Sześć miesięcy później
Subtelny uśmiech zbłąkał się na kąciku ust młodego mężczyzny. Jego twarz, nad wyraz opanowana skrywała w sobie pewną smykałkę do biznesu, który na dobre przejął, od razu wprowadzając zdecydowane zmiany. W karmelowych oczach odbijała się pewność siebie, natomiast postawa absolutnie nie przyjmowała wchodzących w grę porażek. Przygładził aksamitną koszulę, po drodze rozpinając pierwszy guziczek tuż przy szyi, jakby w pomieszczeniu panował gorąc.
- Może jednak się napijesz? Oferuję najwyższej jakości szkocką.
- Szkocka przypomina mi o niepewnych czasach i wzbudza pewien niepokój.. nie po to tutaj jesteśmy. Łączą nas istotne interesy, mylę się?
- Skąd, Park Jiminie. Wprost nie mogę się doczekać, aż złożysz konkretny podpis. - złote zęby błysnęły łakomie, a ciemne tęczówki nie odwracały się ani na moment od siedzącego na przeciw Koreańczyka. Jego wcześniej wypłowiały kolor włosów odzyskał świetność, zastępując ją niemal brzoskwiniowym odcieniem, Zico był wciąż mocno oczarowany nieskazitelną urodą. Zamruczał przeciągle, postanawiając samemu degustować drogi trunek. - Jesteś mimo wszystko pewny dołączenia do mojej spółki? Nie mogę pochwalić się w zupełności czystością swojej branży.. szef również z pewnością nie nagnie zasad.
- To nie będzie konieczne. Pragnę jedynie umocnić swoje małymi kroczkami tworzące się imperium. Gwałtowny rozrost dochodu i pogłębianie znajomości.. czyż to nie jest przepis na sukces? Żywię szczere przekonanie, że nieprzyjaciół powinno trzymać się jeszcze bliżej, w morderczym uścisku.
- Kurwa. Będziesz doskonałym liderem, perło. Być może takie właśnie było twoje przeznaczenie od samego początku. - powiedział z uznaniem Zico.
- Liczę na owocną współpracę.
Pogodny wyraz i głębia tęczówek uatrakcyjniła znacznie bardziej rozmowę, bo Koreańczyk z charakterystycznymi dredami nie spuszczał z niego wzroku, wręcz zachłannie ciesząc oczy. Za każdym razem Woo Jiho czuł chorobliwą ekscytację, gdy dochodziło między nimi do spotkania. A w ostatnim czasie okazały się one dość regularne.
- Szefie - głowa wychyliła się zza drzwi, rosły ochroniarz pośpiesznie przeszedł do rzeczy. - Ma pan gościa. To Kim Taehyung.
- Ile razy powtarzałem, aby nie przeszkadzać mi, kiedy przyjmuję ważnego gościa? - warkot wydobył się z piersi Zico, gdy jego pociemniałe w gniewie spojrzenie uderzyło w swojego pracownika. Ten spuścił wzrok, wyduszając z siebie ciche przeprosiny. - Mówiłem jasno, by nie zapowiadać przyjaciół Jimina. Wynoś się.
Ochroniarz nie miał zamiaru narażać się na większe nieprzyjemności ze strony Zico. Każdy, trzeźwo myślący nie pchałby się w jego sidła dobrowolnie. To Jimin miał w tej chwili przewagę i pewne ustępliwości, nie mogąc nie pławić się w swojej słodkiej satysfakcji. Doskonale miał na uwadze, że ochroniarze starszego mężczyzny albo szczerze go nienawidzili albo podziwiali, jedno z dwóch, ale dla niego nie miało to żadnego znaczenia.
CZYTASZ
trophy hunter; yoonmin
Lãng mạn▸ ᵒⁿˡʸ ᴵ ᶜᵃⁿ ʳᵉᵃᵈ ʸᵒᵘ ˡⁱᵏᵉ ᵃⁿ ᵒᵖᵉⁿ ᵇᵒᵒᵏ ᵒⁿˡʸ ᴵ ᶜᵃⁿ ᵇᵉ ʸᵒᵘʳ ᵈᵉˢⁱʳᵉ◂ Opanowane życie Jimina opierające się na formalnej zażyłości, dobrych manierach i władzy przewraca się do góry nogami wraz z poznaniem Min Yoongiego lub gdy kt...