7. Jak zakochani dwudziestolatkowie

53 10 8
                                    


Alta sięgnęła po telefon. Kiedy tylko zobaczyła, od kogo przychodzi połączenie, szeroko się uśmiechnęła i odebrała.

- Siemasz, José! Co słychać?... Tak, pamiętasz, że wisisz mi przysługę? Masz szansę się odwdzięczyć... Nie będziemy o tym rozmawiać przez telefon. Przyjedź tutaj... Dobrze. Do zobaczenia.

- Kto to? - kiwnęłam głową w stronę telefonu.

- Mój kuzyn. Ten urzędnik.

- Kiedy przyjedzie?

- Już się zbiera. W ciągu paru godzin będzie.

- Boję się zapytać, co zrobiłaś że wisi ci przysługę i w związku z tym dzwonisz, a on przyjeżdża tak, jakbyś go wołała z kuchni do salonu.

- Zule, Zule, Zule... - Meksykanka pokręciła głową i się roześmiała. - Jak sądzisz?

- Założę się, że ktoś mu bardzo zawadzał.

- Oczywiście, że tak. - zgodziła się Alta. -  Był świadkiem zabójstwa. Typ nie dawał mu spokoju, groził, robił wycieczki do jego domu.

- Niezłe rzeczy tu się dzieją. - mruknęłam.

- To jeszcze nie wszystko. Ale nie musisz wszystkiego wiedzieć. Skoro będzie tu gość, mogłabyś się ubrać. 

- Mogłabym. - mruknęłam. Miałam na sobie wyłącznie długą koszulkę, w dodatku przesiąkniętą wodą.

Poszłam do domu i od razu weszłam do naszej sypialni, żeby wybrać ubrania, które założę -czarne spodnie z łańcuchem i bluzkę. 

- Dzisiaj przyjeżdża kuzyn Alty. - powiedziałam do Antonia, siadając obok niego i kładąc głowę na jego klatce piersiowej. 

- Kiedy?

- Za parę godzin.

- Szybko... Zule, jesteś tego pewna?

- Oczywiście. - odparłam. - Chcę tego. - dodałam, po czym spojrzałam mu w oczy i pocałowałam go. - Ta decyzja będzie najlepszą w moim życiu.

- Tak sądzisz? - zapytał, a ja pokiwałam głową i kontynuowałam pocałunek. W jednej chwili mężczyzna przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej i objął w talii. Zawisł nade mną, delikatnie wodząc dłonią po mojej twarzy, a potem szyi. - Kocham cię. - powiedział.

Jako dziecko i młoda kobieta nigdy nie słyszałam tych słów. Plątałam się w miłości, które kończyły się tragediami - jak związek z Hanbalem czy Asilem - i które nie dawały mi tego, co powinnam była czuć. Sądziłam, że Hanbal jest miłością mojego życia, ale nawet przy nim nie czułam tego, co teraz, będąc z Antoniem. Mimo że nie byliśmy młodzi, tak właśnie wyglądaliśmy i żyliśmy. Jak zakochani dwudziestolatkowie.


***


- Zule, Antonio, on za chwilę tu będzie. - powiedziała Alta, wchodząc do naszej sypialni. Mój chłopak niedawno zasnął, a ja leżałam w jego objęciach i gapiłam się w okno. 

- Słyszysz, kochany? Wstawaj. - szepnęłam, łapiąc go za ramię. - Zaraz przyjdziemy. - dodałam, tym razem do przyjaciółki.

- Pośpieszcie się. - poprosiła, po czym wyszła. 

- Która godzina? - zapytał mnie Hierro.

- Już czternasta. - odpowiedziałam, rysując palcem na jego torsie niewidzialne szlaczki. - Chodźmy.

Po kilku minutach weszliśmy do salonu, w którym czekali na nas już Jose i Altagracia.

- To oni. - uśmiechnęła się kobieta, a jej kuzyn wstał i podał nam rękę.

- Witajcie. Zulema i Antonio, prawda? 

- Tak, otóż to. - odparł, obejmując mnie ramieniem. 

- Usiądźcie, proszę, musimy ustalić parę szczegółów. Kiedy chcielibyście się pobrać?

Pobrać... Cholera, to wciąż brzmiało niewiarygodnie. Miałam wyjść za mąż za mężczyznę w którym byłam zakochana do tego stopnia, że moje uczucie do niego nie wygasło, a wychodząc z więzienia czułam nie tylko radość z wyczekanej wolności, ale też wielką chęć odnalezienia go. Brzmiało jak bajka.

- Jak najszybciej. - powiedziałam bez zastanowienia. - Chcemy zaprosić parę osób, ale ich transport nie potrwa długo. Może za dwa tygodnie?

- Taki termin będzie dość rozsądny. Za dokładnie dwa tygodnie?

- Tak. O piątej po południu. - dodałam.

- Świetnie. Tutaj?

- Tutaj? - powtórzyłam pytanie, odwracając głowę w stronę narzeczonego.

- Nie. Chcielibyśmy, żeby odbyło się w Hiszpanii. 

- W Hiszpanii? - powtórzyłam zaskoczona. - Przepraszam, za chwilę wrócimy. - oznajmiłam, wychodząc z pomieszczenia. Hierro poszedł za mną, aż znaleźliśmy się na zewnątrz. - Co jest grane? 

- Gdybyśmy polecieli do Europy, moglibyśmy zaprosić moich rodziców, twoją córkę, Cygankę... Sama zobacz, nie jesteś teraz ścigana. Nikt cię nie powiąże z kasynem, bo miałyście na sobie kominiarki, a na ulicach nie ma żadnych kamer.

- Cholera, racja. - kiwnęłam głową.

- Chcę cię przedstawić swoim staruszkom. - uśmiechnął się. - Powinni cię poznać.

Ten uśmiech mnie rozbrajał.

- Wygrałeś. - zgodziłam się, po czym weszliśmy z powrotem do domu. - Postanowione. Chcemy wziąć ślub w... - urwałam w połowie zdania, nie byłam pewna co do miejscowości.

- W Barcelonie.

- Będzie was to sporo kosztować. - zagwizdała cicho Alta, ale wiedziała, że nam to nie przeszkadza. Byliśmy gotowi wydać na to wydarzenie wszystkie pieniądze, które teraz mieliśmy (co i tam nam nie groziło przy obecnym budżecie).

Rozmawiając o naszym ślubie z urzędnikiem przez chwilę czułam się jak... Normalna osoba. Życie jest pełne niespodzianek.



Dobranoc, kochani!! 🥰


Amor Peligroso. Zulema Zahir x Antonio Hierro- v.2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz