Rozdział 1- Samira Tremblay

59 10 2
                                    

  Szłam krętymi ulicami Beldyrii, miasta w południowej części Segarii. Dziś było święto Ramizen, w tym dniu każdy był ubrany na zielono, od stóp do głów. Ludzie kupowali na straganach naleśniki, owoce i różne inne dania, oczywiście zielone. Dzieci łapały zielone konfetti, któro leciało nie wiadomo skąd. Ich rodzice zajęci byli czymś innym, przez co nie zwracali na nie uwagi. Wszyscy świętowali niepodległość tego kraju, ponieważ 1000 lat temu uwolniliśmy się z rąk wielkiego zła. Zielony to kolor życia i natury. Oczywiście moje ciuchy też miały ten sam brzydki kolor. Nienawidziłam tego święta, w tłumie ludzie zaczynali pilnować swoich toreb, portfelów i innych cennych rzeczy, a ja wprost uwielbiałam okradać innych. Kradzież była moim hobby. Byłam w tym naprawdę niezła. Jeszcze nikt mnie nigdy nie złapał na kradzieży. W poprzednim roku w Melledum, szkole do której uczęszczałam, wiele osób skarżyło się, że coś im zginęło. Owszem szukano złodzieja, ale nikt nie wpadł na pomysł, że to byłam ja. Często w kradzieży pomagała mi moja moc- telekineza. Używałam jej tylko w nagłych wypadkach, czyli zawsze. Moje skarby trzymałam w starej skrzyni pirackiej.
  
  Przeszłam, obok straganu z pysznie wyglądającymi słodkimi bułeczkami. Sprzedawca był pogrążony w rozmowie z pięcioma klientami. Szybko wykorzystałam jego nieuwagę i podwędziłam zielone pieczywo. Gdy tylko je wzięłam, ruszyłam przed siebie jak gdyby nigdy nic. Nikt na mnie nie nawrzeszczał, nikt mnie nie gonił, a co najważniejsze nikt nie zauważył, że podwędziłam ciepłą bułkę ze straganu.
 
  Nieśpiesznie, wręcz powolutku, szłam do Melledum. Dziś był pierwszy dzień nowego roku szkolnego, a ja wprost nie mogłam się doczekać tego, z kim wyląduję w pokoju. W każdym nowym roku szkolnym, zostawaliśmy przydzielani do pokoju z czwórką innych ludzi ( oczywiście dziewczyny razem z dziewczynami, a chłopcy z chłopcami). Tak więc nie musiałam się martwić, że trafię do pokoju blisko nauczycieli ( tam trafiali tylko chłopcy).
 
  Wchodząc powoli po schodach, usłyszałam dzwonek na pierwszą lekcję. Nie przyśpieszyłam nawet kroku, szłam dalej wiedząc, że się spóźniam. Przed klasą popatrzyłam, czy wszystko wzięłam i poprawiłam rękawy zielonego żakietu. Wyprostowałam się, przekręciłam klamkę i otworzyłam drzwi. Weszłam do sali, na nikogo nie spojrzałam, ani nic nie powiedziałam. Żadnego " przepraszam za spóźnienie", uważam, że to nie w moim stylu prosić i przepraszać. Pani stała jak osłupiała i patrzyła się na mnie poirytowanym wzrokiem. Po chwili jednak wróciła do lekcji. Każdego pytała się co robił w wakacje, czego zamierza się uczyć w naszej szkole, co zamierza stąd wynieść i takie tam bzdety. Ja oczywiście czekałam tylko na jedno. Na wiadomość z kim będę dzielić pokój. Dlatego bardzo rozkojarzyło mnie jej pytanie:

- Samiro, a co ty robiłaś w wakacje?

- Ja?...Eeee- powiedziałam starając się wymyślić jakąś ściemę.- Byłam na biwaku w górach Taurem.- co dziwne, nie zapytała mnie o to co tam robiłam, ani o to co będę robić w przyszłości, ani co zamierzam wynieść z lekcji.
Pod koniec pani zaczęła czytać imiona i nazwiska osób, które będą razem w pokoju. Słuchałam uważnie, czekając na mój przydział.

- Zack Lomax z Jack'iem Narrowksim, Chasem Madriggiem, Kasprem Shownem  i z Domingiem Harperem w pokoju 309.- usłyszałam jak mówi przeciągając wyrazy. Minęło sporo czasu zanim mnie przeczytała.

- Samira Tremblay z Rosalie Canstel, Madeline Kahn, Melanie Burgess i z Toshiko Akubami. Pokój numer 178.- powiedziała.

StrażniczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz