Leżałam w łóżku pełna nadziei, że ten dzień będzie choć trochę lepszy o poprzedniego. W głowie miałam zupełny mętlik i nic nie było nawet odrobinę jasne. Rozmowa z Kellanem tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że sama nie wiem czego chcę. Bo tak było, nie wiedziałam. Chciałam miłości, chciałam się zakochać i znów poczuć to cholerne uczucie motylków w brzuchu, ale nie uważałam by był to dobry czas. Wszystko się waliło. Od wielu miesięcy moje życie było jak Roller Coaster. Chciałam by w końcu było normalnie, tak jak kiedyś. Bym mogła się odnaleźć, czuć się szczęśliwa i spokojna. Tylko tego, albo aż tego było mi trzeba. Wczorajszego wieczoru dużo pisałam z Noah. Rozmowa nawet się kleiła, choć nie przebiegała do końca tak jak sobie to wyobrażałam. Lubię wygadywać głupoty, a on zdawał się zupełnie nie rozumieć moich żartów i brał zbyt dużo do siebie. Trochę mnie to onieśmieliło, ale on widocznie szybko zapomniał o lekkich zgrzytach bo zaprosił mnie na obiad w restauracji, który miał mieć miejsce właśnie dzisiaj.
Zadzwoniłam do przyjaciela z prośbą by pomógł mi się wyszykować, bo sama w tym stanie musiałabym się czołgać do łazienki jak dżdżownica, a w sukience jaką miałam w głowie by ubrać, to mogłoby źle się skończyć. Kellan oczywiście był zachwycony inicjatywą z jaką wyszedł Noah i przez telefon dało się usłyszeć jak kipiał ze szczęścia. Zgodził się i miał być u mnie za dwadzieścia minut, więc pozostało mi leżeć w łóżku i czekać. Nic innego też nie mogłam robić, a to pech.
Chwilę później słychać już było wyraźne kroki na schodach, zbliżające się w moim kierunku. Drzwi do pokoju lekko się uchyliły a w progu stanął uśmiechnięty Kellan.
— Dzień dobry! — krzyknął, zajmując miejsce na drugiej części łóżka.
— Jedenaście i pół minuty. Nowy rekord. — Stwierdziłam spoglądając na zegarek.
— W takiej sprawie trzeba narzucić sobie tempo. O której ma być doktorek?
— Za półtorej godziny. Nie wiem czy to dobry pomysł..
— Uwierz mi, najlepszy! — Kiwnął głową i zaklaskał dwa razy w dłonie. — No ruszaj się, musimy zrobić Cię na bóstwo!
— Nie bardzo mogę — zakpiłam spoglądając na nogę, a chłopak jakby oprzytomniał.
— No tak, racja — ryknął, wyciągając do mnie ręce i unosząc mnie do góry. — Posadzę Cię w łazience, tam zrobisz makijaż, a ja wyprostuje Twoje włosy, może być? — zapytał, ruszając ze mną w kierunku toalety, a ja tylko kiwnęłam głową. Nie byłam zachwycona tym, że ktoś inny będzie prostował moje włosy, bo zwyczajnie bałam się, że je spali. Ale to przecież był Kellan. Dbał o swoje kłaczki jak małe dzieci, więc moim też nie powinien zrobić krzywdy.. przynajmniej taką miałam nadzieję, bo po tym jak w drugiej klasie Aiden pokręcił mi włosy na lokówce i razem z urządzeniem wyciągnął całe spalone pasmo, nie potrafię w tej kwestii nikomu już w pełni zaufać.
Usiadłam na zamkniętej toalecie, a Kellan postawił przede mną małe lusterko i koszyczek z kosmetykami. Zaczęłam poprawiać brwi i podkręcać zalotką rzęsy by po chwili dość mocno je wytuszować. W kąciki oczu i na czubek nosa naniosłam odrobinę rozświetlacza, a na policzki róż. Bałam się by znowu nie przesadzić z tym produktem, ale bardzo go polubiłam. Przyjaciel w tym czasie nagrzał prostownice i uważnie prostował moje długie pasemka włosów. Patrzyłam co jakiś czas podejrzliwie w lusterko, by kontrolować jego ruchy ale zdawał się robić to dobrze i precyzyjnie.
— Skąd wiesz jak to robić? — zapytałam, mrużąc przy tym podejrzliwie oczy.
— Kiedy moja mama dwa lata temu złamała rękę, codziennie prostowałem jej włosy do pracy. Śmiało mogę przyznać, że jestem profesjonalistą.
CZYTASZ
We're Stuck With Each Other
Jugendliteratur- Możemy chociaż raz, porozmawiać normalnie? Bez chamskich wyzwisk i plucia jadem? - wymamrotał przecierając dłonią po twarzy. - To będzie cholernie ciężkie dla mnie, jednak myślę, że możemy. - Świetnie, czyli mamy postęp - westchnął głęboko, wypu...