Budzę się chwilę przed alarmem. Ziewam cicho i wyłączam budzik, zanim zacznie robić niepotrzebny hałas.
Opadam na poduszki z głębokim westchnięciem, jeszcze na chwilę przymykając oczy.I pierwsze co widzę to obraz bruneta podczas ostatniego bankietu; jego płynne ruchy i ciepły głos. Myślę, że został stworzony do tego, aby stopniowo oczarowywać swoją osobą; swoim byciem. Mogłam próbować, opierać się jak najmocniej, jak najbardziej, ale i tak w końcu musiałam mu ulec. Tak właśnie działał. Przesiąkł do mojego umysłu stopniowo i starannie; nie wiem jeszcze dlaczego. I muszę przyznać, że zaintrygował mnie. Wyglądał tak bardzo nierealnie.
6:50
Przygryzam wargę z lekko zarumienionymi policzkami i podnoszę się z łóżka. Doprowadzam je do porządku i idę do łazienki, w której biorę orzeźwiający prysznic, którego zadaniem jest rozbudzenie mnie i przywrócenie mojego mózgu do racjonalnego myślenia. Następnie zajmuję się pielęgnacją twarzy i zębów, po czym owinięta w biały ręcznik przechodzę do swojej garderoby. Ubieram się w biały golf wykonany z lekkiego materiału; rozkloszowaną, plisowaną spódniczkę w jasną kratkę oraz kremowe szpilki. Włosy rozczesuję i pozostawiam je rozpuszczone, do tego wykonuję delikatny makijaż, który subtelnie podkreśla moją urodę.
Gotowa schodzę na dół, gdzie zjadam szybkie śniadanie składające się z tosta i kawy.
Jadę do firmy taty, aby pomóc mu przy segregacji i wypełnianiu niektórych dokumentów, przy okazji będąc w stanie spędzić z nim trochę więcej czasu.
Napięte grafiki każdego z nas niestety, ale nie pomagają w nadrobieniu już i tak wielu straconych chwil. Dwa lata temu; to wtedy byliśmy na ostatnich, wspólnych wakacjach całą trójką. Nie martwiąc się niczym. Po prostu ciesząc się słońcem i wolnym, wspólnym czasem.
Mój tata zaczynał tak naprawdę od zera; malutkiego biura schowanego w cieniu potężnych firm na Manhattanie. Ledwo wiązali koniec z końcem, wraz z moją mamą, która w tym czasie kończyła studia marketingowe. Zmieniała pracę, szukając co raz to lepszej i właśnie wtedy, w najmniej oczekiwanym momencie zaszła w ciążę. Zaczęła spędzać więcej czasu w domu, co pozwoliło jej na znalezienie wszelkich informacji, na temat otworzenia swojego własnego biznesu.
Mieszkali razem w małej kawalerce, w której nie było wystarczająco miejsca. Chociaż na początku nie było kolorowo, zawsze byli szczęśliwi; wspierali się i w końcu im się udało. Mój dziadek; ojciec mojego taty był zaskoczony. Nie wiem, czy w dobrym tego słowa znaczeniu i raczej nigdy się nie dowiem; cała rodzina starannie unika tego tematu, aby nie rozdrapywać starych ran. Jestem trochę innego zdania, ale to mogę pominąć.
Do tego mój tata w tamtych latach nie miał dobrego kontaktu ze swoim ojcem - przez to, że związał się z moją mamą. Ich rodziny nie lubiły się, co wiązało się z podłożem biznesowym.
Ponoć, gdy tylko się urodziłam, spór opadł, a wszyscy byli zapatrzeni we mnie, jako że byłam pierwszą wnuczką, stałam się ich oczkiem w głowie.
A później wszystko zaczęło się układać.
Firma taty znalazła swoje miejsce w najwyższym rankingu rynkowych, szczytując na giełdach. Z biznesem mamy było podobnie, chociaż trochę pod górkę. Zajęła się projektowaniem ubrań i biżuterii. Kilka tygodni temu wypuściła linię kosmetyków do ciała, które od tego czasu cieszą się sporym zainteresowaniem. Co przyczyniało się do tego, że ciągle była w biegu.
Lecz, nigdy nie miałam im tego za złe. Mogę powiedzieć, że ich rozumiem; pracowali na to całe swoje życie, w tym samym czasie opiekując się nowo narodzonym dzieckiem. Starali się poświęcać mi jak najwięcej czasu, co nie zawsze im wychodziło. Pomimo wszystko nigdy nie brakowało mi ich miłości i wsparcia, nawet gdy nie było ich w pobliżu.
To było dla mnie najważniejsze.
Moja babcia zawsze nazywała mnie aniołkiem dlatego, że jak twierdzi, przyniosłam pokój naszej rodzinie.
Nigdy nie przykładałam do tego większej uwagi, może i tak było, może i nie. Po prostu nie miałam i nie mam nadal na to czasu.
Wjeżdżam na prywatny, firmowy parking, witając się skinieniem głowy z ochroniarzem. Wychodzę z pojazdu, wcześniej zamykając samochód kluczykiem. Przechodzę przez szklane rozsuwane drzwi i staję przy białym biurku stojącym na parterze budynku; recepcja.
- Hej - uśmiecham się do Jasmine; najlepszej recepcjonistki w firmie.
Odrobinę wyższa ode mnie, brunetka z ciepłym, brązowym spojrzeniem. Ubrana w uniform składający się z ołówkowej spódnicy, koszuli i marynarki, spogląda w moją stronę, odwracając wzrok od dużego monitora komputera.
- Cześć, Viv - uśmiecha się - Co u ciebie słychać ?
- Nic nowego tak naprawdę - nucę - Uczelnia, dom, praca, firma taty - wymieniam, marszcząc brwi - i tak w kółko. Po staremu. A u ciebie ? Co słychać ?
- Ach, Archie rośnie jak na drożdżach i nie przestaje o ciebie pytać. Musisz koniecznie nas odwiedzić - nuci.
Archie; czteroletni synek Jasmine Matta. Był jej idealną kopią z tym samym uśmiechem, kolorem oczu i tą samą energią.
- Z chęcią, musimy się koniecznie umówić - unoszę kącik ust.
- Tak, z pewnością - kiwa energicznie głową - W takim razie, w czym mogę Ci pomóc ?
- Tata poprosił mnie, żebym przyszła pomóc mu w ogarnięciu dokumentacji. Wiesz, czy jest na chwilę obecną wolny ?
- Ach, tak ! - przykłada dłoń do swojego czoła - Wybacz, całkowicie o tym zapomniałam - posyła mi przepraszające spojrzenie.
- Nic się nie stało - chichoczę.
- I tak, jest obecnie wolny. Za godzinę ma spotkanie z potencjalnym, nowym inwestorem.
Kiwam w zrozumieniu głową; koniecznie muszę zapytać o to tatę. Nigdy nie robił interesów z innymi inwestorami.
- Dziękuję za informacje - mruczę - Zgaduję, że czas na to, abym wzięła się do pracy. Nie będę Ci już przeszkadzać. - chichoczę.
- Wiesz dobrze, że nigdy mi nie przeszkadzasz.
Spoglądam na nią pobłażliwie, unosząc jedną brew.
- No okej, w większości czasu mi nie przeszkadzasz - śmieje się cicho.
- Dokładnie - chichoczę - Będziemy w kontakcie, miłego dnia !
- Miłego dnia, Viv - uśmiecha się i wraca do poprzedniego zajęcia.
Wchodzę do windy i naciskam przycisk z numerem piętnaście. Kilka minut później znajduję się na odpowiednim piętrze. Idę długim korytarzem, aż znajduję się pod dużymi drzwiami wykonanymi z jasnego drewna. Pukam w nie delikatnie' dwa razy.
- Proszę - woła mój tata.
- Hej - wchodzę do środka, delikatnie się uśmiechając.
- Witam Cię, słońce - podchodzi bliżej i mnie przytula. Mruczę zadowolona, wtulając się w jego ciało.
- Wszystko w porządku ? - nucę, zerkając na niego z dołu.
- Tak - kiwa głową w potwierdzeniu, odsuwając się ode mnie - Segregatory leżą na biurku, w tym pokoju - wskazuje na zamknięte drzwi, znajdujące się w jego gabinecie.
Kiwam głową i idę we wskazanym przez niego kierunku.
Ściany średnich rozmiarów pomieszczenia pokryte są jasną farbą; przy oknie stoi zgrabne biurko z segregatorami na nim. Do mebla dosunięty jest wygodny, skórzany fotel biurowy. Naprzeciw biurka znajduje się blat ze zlewem, paroma szafkami, czajnikiem oraz ekspresem do kawy. Na wprost od drzwi stoi ogromny regał zajmujący całą ścianę z resztą dokumentów; niektóre z nich są ukryte w zamkniętych na kod szafkach.
- Napijesz się czegoś ? - pyta, obserwując mnie, gdy siadam przy biurku.
- Tak, poproszę herbatę z cytryną - mówię, otwierając pierwszy segregator. - Dlaczego zawsze jest taki bałagan w dokumentacji ? - wzdycham, wypinając pierwsze strony.
- Uznam, że tego nie słyszałem - spogląda na mnie przez ramię.
- Może to i lepiej - próbuję ukryć wredny uśmieszek błąkający się po mojej twarzy - Wiesz co ? Mam do ciebie pytanie.
- Zamieniam się w słuch.
- Jasmine, wspomniała coś o spotkaniu z nowym inwestorem. Mógłbyś mi to wyjaśnić ? Nigdy nie przyjmowałeś ofert od innych ludzi z twojego kręgu.
- Wiem, ale tym razem jest inaczej. Na ostatnim bankiecie, na którym zresztą mi towarzyszyłaś, poznałem nową osobę. Zaproponował mi ofertę częściowej współpracy; wydawał się rozsądny i godny zaufania. Wiedział, o czym mówi i nie był w gorącej wodzie kąpany; bardzo stanowczy, ale z wyczuciem. Był na tyle przekonujący, że nie potrafiłem mu odmówić i zdecydowałem się dać mu szansę. Umówiłem się właśnie z nim na spotkanie, o którym już wiesz. Jeszcze nie wiem, co dokładnie z tego wyniknie - wzrusza ramionami - Ale stwierdziłem, że może warto byłoby wysłuchać tego, co ma do powiedzenia i zaoferowania.
- Rozumiem - spoglądam na niego, gdy stawia przede mną biały, ozdobny kubek z moją herbatą, następnie siadając na wygodnym fotelu nieopodal biurka. - Dziękuję.
- Na zdrowie - posyła mi lekkie skinięcie głową.
***
Z lekko rozburzonymi włosami od ciągłego zmieniania pozycji wychodzę z pokoju, niosąc przygotowaną umowę dla taty. Zatrzymuję się w półkroku, słysząc nagle przerwaną rozmowę. Unoszę wzrok znad dokumentów i oblewam się rumieńcem, rozszerzając oczy.
Właśnie przeszkodziłam w spotkaniu biznesowym.
Mojemu tacie i...
Harry'emu ?
Mojemu tacie i czarującemu brunetowi, którego poznałam na bankiecie.
- Najmocniej przepraszam - mówię, posyłając im przepraszające spojrzenie, będąc jeszcze bardziej zawstydzona. - Przygotowałam umowę, o którą mnie prosiłeś - unoszę dłoń z teczką.
- W porządku - mój tata lekko kiwa głową, posyłając mi karcące spojrzenie połączone z uspokajającym uśmiechem.
Podchodzę do niego, spoglądając na bruneta. I mam ochotę wypuścić z siebie westchnięcie, gdy spogląda mi prosto w oczy, wykonując grzecznościowe skinienie głową, które odwzajemniam, lekko się uśmiechając. Odkładam teczkę na biurko.
- Jedziesz już do domu ? - ojciec spogląda na mnie przez chwilę, po czym wraca spojrzeniem do teczki.
- Zejdę jeszcze na trochę do Jasmine - nucę, zerkając na swoje szpilki. - I później jadę do domu.
- W porządku, w takim razie do zobaczenia w domu - nuci.
- Do zobaczenia - unoszę kącik ust - Do widzenia - zwracam się w stronę bruneta, przez chwilę utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
- Do widzenia - mruczy, poprawiając się na swoim miejscu.
Pospiesznie wychodzę z gabinetu i zjeżdżam windą na dół.
- Wszystko okej ? Co ty taka czerwona ? - nuci zaczepnie Jasmine.
- Nic nie mów - siadam obok niej - Właśnie przeszkodziłam tacie w jego spotkaniu - spoglądam na nią znacząco.
- Biedna ty - śmieje się pod nosem.
- Biedna ja.
- Ale przyznaj - mruczy - Jest przystojny - porusza brwiami w śmieszny sposób.
- Jest - kiwam głową, niemalże od razu. I może zbyt gwałtownie. - Poznałam się z nim na ostatnim bankiecie.
- Och, to już wiem, gdzie zniknęłaś podczas baknietu - unosi kącik ust.
- Po prostu siedziałam sama na tarasie i wtedy, znikąd pojawił się on przy stoliku, który zajmowałam. Trochę porozmawialiśmy i potańczyliśmy. To tyle.
I to nie tak, że specjalnie nie wspominam o fakcie, że spędziliśmy ze sobą kilka godzin. Wcale.
- Chciałaś powiedzieć, aż tyle - nuci, a ja jestem w stanie usłyszeć odrobinkę podekscytowania w jej głosie.
- Wiedziałam, że tak powiesz - przewracam oczami, znudzona. - Poza tym, nie wydaje mi się, żeby gustował w studentkach.
- Skąd możesz to wiedzieć ?
- Po prostu na takiego wygląda - wzruszam ramionami, podbierając jej parę winogron.
- Nie oceniaj książki po okładce. Nie uczyli cię tego w szkole ? - unosi brew.
- Nauczyli - mamroczę.
- Zagadaj do niego - wzrusza ramionami, jakby to było niczym - Zapytaj czy ma ochotę wyjść na lunch, czy kawę. Złam ten stereotyp, gdzie to facet musi wykonać pierwszy ruch; to nudne. Jeśli się zgodzi to super, jeśli nie, cóż, trudno - kończy, a moja szczęka niemal zderza się podłogą.
Przez kilka minut siedzę cicho, intensywnie nad tym myśląc.
- Dobra, spróbuję - mówię spokojnie.
- Co ? Serio ? - lekko rozszerza oczy - Nie myślałam, że tak szybko się zgodzisz. Nie myślałam, że się w ogóle zgodzisz.
- Raz się żyje.
CZYTASZ
Darlin' //hs
Fanfiction[...] diabeł przebiera się za anioła, gdy chce duszę ludzką na zgubę wprowadzić. Ostrzeżenie ! Opowiadanie zawiera sceny nieodpowiednie dla niektórych użytkowników. Czytacie na własną odpowiedzialność. Okładka: @Milenawiercz