Rozdział 9- Toshiko Akubami

30 6 8
                                    

Szliśmy w 10 - osobowej grupie przyciemnionymi już ulicami Beldyrii.
W powietrzu unosił się nieco cierpki zapach wina, dość charakterystyczny dla tej pory roku. Z początku szłam na tyłach razem z Melanie dopóki nie doszedł do nas Jack i zaczął z nią flirtować. Wyglądał jak błazen w tamtej chwili.

-- Czy księżniczka z mych snów -- zaczął pewny siebie -- chciałaby się ze mną przejść?

Melanie ku mojejmu niezadowoleniu, po krótkim namyśle się zgodziła i pomaszerowali razem wyprzedzając mnie o parę kroków.

Teraz szłam sama zupełnie na tyłach całego szeregu. Właściwie byłam tym dość ucieszona, wolałam przebywać sama z sobą w ciszy. Moje rozmyślania przerwał ciężar wręcz spadający na moje ramiona. Jak się okazało nieco później był to chłopak z czarnymi włosami oraz zielonymi oczami. Wydawało się że mruczał coś sam do siebie pod nosem. Zauważyłam że obejmuje mnie ramionami.

-- Domingo do cholery zostaw małą Toshiko !!! -- wrzasnął któryś z chłopaków -- miałeś nie tykać tego szampana miał być na później !!! -- dokończył

Tego było za wiele, bardzo dobrze wiedziałam że byłam najniższa z naszego towarzystwa. Mój wzrost był poniekąd moim kompleksem. Zebrałam sie na odwagę i chciałam odpyskować.

-- słuchaj no ty tu -- "zaczęłam dość ostro" pomyślałam -- to że ty jesteś nadprzyrodzono wysoki nie oznacza że ja jestem mała kulką!!! -- starałam sie powiedzieć to jak najbardziej dosadnie

Moim rozmówcą okazał sie być niejaki Jack. Który naprawdę był wzgledem mnie wielkoludem.

-- Kruszynko nir gniewajr sie ale jesteś naprawdę malutka -- powiedział Domingo który jak dotąd sie ode mnie nie odkleił. Prawie o nim zapomniałam.

-- Przestań, śmierdzisz alkocholem

-- wczesniejr ci nie przeszkadzało Kruszynko -- odrzekł

Miałam tej sytuacji po dziurki w nosie. Zrzuciłam ramiona Domingo i ruszyłam dalej myślac że może jakimś cudem sie ode mnie odczepi. "Nadzieja matką głupich" także i tym razem się zawiodłam gdyż szybko dorównał mi kroku. Próbował zagaić rozmowę ale go zbywałam.

-- To jak gdzie teraz idziemy? -- Spytała ochoczo Samira która była chyba najbardziej pozytywną osobą którą kiedykolwiek spotkałam.

-- Cóż myślałam nad tym aby iść na pizze -- przyznała Madeline

-- Więc chodźmy na pizze -- przytaknął jej chłopak

Jak się okazało Samira znała berdylie jak własną kieszeń i szybko znalazła idealną pizzerie. Lokal był bardzo klimatyczny i miał mały ogródek na zewnątrz. Zdecydowaliśmy się usiąść właśnie tam gdyż wieczór byl wyjątkowo ciepły jak na tą pore roku.

Zamówiliśmy jedzenie które zdaniem Samiry było dość dobre. Wiał lekki letni wietrzyk, znowu pogrążyłam się w myślach na temat nauki w nowej szkole. "Skoro znalazłam już znajomych może nie będzie tak źle?" z zastanowień wyrwał mnie Domingo który znowu się do mnie przystawiał.

-- gdy sie ode mnie nie odlepisz osobiscie zepchnę cię z najwyższej wieży Melledum a uwież mi jestem do tego zdolna -- powiedziałam z grozą w głosie

-- nie byłabyśm zdolna Kruszynko -- odpowiedział jeszcze bardziej sie podlizując -- mógłbym cie podpalić w każdej chwili -- skończył

-- jesteś pironektykiem? -- spytała Melanie

-- Dokładnie

-- w takim razie mogłabym to kontrolować phi - powiedziałam nieco poruszona

Domingo ciągle mnie obejmował. Myśłałam że musiał być naprawdę już napruty albo jest okropnym flirciarzem. Stawiałam na to drugie

-- Toshiko wysuwa pazurki ha ha -- zaśmiał się arogancko

Ta sytuacja była dla mnie conajmniej nie zręczna odcień mojej skóry na twarzy musiał przypominać już buraka w porze zbiorów. To że byłam niska nie oznaczało że można mną pomiatać. Postanowiłam użyć na Domingo mojej mocy.

Wniknełam do jego umysłu. Chciałam aby to on teraz poczul się skompromitowany.

W mgnieniu oka chłopak wstał i sam uderzył się w policzek z całą siłą. Pomimo że kosztowało mnie dużej koncentracji wiedziałam że dopne swego.

-- Ał, za co ?! -- wydarł się dość głośno

-- za to że jesteś idiotą -- odpowiedziałam mu zbyt bardzo agresywnie

Wyszłam z jego umysłu, i rozsiadłam się wygodnie na krześle. Pomimo że sprawiłam mu ból czułam się usatysfakcjonowana że tak właśnie się to potoczyło. Wszyscy wybuchli śmiechem, tylko Domingo się nie śmiał.

-- Kto to zrobił? -- spytał z nutką grozy w głosie. Przeraziłam się nieco i postanowiłam się nie odzywać. Za to dziewczyny odpowiedziały chórkiem że zrobiłam to ja. Poczułam rosnącą gule w moim gardle którą próbowałam na daremne przełknąć.

-- Czyli Toshiko jednak jest małą ale agresywną kulką -- podsumował chłopak.

-- Koniec tych waszych flirtów musimy opić nowych uczniów naszej szkoły -- powiedział Chase nieco niecierpliwy

-- mieliśmy szampana na tą okazje ale wypił go JAKIŚ POPAPRANIEC !!! - wykrzyknął Zack

-- nie unoś się tak wszyscy cię usłyszeli ok? -- spytała go Rosie a on natychmiast złagodniał

-- zostały nam się tylko piwa nisko procentowe -- westchnął Domingo

-- tobie już zdecydowanie wystarczy jakiegokolwiek alkocholu phi -- odpowiedziałam

-- jasne, jasne CHCESZ PRZEJĄĆ MOJĄ PORCJE -- wykrzyknął

- Uspokój się bo zaraz z tobą nie wytrzymam ghhhh

-- Mhm Toshiko nerwy puszczają ha ha -- zaśmiał się idiotycznie i wreszcie przymilkł.

StrażniczkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz