"Czas rozpętać piekło!"

1K 50 35
                                    

Siedząc w klasie na eliksirach, bawiłam się kosmykiem czarnych włosów. Myślałam właśnie nad okrutną zemstą na moim największym wrogu- Draco Malfoyu. Był to najpopularniejszy uczeń Slytherinu i największy idiota, jakiego Ziemia nosi. Wyjątkowy buc, na którego byłam skazana od pierwszej klasy. Nawet nasze rodziny rywalizowały, o czystszą krew.
Mieszkając w tym samym domu w Hogwarcie, szybko rzuciłam się mu w oczy. Od 5 lat jestem jego ulubioną ofiarą do głupich żartów. Cała szkoła wie, że się nienawidzimy od zawsze.

Nauczyciele ignorują nasze nieustanne krwawe wojny.
W sumie nikogo nie zdziwił widok zielonowłosego Draco, krzyczącego z przerażenia. Dodałam mu Zielenicy do szamponu i jego białe włosy dwa tygodnie przypominały zgniłą trawę w ogródku. Była to odsiecz za pocięcie mojego mundurka, które było odsieczą za błoto zamiast kawy, co z kolei było zemstą za.... Nawet nie pamiętam. Kroczyliśmy wojenną ścieżką zbyt długo by pamiętać, dlaczego na nią wkroczyliśmy.

Dzisiaj jednak było bardzo spokojnie, co wzbudziło moje podejrzenia. Ostrożnie otworzyłam szafkę, owinięta od stóp do głów folią dla bezpieczeństwa. Jednak nic nie wylało się na mnie. Na śniadaniu kawa była całkowicie normalna, jedzenie nie zatrute. Chyba w końcu niebiosa wysłuchały moich błagań i chłopakowi się umarło we śnie.

Zadowolona pobiegłam na lekcje , aby rywalizować z Granger o najlepsze stopnie. Była to następna forma wojny jaką toczył Gryfindor i Slytherin. Jednak w porównaniu do mojej wojny domowej z Malfoyem, była znacznie bardziej pokojowa. Zadowolona ze swoich osiągnięć, ruszyłam do swojego dormitorium po udanych lekcjach. Niosąc nową książkę z biblioteki, nuciłam wesoło piosenkę. Moje czarne długie włosy opadały mi na ramiona, czarne glany ciasno zawiązane sięgały mi do połowy łydki. Śnieżnobiała skóra kontrastowała z czarnym kolorem oczu i włosów. Długie rzęsy nadawały mi jeszcze bardziej kobiecego wyglądu.

-Czysta krew- powiedziałam do obrazu. Odsunął się powoli, wpuszczając mnie do pokoju wspólnego Slytherinu.
Tłumy były zebrane wokół kanapy. Byłam pewna, że gościmy samego Jezusa Chrystusa, który przyszedł nauczać bezbożnych Ślizgonów. Usłyszałam głos Dracona. Gdy rozpoznałam, co czyta, moje serce się zatrzymało.
-Drogi Pmiętniku, on strasznie mnie skrzywdził. Oddałam mu serce, a on najzwyczajniej mnie zdradzał. Nigdy mnie nie kochał...- czytał blondyn, śmiejąc się i modulując głos by przypomniał smutną, żałosną nastolatkę.

Wściekła przedarłam się przez tłum. Chcąc wyrwać pamiętnik, rzuciłam się na blondyna. Jednak był dużo wyższy ode mnie i mimo usilnych prób, nie udało się odzyskać mojej własności. Zawsze uwielbiał pokazywać swoją wyższość nade mną. Wściekła wbiłam mu swoją podeszwę do stopy. Zachwiał się, a ja wyrwałam mu pamiętnik.

Czułam się poniżona. Pozbawiono mnie moich własnych myśli i sekretów. Wszyscy słyszeli już o tym, że dostałam kosza. Były chłopak mnie zdradzał i bawił się moimi uczuciami. Dobrze, że nie trwało to zbyt długo. Niestety teraz wszyscy już o tym wiedzieli.

Cisnęiłam pamiętnik do ognia. Kominek momentalnie buchnął szkarłatnym ogniem, pochłaniając go w całości. Spojrzałam gniewnie w oczy blondyna.
- Jeszcze tego gorzko pożałujesz- wysyczałam mu w twarz. Wbiłam ostre spojrzenie w jego stalowe oczy. Kpiący uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Co mi niby zrobisz Alexandro? W jaki sposób mnie ukarzesz?- wyszeptał mi uwodzicielsko do ucha.  Jego pierścienie błyszczały w blasku świec podobnie jak stalowe oczy.
- W najgorszy możliwy.- odparłam i wściekła wróciłam do swojego dormitorium.

- odparłam i wściekła wróciłam do swojego dormitorium

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Amortencja, czyli kilka kropel szczęścia | Draco Malfoy [Zakończona]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz