Rozdział 7 - Rosalie Canstel

42 10 4
                                    

Maszerowałam pewnym krokiem po posadzce Melledum, razem z Mad, Toshiko, Sam i Melanie. Stanęłyśmy dopiero przed pokojem 309 i zapukałyśmy. Otworzył nam Kasper w luźnej koszulce i czarnych jeansach. Zanim cokolwiek zrobiłyśmy, chłopak przytulił Madeline.

-Hejka- powiedziała lekko podduszona Mad. Zaśmiałyśmy się. Następne weszłyśmy do pokoju, w którym- o dziwo- panował względny pożądek.

Przywitałyśmy po kolei każdego z lokatorów, a potem wzięłyśmy ich pod rękę i wyszliśmy razem z pokoju. Moje buty zastukały o posadzkę.

-A właśnie- zaczął Zack, przerywając ciszę- Dziś pójdziemy zwiedzić ogród akademicki, Beldyrię, pójdziemy na pizzę, coś jeszcze porobimy, a potem wrócimy zwiedzić akademik.

-Nie możemy najpierw przejść się po akademiku?- szepnęła Toshiko.

-No coś ty, będzie super- powiedzia Sam, z dziwnym westchnięciem. Otworzyłam umysł i wdarłam się do głowy Tremblay. Jednak mur wokół jej myśli był nie do przebicia. Zdziwiłam się. W jaki sposób Sam potrafiła osłonić myśli przed telepatką. Wzruszyłam ramionami. Na pewno nie ma nic do ukrycia. Jej głowa mogła sama nauczyć bronić się przed intruzami.

-Pójdźmy na miasto- odparłam- Zawsze chciałam zobaczyć bibliotekę "Florentine's books". To jedyne miejsce, gdzie mogłabym kupić następną część "Gardenitum magii"- podskoczyłam z ekscytacji. Wyszliśmy z zamku i ruszyliśmy do klombów. Piękny zapach zachwycił mnie, do takiego stopnia, że nawet nie zauważyłam, gdy wpadłam na
Chase'a.

-Uważaj trochę!- warknął, a ja szybko odskoczyłam.

Co się stało?- przekazał mi w myślach Zack.

Zauroczyłam się tym pięknym zapachem i wpadłam na Chase'a. I zareagował trochę agresywnie- odpowiedziałam. Zack objął mnie ramieniem. Poczułam ciepło bijące od niego, jakby był piecykiem z węglami.

Dalej szliśmy przez wielobarwny ogród, zachwycając się coraz to nowszym gatunkiem roślin, o których istnieniu nie mieliśmy bladego pojęcia.

W pewnym momencie, z łoskotem, na żwir upadła Melanie. Wszyscy z przerażeniem spojrzeli na nią. Dziewczyna blado się uśmiechnęła.

-Co się stało?- spytał Jack, który jako jedyny oprzytomniał i podał rękę Melanie. Ta jednak pokręciła głową i sama wstała, odtrącając dłoń Jacka. Chłopak posmutniał.

-Potknęłam się i tyle. Koniec tematu- powiedziała lekko naburmuszona Mela. Ruszyliśmy dalej. Po drodze Zack zerwał dla mnie lekko podeschniętą, różową różę. Gdy poczułam jej woń, mój zmysł węchu się wyostrzył. Poczułam mdły, słodki i ziemisty zapach kwiatu. Westchnęłam.

Prowadziliśmy rozmowę zapoznawczą. Co prawda ja już niektórych znałam, ale dowiedziałam się paru nowych rzeczy. Nie wiedziałam, że Zack ma psa i siostrę. Za to ja powiedziałam o Magnusie, pięknym białym i puszystym kocie, należącym do mnie.

Gdy przeszliśmy już po całym ogrodzie, zadeklarowałam, że idę do toalety. Weszłam szybkim krokiem do akademiku. Usłyszałam za sobą ciche szuranie, lecz gdy sie odwróciłam, nikogo nie było. Spokojnie weszłam po schodach, a następnie do swojego pokoju. Spojrzałam w lustro, uczesałam włosy i skorzystałam z toalety. Otwierając drzwi usłyszałam trzask. Z przestrachem odskoczyłam, a wtedy zobaczyłam Zacka, podchodzącego do mnie. Złapał mnie za biodra i przytulił, a ja zawiesiłam ręce na jego szyi. Delikatnie mnie pocałował, a ja odwzajemniłam pieszczotę. W końcu oderwałam się od chłopaka.

-Zack...- Zaczęłam- Wrócimy już może do reszty?

Brunet jedynie pokręcił głową i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do pokoju 309. Tam posadził mnie na łóżku i zaczął grzebać w szafie. Po chwili wyjął z tamtąd małe pudełeczko, owinięte złotą tasiemką, wraz z niewielkim prostopadłościanem.

-Z okazji 3 lat razem chciałbym ci dać prezent- szepnął, a ja zakryłam usta. Prawie zapomniałam, że też coś dla niego miałam. Zack podarował mi pakunki. Otworzyłam je, a moim oczom ukazał się piękny naszyjnik z kryształowym serduszkiem oraz książka. I to nie byle jaka, tylko napisana przez mojego chłopaka. Zdumiona rzuciłam się w jego ramiona.

-Dziękuję Zack- westchnęłam przypatrując się kaligraficznemu tekstowi z okładki-
Gdzie niebo świeci,
Gdzie anioł leci,
Spotkało się przeznaczenie,
Gotowe porzucić pragnienie,
Rozsądku i normalności,
Na rzecz miłości- wyrecytowałam wiersz z pierwszej strony- Och, jakie piekne. Nie wiedziałam, że masz taki talent.

-Ale to nie wszystko- powiedział, delikatnie trzymając naszyjnik z diamentem. Przekartkował książkę na ostatnią stronę, otworzył małe kryształowe serduszko i przyłożył do zapalonej lampy. Gdy tylko promienie przeleciały przez kryształ, na ostatniej stronie ukazały się dwa słowa, ale za to bardzo ważne.

"Kocham cię"

***

Wróciliśmy do reszty, ja zarumieniona, Zack z uśmiechem na ustach, trzymając w ręce małą szkatułkę. Gdy się ją otwierało, ze środka grała cicha melodia "Someone you loved". Był to prezent ode mnie. Wszyscy na nas spojrzeli, przerywając rozmowę.

-Chodźmy już- powiedziała Melanie i ruszyliśmy dalej zwiedzać Beldyrię.

StrażniczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz