Alta sięgnęła po telefon. Kiedy tylko zobaczyła, od kogo przychodzi połączenie, szeroko się uśmiechnęła i odebrała.
- Siemasz, José! Co słychać?... Tak, pamiętasz, że wisisz mi przysługę? Masz szansę się odwdzięczyć... Nie będziemy o tym rozmawiać przez telefon. Przyjedź tutaj... Dobrze. Do zobaczenia.
- Kto to? - kiwnęłam głową w stronę telefonu.
- Mój kuzyn. Ten urzędnik.
- Kiedy przyjedzie?
- Już się zbiera. W ciągu paru godzin będzie.
- Boję się zapytać, co zrobiłaś że wisi ci przysługę i w związku z tym dzwonisz, a on przyjeżdża tak, jakbyś go wołała z kuchni do salonu.
- Zule, Zule, Zule... - Meksykanka pokręciła głową i się roześmiała. - Jak sądzisz?
- Założę się, że ktoś mu bardzo zawadzał.
- Oczywiście, że tak. - zgodziła się Alta. - Był świadkiem zabójstwa. Typ nie dawał mu spokoju, groził, robił wycieczki do jego domu.
- Niezłe rzeczy tu się dzieją. - mruknęłam.
- To jeszcze nie wszystko. Ale nie musisz wszystkiego wiedzieć. Skoro będzie tu gość, mogłabyś się ubrać.
- Mogłabym. - mruknęłam. Miałam na sobie wyłącznie długą koszulkę, w dodatku przesiąkniętą wodą.
Poszłam do domu i od razu weszłam do naszej sypialni, żeby wybrać ubrania, które założę -czarne spodnie z łańcuchem i bluzkę.
- Dzisiaj przyjeżdża kuzyn Alty. - powiedziałam do Antonia, siadając obok niego i kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
- Kiedy?
- Za parę godzin.
- Szybko... Zule, jesteś tego pewna?
- Oczywiście. - odparłam. - Chcę tego. - dodałam, po czym spojrzałam mu w oczy i pocałowałam go. - Ta decyzja będzie najlepszą w moim życiu.
- Tak sądzisz? - zapytał, a ja pokiwałam głową i kontynuowałam pocałunek. W jednej chwili mężczyzna przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej i objął w talii. Zawisł nade mną, delikatnie wodząc dłonią po mojej twarzy, a potem szyi. - Kocham cię. - powiedział.
Jako dziecko i młoda kobieta nigdy nie słyszałam tych słów. Plątałam się w miłości, które kończyły się tragediami - jak związek z Hanbalem czy Asilem - i które nie dawały mi tego, co powinnam była czuć. Sądziłam, że Hanbal jest miłością mojego życia, ale nawet przy nim nie czułam tego, co teraz, będąc z Antoniem. Mimo że nie byliśmy młodzi, tak właśnie wyglądaliśmy i żyliśmy. Jak zakochani dwudziestolatkowie.
***
- Zule, Antonio, on za chwilę tu będzie. - powiedziała Alta, wchodząc do naszej sypialni. Mój chłopak niedawno zasnął, a ja leżałam w jego objęciach i gapiłam się w okno.
- Słyszysz, kochany? Wstawaj. - szepnęłam, łapiąc go za ramię. - Zaraz przyjdziemy. - dodałam, tym razem do przyjaciółki.
- Pośpieszcie się. - poprosiła, po czym wyszła.
- Która godzina? - zapytał mnie Hierro.
- Już czternasta. - odpowiedziałam, rysując palcem na jego torsie niewidzialne szlaczki. - Chodźmy.
Po kilku minutach weszliśmy do salonu, w którym czekali na nas już Jose i Altagracia.
- To oni. - uśmiechnęła się kobieta, a jej kuzyn wstał i podał nam rękę.
- Witajcie. Zulema i Antonio, prawda?
- Tak, otóż to. - odparł, obejmując mnie ramieniem.
- Usiądźcie, proszę, musimy ustalić parę szczegółów. Kiedy chcielibyście się pobrać?
Pobrać... Cholera, to wciąż brzmiało niewiarygodnie. Miałam wyjść za mąż za mężczyznę w którym byłam zakochana do tego stopnia, że moje uczucie do niego nie wygasło, a wychodząc z więzienia czułam nie tylko radość z wyczekanej wolności, ale też wielką chęć odnalezienia go. Brzmiało jak bajka.
- Jak najszybciej. - powiedziałam bez zastanowienia. - Chcemy zaprosić parę osób, ale ich transport nie potrwa długo. Może za dwa tygodnie?
- Taki termin będzie dość rozsądny. Za dokładnie dwa tygodnie?
- Tak. O piątej po południu. - dodałam.
- Świetnie. Tutaj?
- Tutaj? - powtórzyłam pytanie, odwracając głowę w stronę narzeczonego.
- Nie. Chcielibyśmy, żeby odbyło się w Hiszpanii.
- W Hiszpanii? - powtórzyłam zaskoczona. - Przepraszam, za chwilę wrócimy. - oznajmiłam, wychodząc z pomieszczenia. Hierro poszedł za mną, aż znaleźliśmy się na zewnątrz. - Co jest grane?
- Gdybyśmy polecieli do Europy, moglibyśmy zaprosić moich rodziców, twoją córkę, Cygankę... Sama zobacz, nie jesteś teraz ścigana. Nikt cię nie powiąże z kasynem, bo miałyście na sobie kominiarki, a na ulicach nie ma żadnych kamer.
- Cholera, racja. - kiwnęłam głową.
- Chcę cię przedstawić swoim staruszkom. - uśmiechnął się. - Powinni cię poznać.
Ten uśmiech mnie rozbrajał.
- Wygrałeś. - zgodziłam się, po czym weszliśmy z powrotem do domu. - Postanowione. Chcemy wziąć ślub w... - urwałam w połowie zdania, nie byłam pewna co do miejscowości.
- W Barcelonie.
- Będzie was to sporo kosztować. - zagwizdała cicho Alta, ale wiedziała, że nam to nie przeszkadza. Byliśmy gotowi wydać na to wydarzenie wszystkie pieniądze, które teraz mieliśmy (co i tam nam nie groziło przy obecnym budżecie).
Rozmawiając o naszym ślubie z urzędnikiem przez chwilę czułam się jak... Normalna osoba. Życie jest pełne niespodzianek.
Dobranoc, kochani!! 🥰
CZYTASZ
Amor Peligroso. Zulema Zahir x Antonio Hierro- v.2
FanfictionCzęść druga mojego opka, które "znata i kochata" ❤