Rozdział 8 - Madeline Kahn

25 8 5
                                    

Zwiedzaliśmy Melledum słuchając cichej muzyki wydobywającej się ze szkatułki trzymanej przez Rosalie. Przeszliśmy już przez Ogrody w Akademiku, uliczkę rynkową w Melledum na której znajdowały się : szkolna biblioteka, kawiarnia Madame Bilstroge a także mały sklepik spożywczy z napojami czy słodyczami. Postanowiłam kupić mi i Kasprowi coś słodkiego z okazji trzech miesięcy razem. Wybrałam jakieś czekoladowe bombonierki nadziewane, zapłaciłam i wyszłam. Znalazłam mojego chłopaka w grupie i zachodząc go od tyłu przytuliłam sie do niego pierwszy raz od całkiem dawna nie licząc naszego dzisiejszego szybkiego przywitania. Chłopak odwracając się odwzajemnił uścisk.

- Hej kochanie - zaczął mówić gdy oboje szliśmy już trochę z tyłu grupy.

- Wiesz bo dzisiaj już mijają trzy miesiące odkąd jesteśmy parą - zaczęłam nieśmiało.

- O jejku zapomniałem- wtrącił - Poczekaj kochanie tam był sklepik może kupić ci coś słodkiego - dodał widocznie przytłoczony całą sytuacją.

- słodziak - pomyślałam wyciągając czekoladki zza pleców

- nie martw się, przewidziałam to - odparłam. Wtedy Kasper przytulił mnie jeszcze mocniej i zbliżył swoje usta do moich. Pocałowałam go szybko otwierając czekoladki.

- To co spróbujesz ?- spytałam kiedy skończyliśmy buzi buzi - jak to zawsze mówiliśmy na pocałunek. Chłopak wyjął czekoladkę i wsadził ją sobie do buzi. Po chwili zaczął kaszleć i się krztusić. Najpierw się wystraszyłam ale potem zauważyłam że to tylko reakcja na jakiś niespodziewany smak bo zaczął otwierać usta i szybko łapać powietrze. Kiedy po chwili Melanie i Zack do nas podbiegli z Kasprem było już lepiej.

- Kochanie zobacz co jest w tych czekoladkach- poprosił mnie chłopak biorąc łyka wody którą wręczył mu Zack.

- Róża, Toffie, Malina, Truskawka - wymieniałam - i..i.... i wasabi ?!- krzyknęłam zaskoczona. - Co za dekiel dodaje Wasabi do czekoladek?- spytałam kiedy cała reszta zanosiła się śmiechem.

- Już wiem na co trafiłem - odparł Kasper chwytając mnie za rękę - idealna Kara za to że zapomniałem o naszej trzeciej miesięcznicy - dodał całując mnie szybko w policzek i ciągnąc za grupa która była już dobre parę metrów przed nami.
Kiedy dogoniliśmy grupę byliśmy już przed drzwiami księgarni ,,Florentine's books" znajdującej się za murami Melledum.

- Możemy sie tu zatrzymać ?- spytaliśmy prawie w tym samym momencie ja i Rosalie.

Kiedy inni uczestnicy spaceru kiwnęli potwierdzająco głowami obie wbiegłyśmy do księgarni. Od razu weszłam w dział Fantastyki i odszukała pozycje o tytułach ,,magiczne kamienie i kryształy" , ,,astrologia dla początkujących" i ,, królestwo za drzwiami" kierując się na dział kryminałów wybrałam sobie jeszcze kilka interesujących mnie pozycji z działu fantastyki i przy końcu regałów spotkałam Rosie biorącą w ręce kilka opasłych tomów tej samej serii. Obie kierowałysmy się już w stronę kasy więc zaproponowałam aby na mnie zaczekała. Zgodziła się więc obie poszłyśmy na dział kryminałów. Wybrałam kilka książek które zaciekawiły mnie tytułem lub opisem i zauważyłam że Rosalie zrobiła to samo. Poszłyśmy w stronę kasy. Pani siedząca za biurkiem popatrzyła na nas wybałuszonymi oczami.

- Widzę że mamy tu książkocholików - powiedziała i zaczęła kasować ceny wybranych przeze mnie książek.

- 198 gringsów - powiedziała wliczając ostatnią książkę. Zdziwiłam się zważając na ilość wybranych przeze mnie książek spodziewałam się że będę musiała zapłacić conajmniej o połowę więcej ale nie dyskutowałam bo cieszyłam sie z takiej zniżki. Siegnelam do kieszeni i wyjęłam z niej moje ostatnie banknoty
147....160...175..... - wyliczałam odpowiednią ilość banknotów.

- 180.... -Dodałam kładąc na ladę ostatni banknot.

- nie mam nic więcej - powiedziałam patrząc zawiedzionym wzrokiem na stosik 13 wybranych przeze mnie pozycji.

- Ja dopłacę !- wtrąciła Rosalie po chwili ciszy kiedy już chciałam znikać ze stresu. Popatrzyłam na nią pełnym wdzięczności wzrokiem a ta widocznie zrozumiała i kiwnęła głową. Podała pani monety i jeden 10grinksowy banknot. Kasowanie jej książek zajęło o wiele szybciej. W końcu było ich zaledwie 7.

Kiedy obie już dostałyśmy swoje książki w papierowych torbach wyszliśmy ze sklepu uśmiechnięte od ich to ucha. Nie wiedziałam że Rosalie była ksiazkocholiczką. Widziałam wybałuszone oczy reszty znajomych. Oni widocznie też - pomyślałam dając jedną z moich trzech toreb Kasprowi który zaproponował pomoc.

StrażniczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz