cz.7. Gwiazdy

1.3K 95 346
                                    

28 listopada/ sobota
6 dzień u Karla
godz: 07:54

pov Sapnap

niedawno wstałem, siedziałem na fotelu z futrzakiem na kolanach, ostatnio czuję się wypoczęty i szczęśliwy. Jednak inaczej jest z Karlem, zaczął odpływać i być chyba przygnębiony. Może jest zazdrosny że znalazłem sobie kogoś?

właśnie o wilku mowa, schodzi z schodów. Ale gdy tylko zauważyłem jak wygląda, trochę się przeraziłem, miał czerwone i podkrążone oczy, a minę to już nawet nie powiem.

-Siema żona- przywitałem się w żartach, by poprawić mu humor.

-Hej Sap...- odpowiedział zaspany, z lekkim uśmiechem, widać było że uśmiech robi na przymus.

chłopak wszedł do łazienki po czym od razu wyszedł tak jakby wszedł tam bezcelu. Stanął koło mnie przecierając oczy i ziewając.

-Co chcesz...- nie dokończył bo przerwał mu ziew.

-zjeść?- dodał

Zrzuciłem z siebie kota i podszedłem do szatyna.

-Typie, czy ty się słyszysz i widzisz? o, której byłeś spać?

-Zasnąłem o 24

-Tylko szkoda że siedziałeś koło mnie po 24, bo jeszcze cię budziłem byś dupsko ruszył, nie kłam.

-Ok, poszedłem późno spać, pasuje?

-Która?

-Jezu o 5, ale czuję s...

-O, której? pojebało cię?

-Daj spokój, nic się nie dzieje

-Wracasz do łóżka, rozumiesz?

-Ale...

-W dupie mam twoje ale, wracasz tam i idziesz spać.- powiedziałem stanowczo, na co on chyba się trochę wystraszył.

-Dobrze, dobrze, tylko nie bij.- powiedział żartując, ale jeszcze nawet się nie ruszył

-Na co jeszcze czekasz? Ehh, dobra, odprowadzę cię dziecino.- chłopak na to uśmiechnął się, tym razem na prawdę. Niespodziewanie podniósł mnie, widać było że ledwo mnie trzymał. Odziwo udało mu się dojść ze mną do jego pokoju. Gdy byliśmy już w środku puścił mnie.

-I po co się tak męczysz?

-Poprostu

Skrzyżowałem ręce i czekałem jak się położy i uśnie. Oboje staliśmy w bezruchu.

-Dzięki, możesz iść jakby

-Czekam jak się położysz

-Serio?- mruknął nie zadowolony

-Na co jeszcze czekasz? aż ci przeczytam bajkę? Kładź się spać.

-Chętnie

-Nie wkurzaj mnie.- popatrzyłem na niego poważnie.

-Okej, przepraszam.- powiedział zrezygnowany poprawiając kołdrę.

Odrazu ogarnęło mnie poczucie winy, że tak się chamsko zachowałem, ale wkońcu to dla jego dobra.

Podszedłem do niego niepewnie i go przytuliłem, on się tego chyba nie spodziewał.

-Sorry,  dla twojego dobra.

-Spoko, nic się nie dzieje.- wyszeptał i odwzajemnił uścisk

-Po prostu martwię się, a teraz tak na naprawdę, pójdziesz spać?

~14 days, for you to love me~☆SapKarl/Karlnap☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz