1~

588 28 0
                                    

Dazai od momentu odejścia z mafii stał się jeszcze bardziej zepsuty, niż był do tej pory. Ukrywał każde najmniejsze emocje i zastępował każde z nich uśmiechem, który wydawał się każdemu prawdziwy i szczery. Jednak mimo tego, że codziennie zakładał na siebie maskę, która trochę pomagała mu się wpasować w otoczenie. Nie rozumiał, dlaczego za każdym razem, gdy starał się odebrać sobie życie, ktoś musiał mu w tym przeszkodzić. Nie widział sensu w dalszym życiu, ale wszystko cały czas stawano mu na przeszkodzie w spełnieniu swojego jednego życiowego celu. Chciał, aby jego śmierć była szybka i bezbolesna, jednak los chciał inaczej...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejny zwykły, nudny dzień. Dazai nie został przydzielony do żadnego zadania, ale nie narzekał jakoś bardzo z tego powodu. Siedział spokojnie na kanapie i wsłuchiwał się w melodię, która rozbrzmiewała w jego słuchawkach. W pewnym momencie poczuł niezrozumiałą chęć wyjścia z agencji. Czuł, że wszystko go boli, a wyjście na zewnątrz na pewno mogłoby mu jakoś pomóc. Wstał z kanapy i bez słowa wyszedł z budynku. Jego myśli były skupione na jednym aspekcie. Chciał znaleźć idealne miejsce na zrobienie tego, o czym marzył. Musiało być takim miejscem, w którym nikt nie byłby w stanie go znaleźć i odratować po raz kolejny. Bawiło go to, że niby człowiek ma wolną wolę, ale jednak gdy chodzi o odebranie sobie własnego życia, do którego teoretycznie nikt nie powinien się wtrącać, każdy nagle próbuje daną osobę uratować i nie dać jej zrobić ze swoim życiem tego, co uważa za słuszne. Szedł tak, rozmyślając nad tym wszystkim. Potrzebował takiej chwili dla siebie, żeby ułożyć sobie wszystko w głowie. Po raz kolejny szukał jakiegokolwiek sensu, dla którego mógłby dalej się starać, ale jak zwykle nie potrafił żadnego odnaleźć, co coraz bardziej motywowało go do zakończenia tego wszystkiego. Wiedział, że członkowie agencji mogą przez to ucierpieć, ale za bardzo się tym nie przejmował. Chciał czuć się w końcu lepiej, a tylko dzięki temu mógł odetchnąć od codzienności i tej nudnej egzystencji. Usiadł sobie na barierce przypadkowego mostu, na który wszedł i patrzył w dół. Pod nim znajdowała się woda. Uśmiechnął się sam do siebie i spojrzał w tą przepaść. Rozejrzał się po chwili, ale nikogo nie zauważył. Chyba w końcu los się do niego uśmiechnął. Wstał po chwili i starał się utrzymać równowagę, lecz po chwili "przez przypadek" osunęła mu się noga i zaczął spadać. Cały czas był uśmiechnięty. W jednej chwili przestało go obchodzić cokolwiek. Myślał tylko o tym, że nareszcie to skończy, jednak jego przemyślenia przerwał jakiś krzyk. Westchnął cicho, bo już wiedział, że będą chcieli go ratować, ale miał nadzieję, że uda mu się przed tym utopić



~~~Miłego czytania i guess. Mam nadzieję, że komuś się to spodoba i zostanie na dłużej uwu~~~

"Nienawidzę w tobie wszystkiego" ~ soukoku love storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz