Rozdział 18

229 9 4
                                    


— Riley! Riley, ocknij się! — Słyszałam nad głową rozpaczliwy głos, który załamywał się bardziej z każdą upływającą sekundą. Leżałam bezwładnie na zimnym betonie, nie mając dość sił, by otworzyć oczy. Czułam się półprzytomna. Ból rozrywał moją głowę i zagłuszał wszystko dookoła. Dreszcze owładnęły moim ciałem, ale ciepło bijące od chłopaka nieustannie je przyćmiewało. Nie widziałam go, ale wiedziałam, że tu był. Czułam jego zapach i dotyk przez który po ciele rozchodziły się przyjemne ciarki. Aiden trzymał mnie w ramionach, delikatnie gładząc drżącą dłonią po mojej głowie. Potrząsał mną co parę chwil, nerwowo błądząc kciukiem po rozgrzanym policzku. W tle nie słychać już było stukotu szpilek rudowłosej, ani żadnego głosu, który mieszałby się z jego ochrypłym barytonem. Byliśmy sami w cieniu jasnego księżyca, który swym blaskiem oświetlał dobrze zbudowane barki chłopaka. Cicho wymruczałam jego imię i zacisnęłam palce na krańcach jego koszuli. Docisnął moją głowę do swojej klatki piersiowej i głęboko westchnął, uwalniając tym samym całe nagromadzone powietrze które trzymał w płucach. 

— Wystraszyłaś mnie.. — zaczął, odchylając moją głowę do góry, w taki sposób by nasze spojrzenia się spotkały. — Nie byłaś przytomna dłuższą chwilę. Proszę Riley, powiedz coś. Wszystko z Tobą w porządku?

— Moja głowa.. — syknęłam, łapiąc się za obolałą część czaszki. — Strasznie boli.

— Nie dotykaj — mruknął, spoglądając na moją rękę ze znaczącą ilością krwi na palcach.

— I kostka..

— Też boli? — Zmarszczył czoło, dotykając mojej nogi a co mocno się skrzywiłam. — Zabiorę Cię na pogotowie.

Nie protestowałam. Poczułam silne dłonie łapiące mnie w mocny uścisk, a całe moje ciało zostało podniesione do góry. Oplotłam szyję czarnowłosego moimi dłońmi i oparłam głowę na jego ramionach. Przeklęłam w myślach gdy zaczął stawiać pierwsze kroki, a moja obolała czaszka poruszała się przy najmniejszym ruchu potęgując nieprzyjemne uczucie. Aiden otworzył drzwi od swojego sedana i ułożył mnie na tylnym siedzeniu. Zapiął mnie w talii pasem i sam szybko usiadł na miejscu kierowcy. Usłyszałam mocny warkot silnika i pojazd zaczął toczyć się do przodu. Przymknęłam zmęczone oczy i oparłam głowę na ręce by asekurować każdy nieproszony ruch. W samochodzie czuć było wyraźny zapach alkoholu mieszający się z papierosowym dymem. Zmarszczyłam nos i wyprostowałam się gwałtownie, szybko doznając z tego powodu bolesnych konsekwencji.

— Co Ty robisz? — Spojrzał na mnie przez ramię.

— Przecież Ty piłeś — mruknęłam, próbując unieść ton co w moim stanie było jedynie cichym skomleniem.

— A masz lepszy pomysł? — zakpił. — Miałem zabrać Cię do szpitala autobusem miejskim?

— Aiden.. — Poczułam się słabiej. Odchyliłam głowę do tyłu, a ta już po chwili bezwładnie opadła na zagłówek.

— Riley! — krzyknął, nerwowo potrząsając za moje kolano. — W porządku?!

— Słabo mi — wydyszałam, próbując podnieść się do siadu.

— Nie ruszaj się! Leż tak, ja już parkuje — polecił, odwracając się w kierunku jezdni.

Po kilku chwilach drzwi się otworzyły. Chłopak uniósł mnie na swoich rękach i ruszyliśmy w kierunku szpitala. Poczułam ten dziwny mdlący zapach, który zawsze unosi się w tego typu miejscach, a do moich oczu dobiły się mocne promienie jasnego światła. Aiden posadził mnie na jednym z krzeseł i sam podszedł do rejestracji by zapisać mnie do kolejki, która na moje szczęście była krótka. Straszy pan z płaczącym wnuczkiem i kobieta w ciąży z bólami porodowymi. Idealna melodia dla mojej obolałej głowy.

We're Stuck With Each OtherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz