Jimin był zbyt skołowany, aby skupić się na kluczowej sprawie.
Odkąd na światło dzienne wyszła informacja, że Jeon Jungkook jest odpowiedzialny za śmierć swojego najprawdopodobniej klienta rudowłosy nie mógł zebrać myśli. Do tego nie pomógł mu fakt, że Zico nie przebierał w słowach, z pewnym zadowoleniem opowiadając jak to Jeon, pod wpływem narkotyków roztrzaskał jego głowę kulką od pistoletu. Opowiadał to tak, jak gdyby mówił przynajmniej o pogodzie a nie zamordowaniu z zimną krwią człowieka. Jiminowi było wystarczająco słabo, by bez słowa pożegnania opuścić jego samochód.Teraz siedział biernie w gabinecie, który bez reszty oddawał charakter tego miejsca; bałagan, przygaszone w pośpiechu pety w popielniczce, dopite niemal do ostatniej kropelki drogie trunki, niepozornie ukryta walizeczka z kokainą, dokumenty obciążające sumienie Jungkooka. Jimin potrzebował tego cierpkiego uczucia doznać na własnej skórze. Tego, który karze mu za każdym razem tu wracać i katować umysł wspomnieniami. Wyblakłe strony w jego pamięci mówiły mu, że w jakiś pokraczny sposób przyczynił się do zguby właściciela rezydencji.
Młody mężczyzna siedział na obrotowym krześle, nogi niedbale wykładając na dębowy blat. Jego palce podrygiwały nerwowo wraz z kolejnym łykiem bursztynowego płynu. Co dalej? Irytacja brała nad nim górę, gdy uświadamiał sobie, że z każdą chwilą zamiast kroku wprzód robił dwa w tył. Miał wrażenie, że stale coś mu umyka a i w tym wszystkim nie pomagała kwestia zagadkowego Koreańczyka, dla którego coraz częściej Jimin tracił głowę.
Niepotrzebne były mu ekscesy i romanse, to pewne, jednak kogo on oszukiwał? W całym swoim życiu nie czuł takiego dreszczu adrenaliny i uzależniającej mieszanki jaką potrafił zaoferować mu ciemnowłosy Koreańczyk o kocich oczach i niewielkich ustach. Niemniej rudowłosy nie nadążał za świadomym działaniem Yoongiego mającym omamić jego duszę bezpowrotnie. Przyłapywał się na tym, że ostatecznie i tak jego uwaga skupiała się na nim, dlatego też przestał się temu opierać odkąd tylko między nimi doszło do gorącej sesji nieopodal rezydencji. Jimin pamiętał, że długo nie wypuszczał go ze swoich ramion. Ale nawet ta niecenzuralna bajka musiała kiedyś się skończyć.
- Czy dopiero po twojej śmierci musiałem kogoś poznać, kto skradł moje zainteresowanie? - spytał z nostalgią, wpatrując się w zdjęcie oprawione w ramkę.
Jimin upił mocnego łyka trunku, krzywiąc się przy tym i ocierając usta. Na dzisiaj zdecydowanie wyczerpał limit alkoholu. Nie wiedział, co w niego wstąpiło. Stronił od takich rzeczy, zwłaszcza używek a jego maksimum szaleństw, jakich się dopuścił będąc z Jungkookiem był szampan i lampka czerwonego wina. Teraz jednak, zostając całkowicie sam młody mężczyzna miał silne zapotrzebowanie wyciszenia i samotności. Nie chciał także oglądać służby; z każdym dniem ufał Chaerin coraz mniej. Do tego Kim Taehyung, który z jakiegoś tylko sobie znanego powodu zaczął znacznie się z nim spoufalać w postaci niewinnego, ale wypełnionego psotą dotyku. To wszystko, to było dla niego w ostatnim czasie za dużo.
CZYTASZ
trophy hunter; yoonmin
Romans▸ ᵒⁿˡʸ ᴵ ᶜᵃⁿ ʳᵉᵃᵈ ʸᵒᵘ ˡⁱᵏᵉ ᵃⁿ ᵒᵖᵉⁿ ᵇᵒᵒᵏ ᵒⁿˡʸ ᴵ ᶜᵃⁿ ᵇᵉ ʸᵒᵘʳ ᵈᵉˢⁱʳᵉ◂ Opanowane życie Jimina opierające się na formalnej zażyłości, dobrych manierach i władzy przewraca się do góry nogami wraz z poznaniem Min Yoongiego lub gdy kt...