6.

350 24 16
                                    


Pov: Harry

Harry leżał na zimnej podłodze. Czuł, że zaraz zamarznie. Bolało go dosłownie wszystko. Nie wiedział czemu, aż w końcu sobie przypomniał najgorszą noc w jego życiu. Albo dzień. Harry stracił wtedy poczucie czasu. Został  zgwałcony przez jebanych śmierciożerców. Gdy się obejrzał, zauważył Draco. Leżał nagi i był cały we krwi. Potter nie miał na sobie żadnych śladów gwałtu, tylko z jego ramienia leciała krew. Było widać, że Malfoy został brutalniej zgwałcony niż on. Szczerze, bardzo mu współczuł, ale niestety nie mógł już nic zrobić, a w zasadzie to wcześniej też nie mógł, chociaż bardzo chciał pomóc Ślizgonowi. To nie miało tak wyglądać. Jego pierwszy raz nie miał być gwałtem. Był załamany. Nie chciał już żyć. Spojrzał na siebie. Czuł się brudny. Chciał stąd uciec i zabrać Dracona ze sobą. Musiał tylko wymyśleć jakiś plan. 

Z rozmyśleń wyrwał go jęk Draco. Chłopak najwidoczniej wybudził się ze swojego ciężkiego snu.

-Jak się czujesz?- Zapytał Harry.

-Wspaniale, właśnie mnie zgwałcono, czemu pytasz?- Odpowiedział.

-Przepraszam.- Mruknął Harry.

-Cokolwiek.

-Próbuję wymyśleć plan ucieczki.

-Myślisz, że Ci się uda?

-Tak myślę.

-To się mylisz.-  Odpoiwedział krótko i usiadł na podłodze.

-Nie moja wina, że Twoja chora rodzina pracuje dla Voldemorta i dlatego porwał również Ciebie.

-Nie mieszaj w to moich rodziców, Potter.

-Są jebanymi śmierciożercami. Powinni gnić w piekle.

-Ja przynajmniej ich mam.- Powiedział Draco. Nastała cisza. Harry wyprostował się.

-Szczerze? Lepsi są martwi, niż śmierciożercy.- Odpowiedział i odwrócił się.

Znowu nastała cisza, tym razem trochę dłuższa. Ciszę przerwał głośny trzask. Harry gwałtownie skierował swój wzrok na ogromną głowę Slytherina i nie wierzył w to co widział.

-Zgredku!- Krzyknął Harry. Nie spodziewał się tutaj skrzata.

-Co on tu robi?- Zapytał Draco. Był zdziwiony, że Zgredek skrzat domowy, który niegdyś służył w jego domu, właśnie przed nim stał. 

-Jeszcze tego nie wiem.- Warknął Harry.

-Harry Potter, sir. Zgredek przyszedł ratować pana Pottera i pana Malfoya. - Pisnął skrzat. 

-Dziękujemy Ci, Zgredku!- Powiedział uradowany Harry. 

-Ucisz się, Potter. Jeszcze nas usłyszą.- Uciszał go Draco.

Zgredek ignorując chłopców otworzył ich klatki. Oczywiście za pomocą magii. Nagle usłyszeli cichy szmer. Wystraszyli się.

-Powinniśmy się pospieszyć.- Szepnął Harry. Tak właśnie zrobili. Zgredek aportował ich z Komnaty do Gabinetu Dumbledore. 

Dopiero teraz zauważyli, że nie mają ubrań.

-Zgredku...- Szepnął Harry.

-Tak, Harry Potter sir?

-Przyniesiesz nam jakieś ubrania? Błagam. Czuję się niekomfortowo. 

Zgredek bez słowa aportował się i chwilę później wrócił z ich ubraniami w rękach. Harry i Draco podziękowali mu i odwrócili się. Gdy się już ubrali zobaczyli dyrektora, który przez cały czas siedział na swoim krześle. Chłopcy zalali się rumieńcem.

Miłość jest poezją uczuć.// DRARRYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz