Dzień powoli się kończył. Słońce zapadło pod horyzontem jeszcze chwilę temu tętniącego życiem miasta. Noc coraz wyraźniej otulała mniejsze uliczki, pozostawiając je w zupełnej ciemności przez którą co jakiś czas przedzierały się jedynie lekkie promienie światła, pochodzące z latarni. Stałam przed lustrem, przymierzając srebrne kolczyki które jakiś czas temu podarował mi ojciec, nigdy wcześniej nie miałam ich na sobie i zastanawiałam się czy do mnie pasują. Rzadko kiedy zakładałam jakąkolwiek biżuterię, nie przykładałam tak dużej uwagi do wyglądu, chociaż czasami lubiłam się wystroić. Jednak dzisiaj, to zdecydowanie nie był mój dzień. Nie byłam w nastroju do jakiegokolwiek wyjścia z domu, czułam się po prostu już wszystkim zmęczona. Schowałam kolczyki z powrotem do pudełeczka i włożyłam do szuflady. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po telefon, jednak w tej samej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyłączyłam muzykę i zeszłam schodami do korytarza.
— Elijah? Miałeś być dopiero za czterdzieści minut. — Zdziwiłam się.
— W zasadzie jesteśmy. — Odkaszlnął, a zza jego pleców wyłoniła się postać szczupłej, wysokiej blondynki.
— Przywiozłeś Brookly? Przecież to nie po drodze — zapytałam obejmując przyjaciółkę w mocnym uścisku.
— Pomyślałem, że pojedziemy już prosto do pubu, nie ma sensu się niepotrzebnie wracać.
— Właśnie.. — Zmieszałam się. — Miałam teraz do was pisać i wszystko odwołać. Nie mam chyba już siły i na to wyjście.
— Jak to odwołać, Riley? Ubieraj się i nie marudź — wymamrotał szatyn.
— Masz pięć minut i wychodzimy. — Dodała dziewczyna.
— Nigdy nie odpuszczacie. W zasadzie jestem już ubrana, wezmę płaszcz i możemy jechać. Dajcie mi chwilę — westchnęłam składając na ustach chłopaka mały pocałunek.
Wróciłam do swojego pokoju i założyłam wiszący na drzwiach szary płaszcz. Maznęłam usta przezroczystym błyszczykiem i zabrałam leżący na poduszce telefon. Zamknęłam dom, a klucze jak zawsze zostawiłam mamie w wiszącej przed drzwiami doniczce z kwiatami.
Wsiadłam do samochodu i po zajęciu miejsca obok chłopaka od razu połączyłam się z Bluetoothem, puściałam swoją ulubioną piosenkę Angels Brought Me Here i zapięłam pasy.
— Tylko nie to — parsknęła pod nosem Brook.
— Co jest?
Odwróciłam się w stronę przyjaciółki, natrafiają na jej skwaszoną minę.
— Znudziło mi się to już, możemy chociaż raz posłuchać czegoś innego?
— Żartujesz? Przecież to Troye. — Zasalutowałam rękami.
— O to chodzi. — Przewróciła oczami. — Słuchamy go na okrągło, puchną mi już od tego uszy.
— Ale Brook, doskonale wiesz, że bardzo go lubię i jak dużo znaczy dla mnie jego muzyka — pisnęłam, zaskoczona jej reakcją — w weekend nareszcie będzie jego koncert i..
— I wtedy nasłuchasz się go za wszystkie czasy. Skończ wreszcie gadać o nim i o tym koncercie, zejdź na ziemię. Nie jesteś tutaj sama — syknęła, podniesionym tonem.
— Ona ma rację, skarbie. Może puść coś nowego. — Zaproponował Elijah.
— Ty też tak uważasz? Co jest z wami dzisiaj?!
— Problem jest w Tobie Riley, nie w nas — mruknęła blondynka, na co praktycznie zaniemówiłam.
— Uspokójcie się obie, po prostu daj coś jej puścić.
CZYTASZ
We're Stuck With Each Other
Teen Fiction- Możemy chociaż raz, porozmawiać normalnie? Bez chamskich wyzwisk i plucia jadem? - wymamrotał przecierając dłonią po twarzy. - To będzie cholernie ciężkie dla mnie, jednak myślę, że możemy. - Świetnie, czyli mamy postęp - westchnął głęboko, wypu...