»7«.𝘈𝘯𝘥 𝘪𝘵 𝘧𝘰𝘭𝘭𝘰𝘸𝘴 𝘮𝘦

192 23 11
                                    

Otrząsnął się wraz z pierwszym minionym szokiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Otrząsnął się wraz z pierwszym minionym szokiem.

Zamrugał parokrotnie, przyzwyczajając oczy do światła, a jego uszy dzwoniły bezustannie. Podniósł głowę z trudem, zaraz się za nią łapiąc a nos wywęszył spaliny i dym unoszący się znad zgniecionej maski samochodu. Stęknął cicho, rozmasowując skroń; nie był zdziwiony, że na palcach czuł mokrą ciecz.

Jego pierwszą, błyskawiczną myślą było to, że przeżył, jednak ważniejszym było - co z pozostałą dwójką?

Jimin zabrał dłonie z kierownicy (w końcu o nią musiał w pewnym momencie trzasnąć) a jego wzrok podążył tuż obok.

Yoongi spoglądał na niego zmęczonym wzrokiem, kiwając lekko głową na znak, że jest dobrze, natomiast Hoseok roześmiał się wniebogłosy, próbując usiąść. Był to raczej histeryczny śmiech, taki, w którym człowiek myśli, jakby właśnie przeżył jakąś klęskę żywiołową.

- My żyjemy.. cholera. Co to było?! - obaj mężczyźni mieli zadrapane twarze i najprawdopodobniej tworzące się na skórze siniaki.

Solidnym gruntem okazało się, że mieli naprawdę dużo szczęścia.

Hoseok zaraz wychylił się zza swojego siedzenia, a Jimin poczuł łaskoczący oddech na policzku. - Jak się trzymasz? Dasz radę wyjść?

Jimin czuł się przytłoczony i roztrzęsiony. Nie mógł ukryć, że czuł to wszystko i nadal nie potrafił solidnie się pozbierać. Myślał, że jest panem własnego losu i że jak gdyby nigdy nic zwyczajnie zadziała na własną rękę, by odkryć brudy rezydencji. Ale znaleźli się tu, i ledwo uszli z życiem mając czołowo zderzenie z grubym pniem drzewa.

- Jimin. - w głosie Yoongiego dało się słyszeć wahanie i pewną troskę.

Rudowłosy poruszył nieco stopami szybko orientując się o swoim położeniu. - Nic mi nie jest tylko stopa. Chyba zaklinowałem się.

Yoongi wydał polecenie, wydostając się z pojazdu.

- Rusz się Hoseok, trzeba go stąd wyciągnąć.

Policjant może i skrzywiłby się na władczy rozkaz Mina gdyby nie fakt, że w grę wchodziła pomoc Jiminowi. Nie protestował, dołączając do niego a chwilę później obaj zbyt prędko dopadli do drzwi jak gdyby właśnie stanęli na drodze konkurencji. Obrzucili się nieprzychylnymi spojrzeniami, nim wreszcie Hoseok zacisnął usta, a Yoongi otworzył z rozmachem uszkodzone drzwi, wyciągając blade dłonie do Jimina. - Złap się, tylko mocno.

- Spróbuję. - Park usiłował współpracować, nie chcąc za żadne skarby ugrząźć w zniszczonym wozie. Pewnie złapał mężczyznę za przedramiona, zaś Min z wyczuciem pociągnął go w swoją stronę. Zamarł, zaalarmowany nagłym jękiem rudowłosego Koreańczyka. - To nic. - zapewnił, przełykając ślinę. - Po prostu rób swoje i wydostań mnie stąd.

Yoongi kiwnął głową i już znacznie bardziej zdecydowanym ruchem szarpnął, aż Jimin wylądował w jego ramionach. Trwali tak, skrycie żaden z nich nie chciał się poruszyć ani tym bardziej odsunąć a Jimin był pewien jak nigdy, że połączyła ich niezaprzeczalnie dziwna relacja, w której ciemnowłosy mężczyzna miękko na niego patrzył. Patrzył z cieniem uśmiechu na kształtnych, niewielkich ustach, których wyjątkowo nie zdobił kpiący wyraz. Z jego oczu kolejno wyczytywał coraz to pozytywniejsze emocje, choć na własnej skórze przekonał się, iż Min Yoongi nie jest osobą, która otwarcie o tym powie.

trophy hunter; yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz