Harry:
Po o dziwo całkiem dobrze przespanej nocy, podnoszę się z wygodnego łóżka. Przeciągam się, a na moich ustach pojawia się lekki uśmiech, gdy słyszę, tak samo, jak za każdym razem, kilka chrupnięć gdzieś w moich kościach. Zastanawiając się jakim cudem moja noc minęła bez zbędnych utrudnień, zmierzam do przestronnej łazienki. W drodze do pomieszczenia towarzyszy mi głucha cisza, którą... którą czuć dobrze. Unoszę kąciki ust słysząc ciche pomruki, gdzieś głęboko w mojej głowie.
Dają znać o tym, że wcale nie odeszły. Wciąż tu są. Czujne i złośliwe.
Naciskam palcami włącznik, uruchamiający dwie żarówki zamontowane w czarnych suficie, które rzucają dwie ładne smugi, ciepło światła w pomarańczowym odcieniu na również czarną ścianę i betonową podłoge, które idealnie komponują się z marmurową półką przy do połowy zmatowionym oknie oraz blatem wykonanym z tego samego materiału z miedzianymi dodatkami takimi jak umywalka, kran i obramowanie lustra. Odkręcam gorącą wodę, z uśmiechem błąkającym się po mojej twarzy obserwuję jak leci w postaci małych strumieni z jednej z dwóch deszczownic tuż koło źródła światła.
Zsuwam ze swoich bioder czarne bokserki, od razu wrzucając je do kosza na pranie. Wchodzę pod gorącą wodę odgarniając nasiąkające wodą loki z twarzy. Spoglądam na widok za oknem. Drzewa tym razem stoją nieruchomo, będąc pełne soczyście zielonych liści, które pasują kolorem do idealnie zadbanego trawnika i kwiatów, które właśnie w tym momencie podlewa ogrodnik, którego ostatnio zatrudniłem.
Jedna z moich ulubionych rzeczy; kwiaty.
Są takie delikatne i piękne.
Kwiaty. Kwiat. Kwiatuszku.
I właśnie wtedy dociera do mnie to, dlaczego tak dobrze spałem. Może nie do mnie, a do mojej głowy.
*
Chodzę po dużej, eleganckiej sali, która moim zdaniem ocieka zbyt kiczowatym splendorem. Czuję się przytłoczony i poirytowany, przez szum rozmów pomieszany z delikatnymi dźwiękami pianina. Potrzebuję świeżego powietrza i chwili ciszy, zanim nie wytrzymam i złamię się; a tego bym nie chciał zrobić przy tylu ważnych osobowościach. Zniosłoby mnie to na sam dół drabiny finansowej, a dostać się z powrotem na szczyt byłoby ciężko; prawie niemożliwe. Nie mogłem na to pozwolić.
- Paul, proszę, kontynuuj rozmowy z potencjalnymi inwestorami w moim imieniu. Potrzebuję chwili dla siebie. - mówię z kamiennym wyrazem twarzy, zerkając w stronę swojego asystenta. - Tylko tego nie spieprz - dodaję po chwili namysłu z nutką jadu w swoim głosie.
- Oczywiście, Panie Styles - kiwa głową, patrząc na mnie z pewnego rodzaju obawą. Idealnie, moje alter ego zdecydowanie lubowało się w tym.
- Mogę wiedzieć, na co czekasz ? - unoszę brew, zaciskając szczękę, gdy po kilku minutach nadal stoi przy moim boku.
Nim się orientuję, mężczyzna znika w tłumie. Z lekkim uśmiechem idę w stronę baru, poprawiając swoją marynarkę.
- Whisky z lodem, proszę - mruczę do jednego z barmanów. Chwilę później odbieram literatkę wypełnioną bursztynowym alkoholem z kilkoma kostkami lodu.
Upijam trochę trunku, mrucząc gardłowo na przyjemną gorycz i ciepło rozpływające się w dół mojego przełyku. Idę w stronę tylnego wyjścia i w tym momencie zauważam ją. Siedzi tam na tarasie w świetle księżyca, wyglądając czarująco. Nagle całe napięcie i poirytowanie odchodzi w głębokie zapomnienie, a głosy cichną w mojej głowie.
Ubrana w jedwabną suknię, sięgającą do jej zgrabnej kostki z czerwoną pomadką na ustach prezentuje się szykownie i klasycznie, i wygląda jak urokliwa ucieczka od kobiet, które zazwyczaj kręcą się w pobliżu biznesmenów; sztuczne, wyuzdane i wulgarne. Jest tego kompletnym przeciwieństwem z rozpuszczonymi, naturalnymi blond włosami opadającymi na jej smukłe plecy. Mogę przysiąc, że jest pogrążona w swoich myślach ze wzrokiem skierowanym na miasto osłonięte czernią nocy; oświetlone tysiącami świateł.
W końcu oprzytomniam i ruszam powolnym, swobodnym krokiem w jej stronę rozluźniając swoje spięte barki.
CZYTASZ
Darlin' //hs
Fanfiction[...] diabeł przebiera się za anioła, gdy chce duszę ludzką na zgubę wprowadzić. Ostrzeżenie ! Opowiadanie zawiera sceny nieodpowiednie dla niektórych użytkowników. Czytacie na własną odpowiedzialność. Okładka: @Milenawiercz