdolę.

- Zulema... - zaczął, ale ja uniosłam dłoń w uciszającym geście. - Dobrze, rozumiem. - zapewnił mnie.

- Dziękuję. - szepnęłam, wbijając wzrok we własne dłonie, w których obracałam długopis. 

- To nieuniknione, prawda?

- Pewnie tak. Teraz nie ma takiej potrzeby, ale nigdy nie wiesz, kiedy skończą ci się pieniądze albo czy nie trafi się jakiś skurwiel. - mruknęłam.

- Wszystko będzie dobrze. - zapewnił, patrząc mi głęboko w oczy. - Jakkolwiek nie będzie, ja zostaję z tobą, rozumiesz?


***


Siedziałam w samolocie, czekając na Antonia. Kiedy wszedł do środka, mimowolnie się uśmiechnęłam. 

- Jak masz na imię? - zapytałam, kiedy usiadł obok mnie. 

- Antonio Hierro. - odparł rozbawiony.

- Jak ten piłkarz. - zauważyłam, nie mogąc się powstrzymać od śmiechu.

- Jesteś niemożliwa. 

- No coś ty. A...

- Nie, nawet o to nie pytaj.

- Tak czy nie? - zapytałam, flirciarsko się uśmiechając.

- A chcesz zarobić w łeb? - usłyszałam w odpowiedzi, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w fotelach i dusiliśmy się ze śmiechu. Lot trwał dobre czternaście godzin. Kiedy wysiedliśmy, czułam się jakby moje nogi były zrobione z waty.

- Teraz idziemy do twoich rodziców, tak? - zapytałam, a mężczyzna pokiwał głową. - Cholera.

- Na pewno cię polubią. 

 Zrobiłam dziubek z ust, przez chwilę się zastanawiając.

- Nie sądzę.

Amor Peligroso. Zulema Zahir x Antonio Hierro- v.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz