Łamaczka serc

565 42 28
                                    

Czułam się podłe, że upadłam tak nisko. Niczym się nie różnie od zwykłych popularnych suk, które bawią się uczuciami innych. Im dłużej byłam blisko z Księciem Slytherinu, tym bardziej mi zależało. Zaczęło mi na nim zależeć, a była to ostatnia rzecz, jak powinna się wydarzyć. Tym razem zemsta zaszła stanowczo za daleko. Bez eliksiru nigdy nie udałoby mi się, stać kimś ważnym i atrakcyjnym w jego oczach. Po ostatnich wydarzeniach od dawna towarzyszyła mi pustka. Często trafiałam na niewłaściwych ludzi, wpadałam w kolejne pułapki, obsesyjnie szukając kogoś, kto by mnie pokochał.

Siedzę w pokoju wspólnym w pozycji kulki. Musiałam uciec przed moim ulubionym szarym spojrzeniem. Wiem, że muszę wyznać prawdę, jednak nie chcę zniszczyć tego pięknego marzenia.
Chłopak był tak cholernie dobry dla mnie, że wolałabym strzelić sobie w kolano.
Znowu zostanę sama. Jednak zanim się to stanie, zbuduje sobie z nim  najpiękniejsze wspomnienia i wyobrażę sobie, że naprawdę ktoś byłby w stanie mnie tak kochać bez eliksiru.

Na Dzień Prawdy przyjdzie czas. Wyznam mu ją za dokładnie dwa tygodnie. Nie mogę pozwolić, żeby stracił przeze mnie więcej czasu.

- Boże, kobieto? Czy Ciebie mąż pobił?- zapytał przerażony Blaise w piżamie z maseczką na twarzy, zaglądając do lodówki.
- To nie fair. Twojej twarzy nie widać.- odpowiedziałam smutno.
- Alex, powiedz co się stało? Czemu płaczesz?- zapytał przejęty i usiadł obok mnie.
- Muszę mu powiedzieć prawdę... Zostało mi tylko dwa tygodnie tego snu.
- Nie płacz. Wykorzystaj ten czas na maksa.- przytulił mnie.

Jego słowa były dla mnie najlepszą motywacją. Dałam mu buziaka w policzek, zapominając o zielonej maseczce, która odbiła mi się na nosie. Chłopak zachichotał i patrzył jak ochoczo wbiegam po schodach.

Bez pukania weszłam do pokoju Malfoya.
- Zbieraj się księżniczko! Czas na przygodę.- rzekłam, niczym Krzysztof Kolumb na wyprawie.

Chłopak w samych szarych spodniach dresowych robił pompki. Moje spojrzenie spoczęło na jego umięśnionych plecach i ramionach. Mięśnie klatki piersiowej były idealnie podkreślone, a kropelki potu spływały po zagłębieniach między nimi. Gapiłam się na niego tak intensywnie, że nie zauważyłam, kiedy wstał. Z uśmiechem satysfakcji przyglądał się mojej reakcji.

-Podoba Ci się to, co widzisz?- zapytał niskim głosem, podchodząc do mnie.

Zaczęłam się cofać, dopóki nie wpadłam na drzwi. Stojąc plecami do nich, prawą ręką obsesyjnie szukałam klamki.

Podszedł bardzo blisko mnie, cały czas patrząc mi w oczy, niczym łowca na swoją ofiarę. Jego ciepły oddech łaskotał mi skórę na szyi.

- Klamka nie jest po tej stronie, kochanie.- wyszeptał, muskając moje ucho. Zamarłam w bezruchu. Ciepło i zapach jego ciała opanowało całkowicie mój umysł.
- Może wcale nie chcę wyjść?- wydukałam. Chłopak zaśmiał się seksownie. Jego palce przejechały po mojej szyi i policzku. Poczułam rozgrzane pierścienie na skórze.
Kciukiem starł mi zieloną plamkę z nosa.
- O jakiej przygodzie mówiłaś?- wyszeptał.
- Idziemy na spacer. Ubierz się ciepło. Przepraszam, że weszłam bez pukania.- powiedziałam szybko i nacisnęłam klamkę. Moje ciało dosłownie wypadło przez otwarte drzwi. Wstając, zamknęłam je nogą, uciekając przed chłopakiem, który był wyraźnie rozbawiony moją relacją.

Zawstydzona ubrałam kurtkę i czekałam w pokoju wspólnym. Draco przeszedł po 10 minutach, ubrany w czarny golf i skórzaną kurtkę. Czemu on zawsze musi wyglądać tak dobrze?

Podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Chodź Moja Księżniczko. Chciałbym Ci coś pokazać.

Posłusznie wstałam i chwyciłam go za rękę. Przemierzając razem Hogwart, głaskałam kciukiem jego ciepłą dłoń. W pewnym momencie zatrzymał się i pocałował moją, patrząc mi przy tym w oczy. Chciałam już tam po prostu umrzeć.

Prowadził mnie po schodach na wieżę astronomiczną. Po pokonaniu dwustu schodów dotarliśmy na miejsce.
- To moje ulubione miejsce. Często tu przychodzę oglądać niebo nocą. Czasami myślę, jak wyglądałoby moje życie na Marsie lub na jednej z gwiazd. - patrzył zafascynowany na niebo. - Te gwiazdy świecą tak mocno, jak twoje oczy. - wyszeptał po chwili.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam do chłopaka.
- Draco, przepraszam za wszystko.
- Ja też chciałbym cię przeprosić. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię mam.
Te słowa odbijały się w mojej pustej głowie. Chciałabym by ta chwila trwała wiecznie. Chłopak schował mnie pod swoją kurtką, przyjemnie ogrzewając moje ciało i duszę.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Amortencja, czyli kilka kropel szczęścia | Draco Malfoy [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz